23. Prawda

232 14 9
                                    

   Nie pamiętam kiedy ostatnio mama zareagowała w takim tempie na moje połączenie. Przez telefon mówiła tylko tyle, abym się uspokoił i nie podejrzewałem, że zrobi coś innego oprócz zadzwonienia pewnie do ojca i nagadanie mu czegoś, aby ze mnie zszedł. Jednak Hyeri nie wiedziała tyle ile wiedział Dohwan, a ja po prostu chciałem aby przyjechała i powiedziała, abym przestał się denerwować i wszystko jakoś się ułoży. Tylko ona mówiła to zawsze, gdy nie poszedł mi sprawdzian, albo wtedy gdy uczyłem jeździć się na starym rowerze ze słabymi hamulcami.
   Chociaż bardzo chciałem, to nawet nie pomyślałem o tym, że ona mogłaby tutaj przyjechać w tak późny wieczór i zakłócać ciszę ojca i jego żony. Jak się okazało moja matka była twardsza niż myślałem, bo w ciągu dwudziestu minut już była na miejscu. Moje myśli zatrzymały się gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, a następnie jej głos. Bez pukania sama otworzyła drzwi od mojego pokoju, po czym zamknęła je tuż przed nosem Dohwana. Pierwsze na co zwróciła uwagę, to Nando. Mały niezadowolony mruczał sobie co jakiś czas pod nosem, albo płakał oczekując uwagi. Hyeri mówiąc słodkie i czułe słowa wzięła go na ręce całując w sam czubek jego ciemnej czuprynki. Wtedy ponownie otworzyła te drzwi, za którymi stał Dohwan, który chciał wszystko podsłuchać.
   — Cudowny dziadek zajmie się tobą przez chwilkę kochanie, a potem babcia pomoże ci zasnąć, dobrze dziadku? — spytała z ironią niemal wciskając w ręce ojca dziecko.
   Zamknęła ponownie drzwi, zanim on zdążył cokolwiek wypowiedzieć. W pokoju świeciła tylko lampka nocna, a pokój nie był na tyle duży, żeby nie ogarnęła mojej kryjówki.
   — Skarbie... — szepnęła czule w moim kierunku i usiadła na podłodze naprzeciwko mnie. — Chcesz mi coś powiedzieć?
   Spojrzałem na nią z czerwonymi od płaczu oczami. Nie byłem gotowy na to żeby powiedzieć jej cokolwiek, a mieliśmy tak mało czasu, bo pewnie zaraz będzie musiała wracać. Trwała dłuższa chwila ciszy, zanim wypowiedziała miękko moje imię uśmiechając się. Z oczu znowu zaczęły lecieć mi łzy, więc zacząłem ścierać je rękawem bluzy.
   Mama chwyciła delikatnie, a zarazem ostrożnie moją dłoń i wstała proponując abym też wstał. Usiedliśmy razem na moim łóżku, po czym rozłożyła ręce dając możliwość przytulenia się. Oczywiście że w mig znalazłem się w jej ramionach tylko po to, żeby ponownie zacząć ryczeć. Nie zapytała już o nic, tylko głaskała mnie po plecach i włosach, aż w końcu nieświadomie zasnąłem z głową na jej kolanach.
   Przebudziłem się wtedy, gdy usłyszałem jej szept, ale nie był on kierowany do mnie. Nie otworzyłem jednak oczu, ale wiedziałem że w pokoju znalazł się Dohwan chcąc zorientować się pewnie jak stoi sprawa.
   — Wiesz kiedy ostatnio go tak przytulałam? — szepnęła z jakimś bólem w głosie. — Miał wtedy dziesięć lat i bardzo chciał, abyś przyjechał, więc co do cholery zrobiłeś, że dzieje się to ponownie, tyle że tym razem chce aby go stąd zabrać?
   Chwila ciszy. Dohwan nie odpowiedział jej na pytanie.
   — Jest już późno.
   — Przeszkadza ci moja obecność, czy poświęcanie uwagi Nando? Możesz go przynieść i położyć w łóżeczku. Zajmę się nimi, bo najwidoczniej ciebie pomoc przerasta. Pomoc to nie tylko dawanie pieniedzy Dohwan.
   — Hyeri, to nie o to chodzi...
   Moja mama nie pozwoliła mu dokończyć. Szybko zmieniła zdanie mówiąc, że nie chce go słuchać i wszystkiego dowie się ode mnie, a nie od niego. Poprosiła go o to, żeby wyszedł z pokoju i dał mi odpocząć, bo inaczej zabierze mnie do siebie w środku nocy. Bardzo tego chciałem, ale ostatecznie nie drgnąłem i zostaliśmy tutaj aż do rana. Gdzieś w nocy oboje zmieniliśmy pozycję mieszcząc się na moim jednoosobowym łóżku. To sprawiło nasz chwilowy śmiech, bo przypomniałem sobie stare dobre czasy, gdy bałem się sam spać w swoim pokoju. W każdym bądź razie, skoro Minho się tutaj wpakował, to moja mama tym bardziej i nie miało znaczenia, że kilka razy dostałem od niej z łokcia.
   Rano ona wstała szybciej niż ja. Mogło być około ósmej, kiedy ja również, wstałem z łóżka i ziewając udałem się do łazienki. Jakież było moje zdziwienie, gdy dostrzeglem ją w towarzystwie piżamowego Dohwana, który spędził noc w salonie na rozłożonej sofie z Nando. Oczywiście tego widoku już nie mogłem zobaczyć, a jedynie domyśliłem się. Mama siedziała w fotelu trzymając małego na kolanach, uczyła go klaskać łapkami do jakiejś piosenki, która leciała aktualnie na animowanym kanale. Wprost nie mogłem uwierzyć w to jak potrafi być wyluzowana i bez grama wstydu mówiła do niego jakieś urocze słówka. Wyglądała nienagannie przez co już wcześniej zapewnie ogarnęła swój wygląd, więc i na mnie było czas.
   Gdy już byłem gotowy wróciłem ponownie do nich, żeby wziąć na ręce Nando bo już wcześniej machał rączkami w moim kierunku. Hyeri wybiła mi to z głowy mówiąc, abym poszedł coś zjeść, a małemu się nic nie stanie jak trochę poczeka. Również zaproponowałem jej śniadanie, ale jak się okazało wyprzedził mnie z tym Dohwan, który był nieobecny bo pewnie poszedł się przebrać.
   — Rozmawiałaś z nim? — spytałem pełen wątpliwości szeptem, wiedząc że go tutaj nie ma.
   — Nie rozmawiałam z nim o tobie, bo najpierw chciałabym wiedzieć co ty chciałbyś mi powiedzieć... Skąd ten siniak wziął się na twoim czole?
   Posłała w moim kierunku zatroskany uśmiech, przez co spuściłem głowę. Odparłem wprost, że spadłem ze schodów i miałem czułe spotkanie z panelem podłogowym. Puściła wtedy Nando na podłogę, a on poraczkował w moim kierunku.
   — Może pojedziemy na pogotowie? Głowy nie należy lekceważyć...
   — Moja głowa spotykała się już ze znacznie twardszymi rzeczami...
   Zrobiła łyk kawy. Poklepała miejsce na boku sofy, chcąc żebym tam usiadł i znalazł się bliżej.
   — Najwidoczniej Soyeon nie spodobało się to, że Dohwan ma zająć się małym przez noc i wylądował tutaj. — szepnęła w moim kierunku, przez co wzruszyłem ramionami.
   Szybko dodała abym nie był na nią zły, a ona po prostu jest tą ciekawską...
   — Nando jadł?
   — I to całkiem sporo. Wcina banana, aż mu się uszy trzęsą.
   To sprawiło, że chociaż przez chwilę się uśmiechnąłem. Nando uwolnił się z moich objęć i poraczkował po dywanie tylko po to, aby usiąść i przyglądać się bajkom.
   — Taemin, posłuchaj — zaczęła ponownie ten cięższy temat i chwyciła za moją dłoń. — Nie musisz mi nic mówić, a jak będziesz gotowy to powiesz. Jeżeli jest tutaj tobie tak bardzo źle, to jeszcze dzisiaj się spakujesz i wrócisz do mnie, zgoda? Zawsze dawaliśmy radę to i z Nando sobie poradzimy. Pomogę ci go wychować i wszystko się ułoży, dobrze?
   Gdy ona wypowiadała te słowa, tak Dohwan znalazł się w salonie. Na pewno wszystko usłyszał, jednak nic sobie z tego nie zrobił i wziął się za złożenie sofy.
   — A Tommy? — szepnąłem cicho.
   Hyeri uśmiechnęła się i dotknęła mojego policzka mówiąc, że to ja jestem na tym pierwszym miejscu, a Tommy może zaczekać. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wiele dla mnie znaczą jej słowa. Jednak nie tylko tutaj był problem, bo bałem się jej reakcji, jak zareaguje na wieść o mojej orientacji.
   — Bo jest coś jeszcze... — zacząłem wzdychając, ale przerwał mi Dohwan.
   — Nie powinieneś dokładać jej problemów — wtrącił natychmiast sugerując w ten sposób, abym się zamknął — Twojej mamie należy się już odpoczynek i...
   — Odpoczynek od czego? — zaatakowała go natychmiast — Problemy mojego dziecka są moimi problemami i nie muszę od nich odpoczywać.
   — Tutaj chodzi o coś innego. — odparł natychmiast i chcąc ominąć temat stwierdził, że to męskie sprawy, a nie babskie.
   Poniekąd miał rację, ale Hyeri znowu go zgasiła mówiąc, że on nigdy nie był przy męskich sprawach gdy wkraczałem w etap dorastania i musiała go w tym zastępować, a wiadomo jak uczulonym było się na ~ te tematy. Ona wtedy chciała dobrze, a ja nie chciałem z nią rozmawiać.
   — Hyeri on sypia z facetami! Chcesz mi może powiedzieć, że tak dobrze go znasz i o tym wiedziałaś?
   Nie spodziewałem się, że sam to powie. Zabolało mnie to, bo powiedziałem mu wczesniej, że chce zrobić to sam. Spiąłem się natychmiast i widziałem jak mama podnosi na mnie wzrok, a w jej oczach mogłem dostrzec jak powoli zbierają się łzy.
   — Tae to prawda? — spytała drżącym głosem.
   — Chciałem ci to wyjaśnić... — szepnąłem w identyczny sposób i kiedy chciałem chwycić jej rękę, ona szybko ją odsunęła.
   — Miałaś się tego nie dowiedzieć. Sam chciałem rozwiązać ten problem i posłałem go do specjalisty.
   Moja mama wstała i odwróciła się do nas plecami. Widziałem jak rękawem swetra przeciera kąciki oczu, a potem skierowała się do kuchni. Wiedziałem już, że przegrałem i płacze z mojego powodu. Ja tez nie mogłem powstrzymać łez.
   — Powiedziałem ci, że chce sam jej powiedzieć i wytłumaczyć! — wydusiłem z siebie ciężko zakrywając dłońmi twarz.
   — A co innego chcesz dodawać? Miała czekać na to, aż dostanie taki sam filmik na email i dowie się w taki sposób!?
   — Prosiłem cię o to, że chce zrobić to sam!
   Wstałem z fotela z zamiarem udania się do pokoju i wybeczenia się w poduszkę. Nie mogłem znieść myśli, że mama o wszystkim wie i że ją zawiodłem. Wiedziałem, że już nigdy nie spojrzy na mnie w taki sam sposób jak dotychczas.
   — Jaki film? — zapytała stojąc w futrynie drzwi od kuchni i nos wydmuchała w chusteczkę.
   Dohwan odpowiedział za mnie, że to nic szczególnego, jednak ona zaczęła naciskać, więc wkurzony krzyknął wprost, że ciągnę pałę na nim innemu chłopakowi. Po tych słowach ponownie zakryłem swoją twarz ściskając oczy.
   — Taemin jak mogłeś nagrywać coś takiego?! — wybuchnęła w moim kierunku.
   — Myślisz, że wiedziałem o tej głupiej kamerze w samochodzie?!
   Uciekłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Usiadłem na łóżku w najdalszym kącie i przyciągnąłem kolana do siebie płacząc. Chciałem już mieć to wszystko za sobą, ale nic z tego. Hyeri wprosiła się i wolnym krokiem podeszła do łóżka i usiadła na jego skraju.
   — Taemin, czy ten chłopak zmusił cię do tego? — spytała ostrożnie.
   Podniosłem głowę i dostrzegłem też Dohwana przy drzwiach. Nie chciałem odpowiadać jej w jego obecności, a ona nie dostając odpowiedzi zapytała o to ojca.
   — Skąd on może wiedzieć, skoro nawet mnie o to nie zapytał?! — krzyknąłem rozdarty. — Ojca interesuje tylko to, że ciągnąłem pałę nic więcej!
   Wtedy rozpętałem istne piekło. Mama darła się na niego i płakała. Dohwan najwidoczniej wtedy zdał sobie sprawę, że to co powiedziałem jest prawdą, bo nieudolnie próbował ją uspokoić. Obaj uspokoili się wtedy, gdy u nogi ojca znalazł się Nando, którego zapewnie zwabiły te krzyki. On wzdychając podniósł go i przytulił do siebie. Nie był to dla mnie codzienny widok. Mama w mig znalazła się obok i mnie objęła. Spytała się delikatnie, czy mógłbym jej opowiedzieć co się wtedy stało.

   ***

   Będąc w jej objęciach powiedziałem o Jinoh'u, o tym jak mu zaufałem i opowiadałem o tych lepszych i gorszych dniach. Nie dostrzegłem tego, jak ojciec usiadł na podłodze i przestał się wtrącać. W chwili obecnej dla mnie, byłem tylko ja i mama.
   Wspomniałem o tym, jak bardzo bałem się wtedy o to, że spędzam z nim za mało czasu, bo jednak Nando zajmuje większość mojego popołudnia. Powiedziałem też o tym, że w międzyczasie dostałem szlaban w postaci sprzątania strychu, więc nasze spotkania ograniczyły się do minimum.
   Podsumowałem, że chociaż nie byłem gotowy to się z nim przespałem bo myślałem, że w ten sposób polepszą się nasze relacje i wszystko wróci na właściwy tor.
   — On przestał się do mnie odzywać. — szepnąłem ścierając dłonią łzy. — Nie wiedziałem dlaczego, więc sądziłem że to moja wina, że najwidoczniej musiałem być do bani, a jak się okazało wszystko było fikcją, bo chodziło tylko o nagranie tego głupiego filmu.
   Mama płakała razem ze mną i co jakiś czas całowała mnie w czubek głowy, jednak ani na moment nie wypuściła mnie ze swoich objęć.
   — Powiesz nam co to za chłopak, a my zgłosimy to na policję. Takie rzeczy są karalne i nie należy tego bagatelizować.
   — To już bez znaczenia.
   — Dlaczego bez znaczenia? Wszystko ma znaczenie.
   W tej chwili dotarło do mnie, że rzeczywiście w tej kwestii milczenie już nie ma znaczenia. Mój strach bronił się przed tą myślą nieustannie, ale już nie chciałem udawać, że nic się nie dzieje. Dość kłamstw i odgrywania roli idealnego rodzica.
   Spojrzałem wtedy na ojca i powiedziałem wszystko. Jak Soyeon dała mi ultimatum, że w ciągu miesiąca mam się wynieść inaczej pokaże ten film jemu.
   — Soyeon zapłaciła mu za to, aby się mną pobawił.

Niespodzianka ✌️😘

Facet mojej siostry / 2minOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz