O tym, jak dowiedziałem się prawdy

493 32 56
                                    

Nigdy nie sądziłem, że znajomość z drugim człowiekiem może wywołać taki ból, dopóki nie przeżyłem tego na własnej skórze. Skomplikowane relacje potrafią naprawdę namieszać w głowie i wtedy już zupełnie nie wiadomo kim się jest i czego się chce, gdyż chce się czegoś, co jest zakazane, a broni się przed tym, co podpowiada rozsądek. Takie życie jest bardzo męczące, jednak dla niektórych chwil... Na to jeszcze przyjdzie czas. Chcę zacząć swoją opowieść od momentu, w którym dowiedziałem się czegoś, co zupełnie odmieniło moje spojrzenie na świat.

W tamten pamiętny wieczór zrobiłem imprezę. Moi rodzice byli wtedy w odwiedzinach u jakiejś ciotki, więc miałem całkowicie wolne mieszkanie. Zeszło się naprawdę bardzo wiele osób, niektórych z nich nawet nie znałem osobiście, a tylko kojarzyłem z widzenia. To był naprawdę miły wieczór i bawiłem się bardzo dobrze, szczególnie dlatego, że pojawił się gość, na którego tak bardzo liczyłem. Jeszcze wtedy nie widziałem u Roberta żadnych wad, czułem się przy nim swobodnie i już byłem nim zauroczony.

Gdy większość gości już wyszła, w mieszkaniu zostałem tylko ja, Robert, Tadzio i Maciek. Moi przyjaciele jeszcze gawędzili w kuchni, więc zauważyłem bardzo dobrą sposobność, aby pobyć sam na sam z moim obiektem westchnień. Widziałem, że wszedł do mojego pokoju. Odczekałem chwilę, aby nie wyjść na desperata i stanąłem w progu pomieszczenia. Przeglądał półkę z książkami i nie zauważył mnie od razu. Wydawał się być równy najpiękniejszemu dziełu sztuki, gdy tak stał i obracał w swoich dłoniach jedną z książek, choć w rzeczywistości pewnie nie wyróżniał się z tłumu aż tak. Ale dla mnie był wyjątkowy, nie umiem wytłumaczyć dlaczego.

- Chcesz pożyczyć?- zapytałem po chwili i podszedłem bliżej niego.- Masz intuicję, też branża- skomentowałem, gdy zauważyłem, co trzyma.

- Wiedziałem, że skądś kojarzę go- odpowiedział i lekko się uśmiechnął.

- Pewnie z uczelni, wykłada u nas- powiedziałem i zbliżyłem się jeszcze bardziej.

Wtedy na korytarzu pojawili się moi przyjaciele. Zdążyłem już zupełnie zapomnieć, że jeszcze tu są. Tadek pożegnał Maćka, ale sam został w mieszkaniu. Odwrócił się w naszą stronę i pewnym krokiem wszedł do pokoju. Był prawie trzeźwy, co bardzo mnie zdziwiło, przeważnie na takich imprezach to on zgarnia tytuł najbardziej pijanego gościa.

- Muszę pogadać z Arkiem- powiedział do Roberta.

Mój gość od razu podziękował za zaproszenie, oddał mi książkę i skierował się do wyjścia.

- Robert!- zawołałem go.- Łap!- rzuciłem w jego stronę książką.- Będziesz miał pretekst, żeby wrócić- powiedziałem. Chciałem, aby wiedział, że jest tutaj mile widziany.

Gdy tylko za Robertem zamknęły się drzwi, poczułem, że Tadeusz uderza mnie mocno w tył głowy.

- Ała! Za co to?- zapytałem i odwróciłem się w jego stronę.

- "Będziesz miał pretekst, żeby wrócić"!- zaczął mnie przedrzeźniać.- Arek, pojebało cię?!

- Po prostu chciałem być miły... No dobrze, przyznaję, że Robert mi się spodobał- dałem za wygraną. Tadek to był mój najlepszy przyjaciel, więc i tak by to ze mnie wyciągnął.

- Może ci się podobać ktokolwiek i nic mi do tego, ale nie on!

- Za mało dziś wypiłeś, że urządzasz takie sceny? O co ci chodzi?- zapytałem już trochę ostrzejszym tonem.

- Nie wypiłem za dużo, bo musiałem pilnować tego twojego Roberta. Arek, ja go znam- jego ton złagodniał i spojrzał się na mnie ze współczuciem.

Właściwy Wybór// operacja hiacyntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz