Rozdział 2

34 0 0
                                    

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Otworzyłam leniwie oczy a na wyświetlaczu  zobaczyłam, moja uśmiechnięta słodka Ivy.
Nacisnęłam zielona słuchawkę i włączyłam tryb głośno mówiący i odrazu usłyszałam głos mojej przyjaciółki.

- Hej moja mała Em!-wykrzyczała prosto do słuchawki.- Co to za spotkania z Evansem?

Zmarszyłam brwi na dźwięk tego nazwiska. Pewnie Kelly już jej wszystko powiedziała. Ta pyskata blondynka nie potrafi trzymać języka za zębami.

- Czy  ty chcesz właśnie mi powiedzieć,że budzisz mnie o godzinie 6:00 by dowiedzieć się o spotkaniu z Evansem?- udałam zirytowana.

- Tak Em! On przecież nie wychodzi z byle kim! Dobrze wiesz jaki on jest i jakie ma standardy! On nawet byle jakich przyjaciół sobie nie wybiera!- usłyszałam pisk po drugiej stronie

- Ivy przecież wiesz doskonale ze Evans to taki sam dupek jak jego przyjaciele. Brandon i Jordan to takie same debile jak cały Evans. Nie ma się czym zachwycać udają typowych bad boyów i pokazują jacy to są groźni, a prawda jest taka ze to chłopcy  z bogatych domów i od namiaru kasy uderza im woda sodowa do głowy.

- Oj Em - usłyszałam westchnięcie po drugiej stronie słuchawki- Ale jednak z nim siedziałaś w jednym pomieszczeniu i jednym stoliku! Dziewczyny to by się pozabijały nawzajem tylko po to by doczekać takiej chwili,jak się dowiedzą to cię znienawidzą.

- Mam nadzieje ze nikt ze szkoły się nie dowie, wolałbym się rzucić pod jadący tir niż być na językach w szkole odnośnie spotkania z nim!Także zachowaj tą informacje  dla siebie  i sama z sobą się nią podniecaj, a teraz idę jeszcze spać buźka pa!

Zakończyłam połączenie, ale nie mogłam już zasnąć to nazwisko nie daje mi spokoju, cała ta myśl, mieszkania z nimi to wszystko mnie przeraża, codzienny widok Luke w domu, zwariuje chyba. Odsunęłam od siebie ta myśl i wzięłam szybki prysznic przed szkoła. Zajęcia zaczynały się dopiero o 9:30 także miałam dość sporo czasu, gorąca woda spływała po moim ciele i to mnie odprężało. Dzisiejszego dnia postawiłam na brązowa prążkowana spódniczkę a  do tego biały golf, włosy związałam w „ ulizaną" kitkę, wyglądałam dość elegancko jak na dzień w szkole. Kiedy byłam gotowa godzina na wyświetlaczu telefonu pokazywała 8:40 a to oznaczało ze mam jeszcze 16 minut do autobusu, nie miałam ochoty jechać z mama mimo że jej praca była oddalona o jakieś 20 min od mojej szkoły. Spałowałam w torbę najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam na śniadanie.

- Hej córeczko, pięknie wyglądasz- przywitała mnie szczerym uśmiechem mama.

- Hej, dzięki- odpowiedziałam obojętnie i siadłam na przeciwko niej przy stole. Nalewając sobie kawy zwróciłam uwagę na jej pierścionek zaręczynowy który dostała od Kena. Widocznie zaobserwowała to, że mu się przyglądam i schowała rękę.

W tamtym momencie stwierdziłam ze nie ma najmniejszego sensu dyskutowanie z nią bo jest już za późno. Zjadłam pospiesznie śniadanie po czym założyłam swoje białe air force i narzuciłam na siebie płacz informując przy tym mamę ze dziś sama sobie dotrę do szkoły. Nie sprzeciwiła się a nawet i nie zainteresowała.

Kiedy dochodziłam do szkoły odrazu zostałam napadnięta przez moje przyjaciółki obie nawzajem siebie przekrzykiwały „ jak było, czemu się spotkaliście, opowiadaj, czemu zadajesz się właśnie z nim". Nie myślałam nad odpowiedziami  na ich pytanie tylko nad tym skąd one się pojawiły obok mnie w tępie natychmiastowym. Z racji takiej ze do dzwonka zostało jeszcze 7 minut wyciągnęłam ze swojego płaszcza paczkę papierosów i odpaliłam jednego. Nikotyna przyjemnie otulała moje płuca, kochałam to uczucie.

- A więc tak dziewczyny, nie wiem jak ja mam wam powiedzieć to jest tak skomplikowane, że sama tego nie rozumiem- sprawiały wrażenie bardzo zaciekawionych. Kiedy chciałam wypowiedzieć kolejne słowa to na szkolny parking podjechała czarna audi r8. Większość osób doskonale wiedziała do kogo należy ten samochód wiec osoby stojące na zewnątrz głównie dziewczyny spojrzały w tamtym kierunku. Z samochodu wyszedł on pieprzony Luke Evans. Wyglądał mega seksownie w szarych dresach. Kierując się w stronę wejścia szkoły spojrzał na mnie dość surowym wzrokiem, inne osoby już dawno wlepiły by swój wzrok w chodnik, lecz nie ja.

Ive: Em co on tak na ciebie spojrzał. Jego wzrok wyglądał tak jakby miał zaraz podejść i cię zabić.

- Poznajcie dziewczyny mojego przyszłego przyrodniego brata. - uśmiechnęłam się ironicznie.

                             **********

Tak jak mówiłam jest drugi rozdział w ciągu dzisiejszego dnia. Ta końcówka mi nie siadła ale nie mam weny na coś innego. Mam nadzieje ze w kolejnej części będzie o wiele lepiej!
Dobrej nocy kochani!❤️

Zakazany Owoc Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz