Rozdział 7

19.2K 765 37
                                    

Obecnie

Luna

- Jestem w ciąży – mówię, bo nie mogę wytrzymać tego jak trudno było utrzymać mi to w tajemnicy. Od kilku tygodni po zobaczeniu dwóch kresek na teście ciążowym chciałam o tym komuś powiedzieć, ale obawiałam się reakcji Cassiana. Z tego powodu nic nie mówiłam i postanowiłam to zrobić podczas spotkania rodzinnego. Liczyłam na to, że przyjmie to ze spokojem i nie będzie robił awantury.

Wszyscy patrzą na mnie zszokowani, ale najbardziej mój mąż.

- Że co?

- Jestem w ciąży – powtarzam jeszcze raz.

- Kurwa – rzuca serwetkę na stół, podnosi się i wychodzi na taras wyciągając z marynarki paczkę z papierosami. Liczyłam na coś zgoła innego, ale na pewno nie na to, że tak po prostu sobie wyjdzie.

- Gratuluję kochana – teść podnosi się i przytula mnie a ja wybucham płaczem. Myślałam, że pierwszą osobą, która mi pogratuluję będzie mój mąż, ale zrobił to ktoś inny.

Każdy podchodzi do mnie i gratuluję mi a ja jestem szczęśliwa, że chociaż oni się cieszą. Amara uśmiecha się do mnie i mówi, że wszystko będzie dobrze. Cassian wraca do środka jak chmura gradowa i od razu na mnie naskakuję.

- Zrobiłaś to specjalnie? – słyszę oskarżenie w jego głosie.

- Synu – poucza go ojciec.

- Tak – mówię zgodnie z prawdą, bo nie mam zamiaru kłamać.

- Mówiłaś, że jesteś na tabletkach.

- Kłamałam – uśmiecham się perfidnie. W końcu to zrobiłam i je odstawiłam.

- Wiedziałaś co sądzę o dzieciach.

- A ty wiedziałeś co ja o nich sądzę.

- Mamy już dzieci i dobrze o tym wiedziałaś, kiedy za mnie wychodziłaś – krzyczy na mnie.

- Oczywiście że tak, ale to twoje dzieci co powtarzałeś mi za każdym razem, kiedy coś zbroili a ja ich broniłam. Mówiłeś, że nie jestem ich matką, więc nie mam nic do gadania więc przepraszam, że chciałam zostać mamą – wydzieram się na niego. Nie pozwolę, żeby tak mnie traktował. Teraz czy chce czy nie będę miała jego dziecko i musi w końcu zacząć mnie szanować.

- Nie. Chcę. Tego. Dziecka – wypowiada każde słowo z coraz większą pogardą.

- Wiem i to mnie najbardziej boli. – mój głos jest pełen bólu i rozpaczy, bo zdaję sobie z tego sprawę. – Nie chcesz go, bo nie jest twojej pierwszej żony. Nie zaakceptowałeś tego małżeństwa i nigdy tego nie zrobisz, bo jedyne co się liczy to, że nie jestem nią.

- Nie wiesz o czym mówisz.

- Nawet nie umiesz tego przyznać, ale mam to gdzieś mam to czego chciałam więc możesz nawet wyprowadzić się z domu i zamieszkać z Andreą.

Zabieram swoją torebkę i wychodzę z jadalni szybkim krokiem. Wraz ze sobą zabieram swoją dumę, którą chciał podeptać.

Wiedziałam, że będzie zły, ale nie przewidziałam tego, że tak się wścieknie. Kiedy dziś rano wyszłam od lekarza, który powiedział, że z dziećmi wszystko jest w porządku nie mogłam w to uwierzyć, że jestem w ciąży. Bliźniaki, to tej pory nie mogę dojść do siebie po tej rewelacji.

Dla mnie najważniejsze było to, żeby zajść w ciążę i w końcu dopięłam swego. Nasze kłótnie sprawiały że nabierałam ochoty na seks, a to że mi zaufał w kwestii antykoncepcji świadczyło o tym, że był kompletnym kretynem. Przecież wiedział, że chcę mieć dziecko i zrobię wszystko, żeby je mieć więc mógł się domyślić, że jestem zdolna do odstawienia tabletek.

#2.Bracia Torrino. CassianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz