Naszedł ten dzień, okropny dzień. To właśnie dziś miałam zamieszkać z Evansami pod jednym dachem. Mimo,że od tamtej sprzeczki z Luką minęło półtorej tygodnia, wciąż jestem wściekła na tego człowieka najchętniej na dzień dobry wydrapałabym mu oczy.
Koło godziny 16:30 kończyłam pakować resztę swoich rzeczy. Każdy karton był podpisany, żebym przy rozpakowywaniu wiedziała gdzie czego szukać. W myślach zaczęłam sobie wyobrażać jak będzie wyglądał mój nowy dom, mój nowy pokój.
Z mama miałam dość normalne stosunki, większość dnia i tak się mijałyśmy, dopiero wieczorem miałyśmy czas dla siebie.Po skończeniu pakowania swoich rzeczy przeglądałam różne media społecznościowe. W między czasie weszła moja mama do pokoju
- Ken będzie za 20 minut- wbiła wzrok w moja osobę.
- No to dobrze, wszystko raczej jest spakowane. - westchnęłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu.Co prawda mój pokój nie był duży ale go uwielbiałam, to był mój azyl, tu nikt mi niczego nie zabraniał.
- Kochanie co się dzieje?widzę ze coś cię trapi
- Nic mnie nie trapi, boje się tej przyszłości, nagłej zmiany, tego ze już nie będziemy we dwie- poczułam jak mi łzy cisną się do oczu.
Ken był zgodnie z czasem, przyjechał sam z czego się ucieszyłam, nie chce widzieć Luka i mam nadzieje,że w obecnej chwili też go nie ma w domu. Droga ciągnęła się już z dobre 40 minut, widziałam ze mama siedziała z szerokim uśmiechem na twarzy, a mi było wręcz nie dobrze, zaakceptowałam już to, że mama kogoś ma i przyglądając się jej i mojemu ojczymowi, to muszę powiedzieć, że tworzą ładna pare ,chwila ojczymowi?-Oparłam głowę o szybę i dalej układałam w głowie od nowa swoje życie.
Ken: dojeżdżamy do celu drogie Panie- szeroko się uśmiechnął.
Otworzyłam szeroko oczy a usta ułożyły się w kształty litery O, chwila czy tu będzie gdzieś mój nowy dom? To jest dzielnica z jakimiś willami! Dzielnica była cicha spokojna i piękna, porządek panujący tu, pięknie ozdobione domy, na podjazdach luksusowe samochody, to wszystko wyglądało jak z jakiegoś filmu. Z moim zamyśleń wyrwał mnie Ken.
Ken: Emily jesteśmy w domu, pomożesz nam z rzeczami?
- O kurwa - zwróciłam uwagę mamy i Kena,widocznie rozbawiło ich moje zdziwienie ponieważ wybuchli gromkim śmiechem. Dom był ogromny, duże szklane ściany dodawały świetnego klimatu, duże balony ze złotymi poręczami, i te wszystkie światełka ozdabiające podjaz i ogromny ogród. Zakochałam się w tym miejscu.
Ken: Witamy w domu! - szeroko się uśmiechnął, a przed dom wyszła jego pomoc domowa.
———————————————————————
Choinki ubrane, pierogi ulepione?😄
WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI🎄🎅🏼
CZYTASZ
Zakazany Owoc
Teen FictionPo śmieci swojej matki stał się zimnym draniem,każdy schodzi mu z drogi, tylko nie ona. Do tej pory żył na własnych zasadach i w swoim świecie, lecz pojawiła się ona. Ona pyskata dziewczyna, o równie ostrym charakterze jak on, czy będą umieli ze so...