Idąc jakże cudnym chodnikiem. A tak na prawdę była to po prostu wydeptana przez setki ludzi ścieżka prowadząca do małego lasku. Niespodziewanie usłyszałem dzikie odgłosy.
-UBAGUGA UBAGUGA- nie byłem kompletnie na to przygotowany co zaraz miałem zobaczyć.
-NA NIEGO!- krzyknął jeden z nich. A ja zostałem powalony.
-CO DO KURWY- krzyknąłem przewalające się na ziemię.
Była to banda dzieci. Myślałem że już zginę kiedy na ratunek przybył Grzyb.
-Akysz akysz kaszojady- rzucił zaklęcie a te zlęknione spierdoliły.
-GRZYBIE- rzuciłem się na niego uradowany.
-AIKO! Co ty tu robisz?- spytał patrząc na mnie niczym w tym memie Rock eyebrow.
-Eeeee- doznałem laga mózgu, bo nie miałem w sumie pojęcia po co tu przylazłem- w sumie to...
-Spoko- odpowiedział. Dobrze że mam takiego przyjaciela, że nawet zdania nie muszę kończyć.
W ciszy poszliśmy z tego lasu. Grzyb raz po raz spoglądał to na mnie w dość dziwny sposób. Ja ignorując to szedłem przed siebie rozmyślając o jakże trudnych pytaniach życiowych. Zatrzymaliśmy się, gdy ujrzeliśmy Bartka twerkującego na środku ulicy.
-BARTEK!- krzyknołę w jego stronę. Ten odwrócił się w moją patrząc na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
-BARTEK KURWA MÓWIŁEM CI ABYŚ NIE BRAŁ TYLE TEJ ORANŻADY- wykrzyczał Grzyb podbiegając do niego i zabierając go z ulicy.
-MmMmMmmmMMM hej chłopaki~- przywitał się chwiejąc.
-Ileś ty tego wziął?- spytałem. Pamiętam jak pierwszy raz wziołem oranżadę wtedy akurat miałem lekcje z Diabłem Połomską i był temat o uzależnieniach. Jeden kolega zaczął mnie podpuszczać mówiąc "nie masz psychy", a ja oczywiście mając tą psyche zrobiłem to.
-AiKo tY EmO bOyUuu~- znów zaczął odwalać jakieś twerki i inne balety, a ja dusiłem się z śmiechu. Grzyb natomiast stał jak wryty spoglądając na naszą głupawkę.
Parę chwil musiało minąć, abyśmy się uspokoili. Bartek już mniej odurzony zaprosił nas do swego domu. Spojrzałem to na Grzyba lecz ten już kiwnął głową. Skoro on idzie to ja też powiedziałem. Poszliśmy więc w trójkę do domu Bartka. Po drodze usłyszeliśmy jakieś odgłosy wydobywające się z krzaka. Nasz twerkuless podszedł tam i od razu został wciągnięty. Ja w raz z moim przyjacielem w szoku spojrzeliśmy na siebie, a następnie na miejsce gdzie zniknął nasz przyjaciel.
-Bartek! Jesteś tam?!- krzyknęliśmy jednocześnie jednak nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.
-Bartka wciągnęło- powiedziałem smutny.
-Na to wygląda- odpowiedział również smutny Grzyb.
-To co teraz zrobimy?- zapytałem przejęty.
-Pójdziemy do domu skoro wciągnęło go do Narnii i tak jutro już o tym zapomnimy jak to bywa w fanfikach, a ten pewno użyje mocy teleportacji- rzekł jakże mądrze Grzyb. Zatem rozeszliśmy się do domów.Wstając niechętnie spojrzałem w telefon. Dziś był 10 listopada czyli przedostatni dzień do długiego wolnego. Nie wiedząc co ubrać, szperałem w szafie. Wciagnołę w końcu jakąś spódnice i rajstopy. Idąc w swym jakże zacnym ubiorze do szkoły. Na holu było niczym w zoo wszędzie szalały te małpy, a nauczyciele załamywali się co krok. Niespodziewanie podszedł jedna z nauczycielek.
-Aiko słuchaj ponieważ nie ma Bartka ty będziesz musiał zatańczyć- powiedziała trzymając moje ramię. widać było że we mnie wierzy chyba pierwszy raz takie coś widzę w sumie.
-Musze to robić?- spytałem z niechęcią, bo szczerze nawet kurwa nie wiedziałem co mam zatańczyć, a żadnych układów tanecznych to nie umiem.
Nauczycielka spojrzała na mnie z widoczną groźbą wysyłaną telepatycznie. Ja natomiast wystraszony zgodziłem się. Wkurwiony poszedłem do Grzyba.
-GRZYBIE TE BABSKO MNIE WPLĄTAŁO W JAKIEŚ PRZEDSTAWIENIE- wykrzyczałem zdruzgotany.
-COOOO- krzyknął zszokowany- na jakie przedstawienie....
-Nie wiem ale mam niby występować za Bartka- mówiąc to zacząłem o nim rozmyślać jednak Grzyb mówił że nic mu przecież nie będzie.
-To chyba na Dzień Niepodległości, ale poczekaj NIE MA BARTKA?!
-NO NIE MA GO- odkrzyknełem.
-Słuchaj Aiko- powiedział poważnym głosem- będziesz teraz krukiem
-Że czym kurwa będę?
-Krukiem- odpowiedział.
-Ale ja nawet nie wiem co robić jak się zachowywać- lekko zacząłem panikować.
-Spokojnie musisz po prostu obserwować mnie i moje ruchy- próbował uspokajać- bo będę też krukiem.
(UWAGA SPOILER ROMANTIC SCENA)
-A..a- nawet nie dał mi do kończyć,boodepchnął mnie po tym jak przebiegło stado rozemocjonowanych dzieci.
-Co to było kurwa- spojrzałem się w stronę, w którą pobiegły. Japierdole prawie bym właśnie stracił życie potrącony przez dzieci.
-Aiko wszytko w porządku?- spytał Grzyb podchodząc.
-Oczywiście......... Że nie- przerwałem tylko aby dodać atmosfery- BO JAK MA BYĆ WSZYTKO W PORZĄDKU SKORO TEN DZIEŃ JEST JAKIŚ NIENORMALNY I PECHOWY RAZ DALI MNIE JAKO JAKIEGOŚ KRUKA, A NAWET NIE BYŁEM NA ŻADNYCH PRÓBACH, A PO DRUGIE TO PRAWIE ZOSTAŁEM ZABITY PRZEZ- i tu zacząłem literować moje kochane słowo- D.Z.I.E.C.I.
-Ale tu każdy dzień jest nienormalny...- odpowiedział uświadamiając mi właśnie w tej chwili gdzie się znajduje.
-Masz rację Grzybie- przyznałem.
Z ni skąd, ni stamtąd zadzwonił dzwonek, a to oznaczało jedno występ. Czyli rzecz, której tak bardzo nie chce. Udałem się w raz z Grzybem na salę mieliśmy swoje miejsca VIP (czt. Koło sceny). Jeszcze kazali mi jakiś kostium ubrać. Na początek przedstawienia były jakieś piosenki typu "Legiony" i tak dalej i tak dalej, gdy nagle nadszedł nasz występ, więc wszedliśmy na scenę. Po środku stała jakaś dziewczyna, a my koło niej. Powiem tyle miałem wrażenie jakbym brał udział w jakieś sekcie. To kurwa przypominało jak jakies przywoływania. No dziwne rzeczy robiliśmy. W pewnym momencie prawie bym się wywalił gdyby nie Grzyb, który mnie złapał w ostatniej chwili. Oczywiście że ludzie musieli ludzie zwrócić wzrok w naszą stronę. Nasza pozycja wyglądała tak mój przyjaciel obejmował mnie jedną ręką w pasie, a ja byłem nieco uchylony tak jakbym zatrzymał się podczas spadania. Spojrzałem to na twarz Grzyba była ona nieco dwuznaczna. Jeśli po tym zdarzeniu stworzą z nas shipa to nie będę się tego dziwić. Połknąłem cicho ślinę. No kurwa ile tak mamy stać? Po paru chwilach postawił mnie prosto i puścił. Ja z lekkim załamaniem usiadłem na ławce opierając rękę o podbródek. Nareszcie nadszedł koniec tego całego kultu. Ja mogąc w końcu odetchnąć podszedłem do Luny. Mojej przyjaciółki. Rozmawiając z nią zszedł temat na jej crusha Carlosa. Nieco irytowało jednak dla grzeczności zdecydowałem zostać. Nie wiedząc kiedy dostałem piłka w łeb upadając na podłogę. Luna zaczęła coś do mnie mówić mimo iż tego usłyszeć nie mogłem. Obraz stawał się coraz to niewyraźny. Uśmiechnąłę się słabo następnie umierając.Nie no żart nie umarłem rzecz jasna jedynie zemdlałem. Mrugając ujrzałem zmartwioną twarz mojej przyjaciółki.
-AIKO WAKE UP- krzyczała nade mną.
-Już już- wstałem do siadu trzymając się za bolącą głowę.
-AIKO TY ŻYJESZ- dalej krzyczała.
-A czemu miałbym nie ż...- przerwał mi Grzyb, który rzucił się na mnie- KURWA WAAAAA- wystraszyłem się i to w ciul, bo ten jeszcze miał na sobie kostium czarnego kruka, a ja zamazany obraz przed oczyma co dodawało tego, że Grzyb wyglądał jak zjawa.
Przyjaciel odskoczył nie spodziewając się takiej reakcji. Wyglądał na nieco zawiedzionego. Oni chcą abym dostał zawału czy co kurwa? Nie dość, że Luna martwi mnie swoim zachowaniem to ten do tego chce mnie przestraszyć byciem zjawą. Ten dzień był w chuj okropny aż zamierzam o tym komuś napisać. W końcu omal nie umarłem już drugi raz.
-Ej Aiko chcesz iść do mnie do domu na kluski śląskie?- spytał mój przyjaciel.
-OCZYWIŚCIE ŻE KURWA CHCE- odpowiedziałem natychmiastowo i magicznie zdrowiejąc.Od autorki~~
TAK TU ISTNIEJE MAGICZNE ZDROWIENIE OKEJ?!THE END rozdział 1~~
CZYTASZ
AikoxGrzyb
HumorJakaś dwójka przyjaciół, jeden ma ADHD, a drugi nazywa się Grzyb choć jest to tylko ksywka.