Rozdział 33

18K 369 687
                                    

Moje źrenice rozszerzyły się w niewyobrażalnie nagły sposób. Zamarłam od góry do dołu. Przez całe moje ciało przeszedł prąd jak od błyskawicy.

On mnie pragnie?

Jego słowa odbijały mi się echem w głowie, a dotyk chłopaka czułam kilkakroć intensywniej. Ciepłe dłonie czarnowłosego nadal obejmowały moje policzki, a jego śmiercionośne tęczówki wpatrywały się w moje sparaliżowane spojrzenie z wyrazistą, ale szokującą dla mnie posępnością, żalem, którego nigdy bym się nie spodziewała.

- Alan, czy ty wiesz, o czym właściwie mów-

- Kurwa mać, Victoria. - Warknął, przerywając słowa, które ledwo co wydusiłam.

Jego ton uciszył mnie w sekundę.

- Mam stać się dla ciebie obojętny, nie potrafisz tego pojąć, do cholery? - Odetchnął głęboko.

Jego każde słowo plątało się z zamieszaniem, które widziałam w tych czarnych jak smoła tęczówkach. To, czego się dopatrzyłam, było potwornym szałem, roztargnieniem, rozdarciem na wszystkie strony. Sprzeczał się z własnym sobą tak samo, jak ja.

- Nie potrafię. - Mój ton zrobił się bardziej kruchy.

Victoria.

Victoria.

Zniewol swoje pieprzone, wrażliwe dziecko, które masz w sobie.

- To potraf. - Odparł bezemocjonalnie.

Już po momencie pozbawił mnie swojego beztroskiego dotyku.

- Dlaczego to robisz? - W moim głosie tłumiła się coraz większa boleść.

Chłopak spojrzał w stronę rozświetlone miasta, a jego krok został skierowany w stronę samochodu. Zachował się, jakby kompletnie nie słyszał moich słów albo je zignorował.

- Chcę, żebyś była szczęśliwa. - Odparł z opóźnieniem.

Jego ton zmienił się diametralnie z sekundy na sekundę. Jeszcze przed chwilą słyszałam spuszczony głos, potulny, a nawet ciepławy, nieco posępny, a teraz? Teraz zrobił się zobojętniały, niewzruszony.

To była ta strona, której nienawidziłam w tym człowieku.

Schyliłam się po pudełko z telefonem, a wtedy niepewnie ruszyłam za czarnowłosym. Z trudem stawiałam kroki na gruncie. Moje nogi były jak z waty.

Nie rozumiałam jego słów. Nie wiedziałam, jak na to odpowiedzieć. Do mojej głowy trafiło zbyt wiele zdań naraz.

Bo cię cholernie pragnę.

Masz mnie znienawidzić.

Chcę, żebyś była szczęśliwa.

Te wszystkie słowa kompletnie ze sobą nie współgrały. Mętlik zniewolił moją głowę.

- Jeśli będzie tak jak teraz, nie będziesz szczęśliwa. - Dopowiedział, bo nie usłyszał żadnej odpowiedzi z mojej strony.

Alan zatrzymał się przy drzwiach samochodu. Jego ostre spojrzenie spoczęło na mojej osobie, zmuszając mnie do przystanięcia.

Po co robiłeś to wszystko?

Dlaczego mnie odnalazłeś?

Po co jechałeś aż tak daleko, aby mnie odzyskać?

Dlaczego dałeś mi poczucie bezpieczeństwa?

Pieprzyłeś się ze mną, do cholery!

- Jesteś.. - Zaczerpnęłam więcej powietrza do płuc, bo łzy nieustannie pchały się do moich oczu.

Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz