Dzień pierwszy - kim jesteś?

22 0 0
                                    

Nigdy zabawa słowem nie stanowiła dla mnie takiej bariery, jak w ostatnich miesiącach. Dawniej to nie był problem - od ręki byłam w stanie stworzyć dobry tekst. Czy to nadmiar obowiązków stłumił we mnie pewną wrażliwość? Co spowodowało, że myślę w sposób "zrób A - zrób B - zrób C" bez zastanawiania się nad czynnikami związanymi z konkretnymi poczynaniami, bez myślenia o emocjach? Może to kwestia otoczenia najbliższych mi osób? Nikt nie zagłębia się w szczegóły, wszyscy chcą tylko suchych faktów, prostych stwierdzeń.

Już nie mam w swoim środowisku ludzi, z którymi potrafię rozmawiać na trudne tematy. Ciągle jest coś nieodpowiedniego, ktoś wciąż pozostaje zbyt drażliwy, podchodzi zbyt okrężnie do tematu albo wymaga domyślania się... nie tędy droga. Potrzebuję męskiego myślenia - konkrety, bez zbędnej, tajemniczej otoczki... jednak wciąż z empatią, żeby nie wepchnąć człowieka w jeszcze większy dół, niż ten, w którym jest.

Serpentyna niepowodzeń, lawina nieszczęść, fatum, pech... wieloma określeniami można określić to, co ostatnio dzieje się w moim życiu. Problemy wśród znajomych, w branży, coraz gorsze relacje z niektórymi ludźmi, kolejne usterki auta, nawet wyposażenie quada nie pozostało bez szwanku... co jest nie tak? Nieustannie coś leci mi z rąk, coś psuję... już nawet nie czuję wielkiego szoku, gdy coś się dzieje złego. Od razu łzy napływają do oczu. Już nie mam sił tego zwalczyć.

Tak jak kołek osikowy niszczy wampira, tak na mnie destrukcyjnie wpływa świadomość, że teraz oddalają się ode mnie najbliżsi. Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic. Znamy się niemalże jak łyse konie? To tylko złudzenie... pieprzone słowa na korytarzu zrobiły swoje. Poczułam pustkę, a to uczucie było tym gorsze, że niespodziewane. W głowie obraz naszej przyjaźni (?) kreował się całkowicie inaczej, niż ten przedstawiony przez Ciebie. Odmienne wizje.

Biorę na siebie coraz więcej... organizacja festiwalu nauki, kolejne raporty, moderacje, kilkanaście tekstów tygodniowo do przeczytania, team - a gdzie czas na odpoczynek, na oderwanie się od rzeczywistości i wejście na quada i podróż, gdzie mnie tylko oczy i możliwości paliwowe poniosą? Gdzie czas na chłopaka, z którym ostatnio nie układa mi się najlepiej? A znajomi? Może dlatego ostatnio wszystko wygląda tak, a nie inaczej? Zataczam błędne koło, gubiąc się we wszystkim. Oczekiwania ludzi wobec mnie, a także moje wobec siebie, przytłaczają. Jakakolwiek przerwa od codziennego rytmu zajęć skutkuje kolejnymi problemami - brak czasu na nadrobienie zaległości daje się we znaki.

Może powinnam znów zostać sama z tym wszystkim, uporządkować sobie wszystko, stworzyć hierarchię w głowie i zacząć na nowo? Zapewne jest to dobre wyjście... ale kiedy mam to zrobić?

Poza centrumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz