Miasto, przez które poruszał się mężczyzna o niewielkiej posturze, wyglądało jak ruina. Budynki ledwo trzymające się w ryzach, wszechobecny brud i proch unoszący się w powietrzu. To tylko niektóre z atrakcji niewielkiej, wojskowej wioski. Resztka budynków służyła natomiast, za ostój militarną. Było to też niestety jedyne w miarę bezpieczne miejsce pomiędzy wojnami zjadającymi te rejony. Walki toczyły się od kiedy dało się spamiętać, a dokładniej od kiedy stwórcy opuścili wszystkich na zawsze. Mało kto wspomina tamte czasy. Zapadła grupowa amnezja.
Pomiędzy budynkami, w ciasnej uliczce można było znaleźć drzwi do piwnicy pewnego budynku. Od środka znacznie barwniejszego niż by mogło się wydawać. Takich miejsc było niestety stopniowo coraz mniej. Budynek niegdyś był wędzarnią, natomiast w tamtym momencie uchodził za najlepszą piekarnię w promieniu najpewniej całych stu kilometrów. Właścicielem był Yoon, mężczyzna, który nie zwlekł mówić swojego imienia. Nazywany był uciekinierem frontu, jako był w zupełności zdolny do walki. Sam jednak twierdził, że uległ uszkodzeniu nerwów i nie był w stanie nawet trzymać karabinu. Nikt nie wiedział, jaka była prawda, dywizjon wywiadowy, którego był częścią, dawno przestał istnieć. Od tamtej pory Yoon nosił skórzane rękawiczki, aby ukryć skutki frontu.
Drzwi do Piekarni otworzyły się, wraz z nimi rozegrały dzwoneczki. W progu stanął mężczyzna, ten sam, który wcześniej biegł przez miasto. Nie witał się. Ściągnął stary płaszcz, wieszając go przy drzwiach wejściowych. Yoon uniósł delikatnie głowę znad książki, którą czytał w swoim starym fotelu. Wyglądał w swojej pozycji na bardzo schorowaną osobę, jednak wszyscy z lekarzy od razu machnęliby ręką, mówiąc, że nic mu nie jest.
— Rogale w piecu? — Zapytał mężczyzna, który dopiero co zawitał w piekarni. Ubrany był już w fartuch, a jego włosy o kolorze brunatnego węgla, zdążyły zebrać resztki mąki z powietrza. Yoon pokręcił głową w geście niedowierzania, uśmiechając się nieco.
— Już od dobrej godziny. Właśnie miałem wstawać, aby je wyciągnąć — Na potwierdzenie swoich słów mężczyzna odłożył książkę na bok i odepchnął się dłońmi od podłokietników — Miałeś być znacznie wcześniej.
Na twarzy gościa piekarni wyrósł zakłopotany uśmiech. W tym samym czasie Yoon zdążył już podejść do gigantycznego pieca ukrytego za pół ścianką. Ogrzewał on pomierzenie w hiems (łac.zima), jednak w aestas (łac.lato) bywało z nim dużo problemów.
Chwycił metalowy uchwyt pieca, ciągnąc przeszklone drzwi do siebie, a w powietrzu ulotnił się wspaniały zapach świeżych wypieków. Drugi mężczyzna szybko przeszedł do przodu, wyciągając ze środka wielkie blachy, oczywiście nie zapominając, by ubrać wcześniej odpowiednie rękawice.
— Przeszedłeś samego siebie — Skomentował, dokładnie oglądając rogaliki. Każdy z nich wyglądał praktycznie identycznie. Każdy lepiony był z największą ostrożnością. Piekarnia Yoona to jedyne miejsce, w którym można było je dostać. Sam piekarz natomiast opanował już ten przepis do absolutnej perfekcji.
— Powtarzasz to za każdym razem Kihyun — Mimo wszystko, na komplement jego twarz rozpromieniała. Tak zawsze wyglądała ich rozmowa, która zawsze dawała odrobinę wytchnienia w dość trudnych czasach i każdy odwiedzający miał szanse choć przez chwilę się zrelaksować. Niestety piekarnia zaczęła podupadać, a wytworów było coraz mniej. Powoli kończyły się zapasy, niemożliwe też było pozyskiwanie masowych ilości z natury.
Kihyun natychmiast zajął się wykładaniem wszystkich wypieków na ladę, machając przy tym dłonią na właściciela, aby dał sobie spokój i wrócił do czytania książki. Mimo swojej drobnej postury Yoo Kihyun całkiem dobrze radził sobie z dźwiganiem ciężarów i wiecznym bieganiem z workami mąki. Mężczyzna był następnym wyjątkiem wyłączonym od frontu. Dla niego uzasadnieniem była słaba psychika. Nie radził sobie ze mors (łac.śmierć), jaką nie jeden raz ujrzał na polu bitwy. Nawiedzała go ona we snach łapiąc pod skrzydła grozy; zabierała dech prosto z piersi. Najprościej w świecie, na froncie nie potrzebny był żołnierz niebędący w stanie zastrzelić wroga z czystej moralności i strachu.
CZYTASZ
ALL IN ☏︎ Monsta X
Fanfiction[TRILOGY] THE CLAN ✍︎ Życie w północnej osadzie nie należało do może najbardziej luksusowych, jednak Kihyun potrafił znaleźć we wszystkim coś pozytywnego. Każdego dnia wstawał rankiem, by przebiegając pomiędzy budynkami wpatrywać się na słońce, któr...