Rano na śniadaniu spotkałam Thora i Lokiego. Umówiłam się z tym pierwszym, że kiedy zjemy pójdziemy razem na trening.
Gdy przyprowadziliśmy Cavallo i wszystko zrobiliśmy, zaczęłam trening. Dziś znowu były skoki, ponieważ chyba nie ma w Asgardzie miejsca do ćwiczenia crossu, a ujeżdżenia nigdy nie lubiłam i trenowałam je tylko w ostateczności.
Po rozgrzewce i wysokich skokach zjechałam na chwilę na bok odpięłam strzemiona i zaczęłam skakać bez nich, a potem także bez wodzy. Resztę treningu też jeździłam bez tych rzeczy.
Kiedy trening się skończył i odstawiliśmy konia na pastwisko, po czym poszliśmy na obiad. Zjadłszy go poszłam do biblioteki, ponieważ nie miałam nic innego do roboty, a w Asgardzie nie było internetu, ani czegoś takiego jak prąd. Baterię w telefonie wolałam wykorzystać tylko do bardzo potrzebnych rzeczy, np. żeby zadzwonić po Tonego, gdy wrócę do Midgardu.
Wzięłam kolejną randomową książkę, która znów okazała się nudna.
- Polecam przeczytać tą - powiedział ktoś za mną, a gdy odwróciłam głowę zobaczyłam, że to Loki. Podał mi książkę i popatrzył na stertę tych, które wczoraj przeczytałam. - Nie wierzę jak mogą ci się te książki nie podobać.
- W Midgardzie są lepsze. Przyniosę Ci kiedyś jakąś - odpowiedziałam i popatrzyłam na tytuł tej, którą mi przyniósł. - "Historia Asgardu" - przeczytałam na głos. - Okej, zobaczmy co z tego będzie.
- Miłego czytania - powiedział i poszedł w stronę wyjścia.
- O 18:00 masz być przed stajnią!-Krzyknęłam na pożegnanie, a on tylko kiwnął głową, że tak.
Zaczęłam czytać książkę którą mi zaproponował. Super, bo dowiedziałam się w jaki sposób powstał Asgard, ale ona też była nudna. Przeczytałam jeszcze kilka innych książek. To samo co z poprzednimi.
Gdy nadeszła 17:30 poszłam się przyszykować, a potem do stajni. Wyczyściłam Cavallo i założyłam mu mój ulubiony kanatr w kolorze granatowym i podpięłam do niego wodze. Jada, która miała się odbyć miałabyć na oklep. O równej 18:00 zjawił się Loki.
- Dobra, chodź - powiedziawszy to wyszłam ze stajni z koniem.
Ustawiłam rumaka przy płocie, stanęłam na nim i wsiadłam.
- Teraz ty - powiedziałam do Lokiego i pomogłam mu wsiąść. - Jak chcesz możesz się mnie złapać - zaproponowałam gdy już siedział na koniu.
- Nie, podziękuję - odpowiedział.
- Okej. To teraz kieruj gdzieś w stornę lasu czy czegoś takiego.
Asgardczyk mówił mi gdzie mam jechać. W pewnym momencie, gdy oddaliśmy się od miasta złapał się mnie. W trakcie drogi rozmawialiśmy o różnych rzeczach, a czasem zdarzały się też chwile milczenia. Pomału zapadał zmrok, lecz las ogóle nie był straszny.
- Teraz zamknij oczy i pilnuj, aby Cavallo jechał prosto. Jak dotrzemy powiem Ci, żebyś je otworzyła oraz masz zatrzymać wtedy konia - powiedział Loki i się go posłuchałam.
- Już możesz odtworzyć oczy - powiedział po chwili.
Znajdowaliśmy się na górce, gdzie stało samotne drzewo, a dookoła nas rozpościerał się las. Było także widać Asgard, który w półmroku wyglądał cudownie.
- Ale tu pięknie! - Powiedziałam z zachwytem.
Zielonooki zszedł z konia, a ja zrobiłam to samo co on. Usiedliśmy pod drzewem i patrzyliśmy w gwiazdy rozmawiając. Po godzinie postanowiliśmy wróci. Gdy tylko zbliżyliśmy się do Asgardu Loki się mnie puścił. Odstawiliśmy konia do stajni, a potem wracając do zamku rozmawialiśmy. Na korytarzu spotkaliśmy Thora.
- Szukałem was wszędzie! Myślałem, że mój brat coś ci zrobił. Gdzie byliście? - Zapytał.
- Po pierwsze, jakbyś szukał wszędzie, to byś nas znalazł. Po drugie, twój brat nic mi nie zrobił, bo żyje. Po trzecie, poszliśmy się przejść - odpowiedziałam.
Barbie odprowadził mnie razem z czarnowłosym do mojego pokoju. Zmęczona dniem położyłam się spać.
Następnego dnia po śniadaniu, nie poszłam do stajni, tylko do biblioteki, ponieważ postanowiłam, że pojeżdżę później.
Znalazłam jakąś książkę o bogach nordyckich i zaczęłam szukać informacji o Lokim. Gdy je znalazłam zaczęłam czytać. Większość tych rzeczy o nim znałam, ale dowiedziałam się też np. że nie jest prawdziwymi bratem Thora, a Odyn tylko go adoptował. Było też napisane, że pochodzi z Jotunheimu. Ciekawiło mnie co to za miejsce. Przypomniałam sobie, że wczoraj w książce, którą dał mi Loki coś o tym pisało. Z tego co pamiętałam to to, że zamieszkiwane było przez Lodowe Olbrzymy i często toczono z nimi wojny.
Nagle ktoś z tyłu mnie zabrał mi książkę. Gwałtownie się odwróciłam. Był to bożek kłamstw.
- Wszystko co jest w tej książce to jedno wielkie kłamstwo - powiedział.
- A ty teraz jesteś tu serio, czy może to tylko kłamstwo, czyli twoja iluzja, która potrafi zabierać ludziom rzeczy, które trzymają? - Zapytałam.
- Stoję tu na serio.
- Mam nadzieję.
- Chesz to sprawdź.
Wzięłam jedną z książkę i rzuciłam nią w niego, a on ją złapał.
- Widzisz, jestem tu - powiedział.- Ogólnie to przyszedłem po Ciebie, bo za chwilę będzie obiad, a z tego co widziałem to się zaczytałaś.
Poszliśmy na obiad. Potem przebrałam się i poszłam na krótki trening. Godzinę później pojechałam na przejażdżkę z Lokim tam gdzie wczoraj. Gdy wróciliśmy znowu okazało się, że blondyn nas szukał.
CZYTASZ
Nie jesteś zły, tak jak mówią inni
FanfictionOpowieść o młodej dziewczynie Madison, która zakochuje się w złoczyńcy.