Stali chwilę na siebie spoglądając, ponieważ Aemond nie wiedział jak ma zacząć rozmowę. Alyss była trochę tym zestresowana, nie wiedziała o co może chodzić mężczyźnie. On sam chciał się wycofać ze swojej decyzji rozmowy z nią, bał się że ich rozmowa może przemienić się w kłótnię a to była ostatnia rzecz jakiej teraz chciał mężczyzna. Wziął kilka głębszych oddechów i przeczesał swoje włosy. W dalszym ciągu przyglądał się żonie zastanawiając się od czego zacząć.
- Zaczniesz w końcu mówić czy będziemy tu stać i marnować czas?- Już zniecierpliwiona Alyss odezwała się trochę bardziej chłodno niż zamierzała. Nie chciała być niemiła, jednak nie chciała również pozostawać bez odpowiedzi mężczyzny. Denerwowało ją to że mężczyzna, który zawsze miał jej najwięcej do powiedzenia nie mógł teraz skleić ani jednego zdania. Nie było to do niego podobne. Oparła się o marmurową ścianę i z niecierpliwością wyczekiwała co ten ma do powiedzenia.
- Tak, chciałem cię tylko spytać czy na pewno chcesz lecieć. Mogę porozmawiać z królową by pozwoliła ci zostać, tylko jeśli tego chcesz.- Nie chciał by brzmiało to tak, jakby to on nie chciał żeby leciała. W głębi siebie cieszył się że będzie on mógł spędzić z nią więcej czasu niż normalnie, nawet jeśli jest to w trakcie przygotowania do wojny. Czuł w tym momencie obowiązek spędzania z nią jak najwięcej czasu, bowiem nie wiadomo co przyniosą następne dni, tygodnie i miesiące.
- Aemond, lecę z tobą, lecę z Windstorm. On nie pozwoli by cokolwiek mi się stało. Więc tak, jestem pewna że chcę lecieć. Będę się czuła o wiele lepiej robiąc cokolwiek. Bo mam wrażenie jakby ta cała wojna to moja wina.- Obwiniała się za wszystko, czuła się winna. Mogła nie mówić nikomu co Aegon jej zrobił. Wtedy przynajmniej nie było by wojny domowej i ich rodzina nie chciałaby wzajemnie się pozabijać.
- To nie jest twoja wina. Aegon nigdy nie był godny tego, by zasiąść na tronie. Jest zapitym idiotą, który nie szanuje nawet własnej żony. Viserys dobrze zrobił pozbawiając go tego wszystkiego. Jeszcze lepiej zrobił karząc go za wszystko co ci uczynił. Nikt nie ma prawa cię skrzywdzić, nawet jeśli kosztem tego będzie wojna.
- Dziękuję.- Wiedziała że mówi on szczerze. Ostatnimi czasy pokazywał on jej swoje wsparcie na praktycznie każdym kroku. Nie wiedziała co się zmieniło wraz z jego zachowaniem. Czuła się dzięki temu lepiej ogólnie i w jego towarzystwie. Nie powierzała mu dalej pełnego zaufania, jednak teraz uważała że nie jest to nie wykonalne.
Razem poszli już w kierunku ich komnat. Musieli naszykować się na podróże, nie będą ona należały do najkrótszych i najprzyjemniejszych. A podróż na grzbietach smoka była równoznaczna z tym że nie mogą zabrać ze sobą wielu rzeczy. To też dlatego oboje wrzucili tylko po dwie pary dodatkowych ubrań do torby. Oboje też postanowili wcześnie się położyć spać, wiedzieli że w najbliższej przyszłości nie zaznają oni snu. Położyli się po swoich stronach łoża i czekali na przyjście snu. Niestety nie nadchodził on dla Aemonda. Kręcił się on po łożu przebudzając przy tym co jakiś czas dziewczynę leżącą obok.
- Rusz się jeszcze raz a przyrzekam, że wyjmę szafir z twojego oka i włożę ci go do dupy.- Wychrypiała przez jeszcze swój lekki sen. Nie chciała być cały czas budzona przez księcia. Oczywiście że nie mówiła na poważnie o wyciąganiu mu kamienia z oka, jednak to było jedne co przychodziło jej na myśl w tym momencie.
- Mogę cię przytulić?- Zapytał niepewnie Aemond. Potrzebował on jej dotyku, potrzebował po raz kolejny usłyszeć równe bicie jej serca.
- Jeśli to ma sprawić że zaśniesz i nie będziesz mnie więcej budził to się nie krępuj.- Odwrócił się on w jej stronę na ich wielkim łożu i delikatnie do niej przesunął. Objął ją swoją ręką w pasie i przyciągnął do siebie. Alyss mimowolnie odwróciła się w jego stronę i dostrzegła że skórzana opaska dalej spoczywa na jego oku.- Nie zdjąłeś jej.
CZYTASZ
Better to die than marry| Aemond Targaryen
FanfictionAlyss, jedyna córka księżniczki Rhaenyry i księcia Daemona jest przymuszana do wyjścia za mąż. Dostała jednak pozwolenie na wybranie męża samej. Jednak Aemond, z którym nienawidziła się od zawsze ma w stosunku co do niej inne plany i zamierza zniszc...