Zima była już bardzo dobrze odczuwana i widoczna dla mieszkańców Westeros. Śnieg zawitał już prawie do każdego zakątka Siedmiu Królestw. Smocza Skała była na szczęście bardzo dobrze przygotowana. Ogień palił się w wielkich kominach, odzież zmieniła się z letniej na zimową. Nocami okrywano się większą ilością futer.
Dnie nie należały tutaj do najładniejszych. Śnieżne zamiecie, silne wiatry, deszcze to była niemalże codzienność. Znajdywały się jednak dni, takie jak ten. Słońce odbijało się od białych zasp śniegu. Można było spokojnie wyjść by napawać się zimowym powietrzem. Dzieci rzucały się śnieżkami, lepiły budowle ze śniegu, które ozdabiały praktycznie każdą ulicę i mury.
Alyss przechadzała się właśnie murami prowadzącymi od zamku do miasta i na odwrót. Naprawdę podobała jej się zima,nawet gdy pogoda nie jest dla nich łaskawa. Kochała oglądać morze w zimowym krajobrazie, śniegowe figury zbudowane najczęściej przez dzieci służących. Zimowe dni miały swój klimat i ona to doceniała. Wieczorami siadała przy palenisku i zaczytywała się w książkę. Aemond czasami siadał obok niej i pytał o jej dzień, fabułę książki. Widać było że się stara naprawić ich relację, Alyss jednak nie była już tak łatwowierna jak kiedyś. Podchodziła do niego bardziej obojętnie, z obawą że jeśli znowu mu zaufa znowu wykorzysta to przeciw niej samej. Czasami dało się odczuć nawet odrobinę wzgardy w jej rozmowach z mężem. Racja, było lepiej niż jeszcze niedawno, lecz nie zmienia to faktu że nie zamierza mu o raz kolejny tak po prostu zaufać.
Siedzieli oboje w głównej sali w zamku, Alyss czytała a Aemond patrzył w palące się drewno w kominku.
- Przyleciał kruk z Królewskiej Przystani.- Księżniczka automatycznie odłożyła książkę. Słyszała że ostatnimi czasy stan zdrowia Viserysa gwałtownie się pogorszył. Nikt nie wiedział ile mu jeszcze zostało czasu. Wszyscy szykowali się na najgorsze.- Twoja matka piszę z prośbą abyśmy przylecieli do stolicy by stać przy boku króla, w tym okropnym czasie.
- Tak więc polecimy. Najszybciej jak to możliwe.
Aemond skinął głową na jej odpowiedź, nie czuł jakiegoś wielkiego poczucia obowiązku bycia przy ojcu, nawet gdy ten umiera. Zawsze był najmniej ważny, ojciec praktycznie nigdy nie spędzał z nim czasu ani nie rozmawiał z nim. Miał poczucie że jest tak dlatego że jest najmłodszy i bez smoka. To właśnie dlatego postanowił on jak najwięcej czasu spędzać na treningach walki mieczem i innymi rodzajami broni. To dlatego gdy naszła okazja postanowił on zdobyć Vhagar, nawet koszem oka. Zdobył coś tak wielkiego i cennego, płacąc według niego tak niewiele.
Polecieli następnego ranka, dzień był okropny. Była jedna wielka ulewa, mocny wiatr niemalże spychał ich z siodeł. Nie mogli praktycznie dostrzec siebie wzajemnie. Niekiedy tylko widzieli kształty ogromnych smoków przebijających się przez chmury. Oboje robili wszystko by ich smoki leciały w bezpiecznej odległości. Nagle do ich uszu doszedł odgłos ryku smoka, nie byli sami. Zobaczyli również chmurę ognia. Im oczom ukazał się Sunfyre z Aegonem na jego grzbiecie. Wydawał on swojemu smokowi polecenia by ten atakował.
- Alyss leć do Królewskiej Przystani ja się nim zajmę!- Wykrzyczał Aemond. Jednak ona nie zamierzała uciekać, wiedziała że w starciu na smoki z Aegonem to ona ma pozycję wygraną. Ona wraz z Windstorm zaczęli powoli otaczać Aegona.- Co ty robisz miałaś uciekać.- Książę dalej do niej wołał.
- Nie ucieknę. Ten szczur nie ma ze mną żadnych szans.- Pałała nienawiścią. Deszcz spływał po niej, lecz ona nie zwracała na to uwagi. W tym momencie chciała tylko zemsty, którą miała na wyciągnięcie ręki.- Chcę by cierpiał jak ja cierpiałam! Chce by cierpiał nawet gorzej!- To było niepokojące ile ma ona w sobie nienawiści. Aemond zastanawiał się co jeszcze w sobie skrywała.
CZYTASZ
Better to die than marry| Aemond Targaryen
ФанфикAlyss, jedyna córka księżniczki Rhaenyry i księcia Daemona jest przymuszana do wyjścia za mąż. Dostała jednak pozwolenie na wybranie męża samej. Jednak Aemond, z którym nienawidziła się od zawsze ma w stosunku co do niej inne plany i zamierza zniszc...