Za oknem pruszył delikatnie śnieg, a Flora jeszcze nie do końca obudzona po trudnej nocy siedziała z kawą na podłodze koło łóżka. Mieszkała sama, nikogo innego nie było w domu. Wyjrzała przez okno, a po zobaczeniu śniegu załamała się jeszcze bardziej niż była do tej pory.
Wypiła kawę, ubrała się i pomalowała po czym skoczyła do cukierni kupić coś słodkiego na poprawę dnia. Prace zaczynała dopiero o 9, więc jeszcze trzy godziny przed nią.
Przed wejściem do cukierni lekko się zawahała.W takich miejscach zazwyczaj traktowano ją niezbyt poważnie, bo była dość otyłą osoba. Każdy widząc ją w sklepie ze słodyczami mówił swoim dzieciom cicho pod nosem żeby nie jadły dużo słodyczy, bo skończą jak "ta pani". Flora starała się tym nie przejmować, ale nie da się przecież nie przejmować takimi słowami.
Po chwilowym zastanowieniu jednak postanowiła wejść. Za ladą stał miło wyglądający mężczyzna. Miał plakietkę z imieniem i dopiskiem "uczę się".
- Asher.. ładne imię - pomyślała.
Nie zastanawiała się jednak nad tym długo, wolała po prostu kupić coś i szybko wyjść z tego przeklętego miejsca.
Zdecydowała się na cynamonowe ciastko. Wyglądało na prawdę smakowicie. Flora uwielbiała cynamon, więc dla niej każda rzecz, do której był dodany, była automatycznie przepyszna.
Podeszła do lady i uprzejmie poprosiła mężczyznę o jedno ciastko z cynamonem. Podczas, gdy nakładał ciastko do papierowego pudełka rozpoczął spokojną rozmowę.
- Lubisz cynamon co? Idealny na taką zimowa porę. - powiedział mniemany "Asher".
- Od kiedy przeszliśmy na "ty"? Wydaje mi się, że widzimy się pierwszy raz w życiu. - Odpowiedziała dość nieuprzejmym tonem Flora.
Asher roześmiał się podając Florze ciastko.
- Oh przepraszam PANIĄ za takie odzywki w pani stronę. - powiedział z rozbawieniem.
- Nie ma sprawy, proszę pana, a odpowiadając na pytanie: Tak, kocham cynamon, ale nienawidzę zimy. - odpowiedziała Flora, z lekkim uśmiechem.
- Nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji. Życzę w takim razie smacznego ciastka i miłego dnia. - odpowiedział z uśmiechem nieznajomy.
- Dziękuję niezmiernie. Do widzenia.
Flora wyszła z cukierni lekko podirytowana, jedyne czego jej brakowało podczas tego koszmarnego poranka to gadatliwy dzieciak w cukierni.
Pojechała do mieszkania swojego chłopaka, mając nadzieję, że jeszcze w nim będzie.Ostatnio mocno się od siebie oddalili.
Zapukała do drzwi. Martin nie otworzył. Zapukała ponownie. Nadal nic. Wybrała więc na telefonie jego numer.
Na komórce wyświetlił się wielki napis Dzwonienie do KOCHANIE MOJE❤️. Po około 5 sekundach połączenie się urwało, a na ekranie pojawił się mniejszy napis odrzucone.
- Co on takiego może robić? - rozmyślała Flora schodząc po schodach i podążając do swojego auta.
Starała się jednak tym nie przejmować, przecież ją kochał. Ostatnie słowa z trudem przeszły jej przez myśl.. Wydawało się jej, że jej chłopak powoli traci uczucia.
Flora spojrzała na zegarek.
- Dobry boże, za 20 minut zaczynam pracę!! - powiedziała na głos stojąc na środku chodnika czym zwróciła wzrok przechodni.
Wsiadła szybko do auta i niemalże odrazu odpaliła silnik. Szybko ruszyła i najkrótszą drogą pojechała do pracy. Po drodze mijała cukiernię, w której była jakiś czas temu. Przypomniało jej się, że nie zjadła ciastka, które w niej kupiła. Jednak to nie był największy problem, Martin za 5 dni ma urodziny. Musi zamówić mu jakiś tort, bo może jej chłopak myśli, że jej już nie zależy dlatego się tak oddala? Zrobi wszystko, żeby tylko go odzyskać. No więc cel na drogę powrotną z pracy - wrócić do cukierni i zamówić tort dla Martina.
Flora pracuje w wielkiej korporacji reklamowej. Zajmuje się sprawdzaniem co interesuje ludzi, aby dobierać reklamy idealnie do ich potrzeb i takie, żeby ich przekaz do nich przemawiał. Miała ostatnio małe problemy w firmie, przez stres i rozmyślenia o Martinie nie potrafiła się skupić na pracy i wydawała błędne diagnozy na temat lubianych przez ludzi rzeczy. Dziś jednak niezbyt proszony gość wtargnął do jej gabinetu.
- Pani Evans, myślę, że muszę Panią zaprosić do swojego gabinetu. - te słowa wypowiedział szef Flory.
- Jasne, już idę szefie.
Flora zestresowana wstała i czując na sobie wzrok szefa podążyła za nim do jego gabinetu. Gdy weszła gestem wskazał jej krzesło na przeciwko biurka. Grzecznie przytaknęła głową i usiadła na przeciwko szefa. On usadowił się po drugiej stronie biurka.
- Panno Evans, myślę, że nie jest to dla Pani zaskoczenie, że ostatnie statystki Pani trafności się pogorszyły. Nie będę wydawać Pani konkretnej diagnozy jednak zauważam, że jest Pani w ostatnim czasie nieco zestresowana. Dla dobra naszych pracowników chcemy, żebyście dbali o swoje zdrowie psychiczne. Ze względu na to, że zauważam u Pani niepokojące objawy wypisuję Pani dwa tygodnie w pełni płatnego L4 i codzienne wizyty u firmowego psychologa. Zaraz podam Pani jego numer, to na prawdę sympatyczny człowiek.
Zanim Flora, czy jak woli szef Pani Evans zdążyła się odezwać, już wszystko było przesądzone. Jej szef ma dar do przekonywania ludzi, jego słowa, to było to, czego Flora potrzebowała w ostatnim czasie. Odpoczynek i rozmowa. Bez wahania więc przytaknęła głową i podziękowała uprzejmie szefowi, po czym wyszła z jego gabinetu i poszła do swojego. Spakowała rzeczy i powoli wyszła, całkiem zadowolona. Może w końcu Martin znajdzie chwilę, by wyjść z nią gdzieś? Może spędzą razem kilka romantycznych chwil w świątecznej aurze?
CZYTASZ
Cynamonowe Serce
Teen FictionByli dla siebie nieznajomymi. Bardzo dziwnie znajomymi nieznajomymi. Co będzie dalej z ich relacją?