Rozdzial dwunasty

7 1 66
                                    

Gdy udało mi się dziewczynę wciągnąć spowrotem na dach to odwróciłxm się w stronę Childe. Chłopak na mnie patrzył z dużym wyrzutem sumienia. Nie rozumiałxm o co mu chodzi. Przecież uratowałxm jego koleżankę, więc co temu zjebiwi się dzieje?

- Ehh a już myslalxm... A nie ważne... Nic ci nie jest Nekusiu? - Odezwał sie pierwszy rudy lisek.

- Nic kochanie..

- Zamknij ta morde. - Powiedział Childe.

- Hahahha - Zaczxlxm się śmiać. Nigdy nie widzialxm wkurwionego Childe...a nie czekaj...kantorek...walka z Zenem...no w sumie widzialxm.

- Trzeba bylo dac jej spasc kiedy w koncu sie odwarzyla to zrobic... - Chłopak powiedział ciszej w moja strone.

- CO TAM SZEPCZESZ?! - Wykrxyczala Nekosia. - Znaczy🥺 uwu baka 👉👈 co mówiłeś Childuś?

- Nic do ciebie nie mowilem. - Odpowiedział i odszedł zostawiając mnie z ta dziwką znaczy Nekosia.

- Ty suko... Dziękuję, że mnie uratowalas ale to i tak nie oznacza, że nagle będę ciebie lubieć. Nienawidzę cię i cię zmieszczę! Nie masz prawa zadawać się z Childe! - Zaczęła dreć jape Nekosia.

- Ok? - Odpowiedziałxm i odszedlxm. Miałxm dość tego cyrku.

Gdy schodzilxm ze schodów spotkałxm blond chłopca. Mial na sobie mundurek szkolny a jego włosy byly rozczepane.

- Ej! Wiesz gdzie znajde Nekosie? - Zapytal. Zauwazylxm ze jego zeby maja dziwny ksztalt...przypominaly mi zęby rekina.

- Na dachu siedzi.

- Ahh w koncu znalazlem ta smarkule...makima bedzie dumna. - Powiedzial sam do siebie.

- Aha? Okej? Pa? - Odpowiedzialxm i szybko odszedlxm od tego dziwaka. Udalxm sie do prosto do domu. Mialxm dosc tego calego szpitala.

🧟Skip kilka tyg później 🧟

Dzisiaj Zen miał przyjść do mnie piec ciastka. Ostatnie pare tygodni szkoliłem się z pieczenia więc myślę że nie będzie źle. Tylko raz wybuchł mi piekarnik a tak to szło mi całkiem nieźle. Pare razy spaliłem ciastka ale lepsze to niż wybuch piekarnika.

Zadzwonił dzwonek do domu. Aż brzuch mnie zabolał ze stresu. Prawda jest taka że nie umiem piec a to szkolenie gówno mi pomogło. Boje się, że możemy spowodować wybuch mojego domu... Dobrze, że rodzice są w pracy a rodzeństwo w szkole bo będzie mniej poszkodowanych.

Podeszłem do drzwi i wziąłem dwa głębokie wdechy aby się w miarę uspokoić.

- Hejka Zen uwu baka - Przywitałem mojego gościa.

- Hej Edward. Nawet nie wiesz jak się stęskniłem za tobą. - Odpowiedział Zen i wszedł do domu. - Bardzo tu... biało czarno...

- Podoba ci się?

- Powiedzmy ... wolę żywsze kolory.

- Żywsze kolory?! Czyli ty też należysz do tych lgbt?!? - Krzyknąłem ale po chwili się ogarnąłem. Cholera musze ukrywać moją homofobie. Zapomniałem że sam udaje homo trans chlopa. - Wybacz, to był demon który siedzi we mnie. Nie ja więc nie bierz tego do siebie i nie skreślaj mnie za to co powiedziałem. - Wymyśliłem najlepszą wymówkę w moim życiu. Na demona zawsze każdy się nabiera więc essa Zen mi uwierzy.

- Aaa okej okej rozumiem. Też miewam czasami jakieś rozdwojenia osobowości. Czesto gdy widzę tego jebanego skurwysyna Childe.

- Chodźmy do kuchni.

- A wgl to co będziemy piec?

- Babeczki. Jestem specjalistą w tym. Lepszych babeczek jeszcze nie jadłeś. Zobaczysz.

- Wierzę, wierzę. W końcu te ciastka które przyniosłeś mi do szpitala były takie pyszne. Nigdy czegoś tak pysznego nie jadłem. Normalnie przez chwilę poczułem się jakbym był w niebie.

- Dzisiaj po tych babeczkach prawdopodobnie wyladujesz w niebie...

- Oj też mi się tak wydaję.

- I to dosłownie zaliczysz zgona. Dobra nie ważne. - Poszłem po fartuchy i dałem jeden Zenowi. Nie wiem po co nam to skoro i tak pewnie nie skończymy żywi ale mniejsza.

- To od czego zaczynamy panie kucharzu? - Zapytał Zen. Miał taki piękny uśmiech na twarzy. Aż przykro mi się robiło gdy pomyślałem że może nie przeżyć po zjedzeniu tych ciastek.

- Jajka... mąka eeee no kieruj się przepisem. - Podałem mu książkę kucharską.

🦿 Jakiś czas później 🦾

- Włożyłeś te babeczki do piekarnika w temperaturze 1000 stopni Celsjusza? - Zapytałem Zena.

- A istnieje taka temperatura w piekarniku?...

- No tak. My mamy specjalny piekarnik.

- Myślałem, że babeczki się piecze w 180 stopniach ale no dobra... Niech będzie szefie. - Puścił oczko w moją stronę.

- No powinno się ale w 1000 stopniach będzie znacznie szybciej. Już za 10 minut będą gotowe.

- Jasne jasne szefie. To co w tym czasie zrobimy? Może rozgrzeje już lukier?

- Wystarczy że ten lukier spojrzy na ciebie i będzie cały rozgrzany znaczy coooo.

- Zgadzam się. W końcu jestem taki gorący~~
A tak już na poważnie. Zastanawiałem się jak mogę mówić do ciebie zdrobniale... Edi? Edzio?

- Możesz mówić na mnie fucker lub bottom uwu.

- Fucker to bardziej do mnie pasuje... Z resztą chyba zostaje przy Edi. Tak słodko brzmi.

- A właśnie Zen, wyciąg już babeczki.

- Już się robi Panie szefie! - Odpowiedział żartobliwie Zen i podszedł do piekarnika. - Wow ale szybko wyrosły. Miałeś rację Edi.

Zen otworzył piekarnik który po paru setnych sekundy wybuchnął ogniem.

- KURWA MOJE WŁOSY!!!!! - Krzyczał Zen biegając z płonącymi włosami.

- Kochanie!!! Chodź tutaj!! - Powiedziałem stojąc przy zlewie.

Zen szybko włożył włosy pod kran a ja włączyłem wodę. Na szczęście udało nam się w miarę szybko uratować jego włosy.

- Cholera stracilem z jakieś 30 cm włosów... - Powiedział Zen po czym się popłakał.

- Nie martw się. Odrosną.

- Co tu tak śmierdzi?... - Zapytał Zen.

- No piekarnik się zjaral więc jak ma nie śmierdzieć.

- Nie...dym czuję.

Popatrzyliśmy oboje w stronę piekarnika i zauważyliśmy płonąca ścierkę.

- Kurwa mać. Trzeba to ugasić!!!

Resztę dnia spędziliśmy sprzątając po tym wypadku. Zenowi tak się zjebał humor z powodu tych włosów że prawie wgl się nie odzywał. Czułem się cholernie źle przez to co się wydarzyło.
Było widać po nim że popadł w depresję... Nawet nie chciał zjeść tych babeczek. Musiałem cholwrnie zranić go tym co się wydarzyło. No cóż na przeprosiny upiekę mu kolejne ciastka.

Little_Crazy_Witch

Szkoła przetrwania [ HAREM X ]Where stories live. Discover now