Gdy w końcu znaleźli się w klasie, w której to wszystko się zaczęło, po ciele Keigo przeszedł dreszcz emocji, związany z faktem, iż już za moment dowiedzą się kto stał za sprawą włamania, które koniec końców przypisano na ich konto. Całą drogę przeszli w milczeniu, najwyraźniej Toya również się denerwował, choć blondyn domyślał się, iż chodzi raczej o eliksir. Tak naprawdę nie mieli stu procentowej pewności, że zadziała, a Todoroki nie lubił gdy coś nie szło po jego myśli. Choć gdyby się zastanowić, Keigo nigdy nie widział, by coś mu nie wyszło, jeśli chodziło o eliksiry.
— Gotowy? — Spytał chłopak, otwierając eliksir. Blondyn spojrzał na trzymaną przez siebie fiolkę, po czym kiwając głową, uczynił to samo. Tymczasem jego towarzysz ciągnął dalej. — Mam nadzieję że zatrzymamy się o dobrym czasie. Na koniec musiałem dodać płatki tamtego kwiatu, po który poleciałeś. Każdy odpowiada jednej minucie. Niektóre były już do wyrzucenia, więc mamy równo siedem minut.
— Tyle nam chyba wystarczy, by zobaczyć kto za tym stoi — Stwierdził Gryfon z uniesioną brwią.
— Musi nam starczyć, drugiej szansy nie będzie — Westchnął Toya, spoglądając na swoją fiolkę. — Od razu mówię, mogą być efekty uboczne.
— Dobra zrób- ... Zaraz, jakie efekty?
— No to zdrowie — Toya kompletnie ignorując to pytanie, styknął ich fiolki, po czym wypił zawartość swojej jednym łykiem. Keigo zacisnął jedynie usta w bezsilności, po czym kręcąc głową, poszedł w jego ślady.
Gdy ciecz zetknęła się z jego językiem, miał ochotę po prostu to wypluć. Momentalnie zakręciło mu się w głowie, a świat wokół niego zdawał się przyspieszyć, ukazując wiele rozmazanych postaci, krzątających się po pomieszczeniu. Gdy przyjrzał się bliżej, zrozumiał że czas rzeczywiście przyśpieszył, lecz do tyłu, ukazując ich oczom to, co już się wydarzyło. Do momentu, w którym czas znowu zaczął płynąć w normalnym tempie. A tak przynajmniej im się wydawało, bo wszystko dookoła nadal zdawało się być rozmazane, w tym postać, która nerwowo przeszukiwała półki ze składnikami.
Keigo skupił na niej swój wzrok, nie mogąc skojarzyć jej z żadną z twarzy, które już widział. To musiał być ktoś z poza szkoły. Ta myśl sprawiła, że jego serce zabiło szybciej. Zrobił krok w jej stronę i już otworzył usta by coś powiedzieć, lecz żadne słowo nie opuściło jego ciała. Zaskoczony spojrzał na stojącego obok niego Toye, który wpatrując się spokojnie w postać, pokręcił jedynie głową, po chwili spoglądając również na niego. Blondyn zacisnął usta, po czym rozejrzał się dookoła, szukając nieznajomego, który najwyraźniej zaczął szperać w innym miejscu, zostawiając za sobą ten sam bałagan, jaki zastali w sali tamtego dnia. W pewnym momencie wyciągnął nawet różdżkę i wypowiedział jakieś zaklęcie, po którym nic się nie wydarzyło. Keigo nie był w stanie go usłyszeć, czuł się jakby był pod wodą, każdy ruch napotykał duży opór, a jego włosy zdawały się delikatnie lewitować. Czuł, że coś podchodzi mu do gardła.
Postać poruszała się szybciej od nich, przez co gdy wyszła z sali, nie znajdując tego, czego szukała, trudno było im ją dogonić. Jednak na szczęście nie zgubili jej z oczu, idący przed nim Toya zdawał się doskonale wiedzieć dokąd mają iść. Przemierzali puste korytarze, a mętne księżycowe światło, dało im odpowiedź na pytanie, dlaczego nikt nie złapał ani nie zauważył nieznajomego, który najwyraźniej wdarł się do Hogwartu. Musiał używać również jakichś silnych zaklęć, by zamaskować swą obecność. Obaj zatrzymali się, gdy wyszli przed mury zamku. Tasując wzrokiem okolicę, ich oczy w końcu znalazły uciekiniera. Keigo najwyraźniej zapomniał, że nie może mówić, bo spoglądając na Toye, otworzył usta, jednocześnie wskazując miejsce, do którego absolutnie nie mogli wchodzić.
Zakazany Las, to tam ostatni raz ujrzeli sylwetkę nieznajomego, znikającego w mroku drzew.
I to było jedyne, co pamiętał chłopak, po otworzeniu oczu. Czuł pod sobą zimne, twarde podłoże, które najwyraźniej było podłogą w klasie od eliksirów. Zamrugał kilkukrotnie, widząc przed sobą pochylającego się Ślizgona, który westchnął z ulgą, gdy zdał sobie sprawę, że ten w końcu się ocknął.
— Już myślałem, że po tobie — Pokręcił głową Toya, odsuwając się.
— Jak to...? — Mruknął cicho Keigo, podnosząc się powoli do siadu. Rozejrzał się po sali. Najwyraźniej eliksir przestał działać.
— Byłeś nieprzytomny dziesięć minut — Wyjaśnił chłopak, rozmasowując mostek nosa.
— Och, to są te efekty uboczne? — Uniósł brew, na co ten wzruszył jedynie ramionami. Miał zamiar skomentować jego beztroskę, gdy nagle zdał sobie sprawę o ich odkryciu. — Mamy go. Udało się.
Pokręcił głową z uśmiechem, po czym spróbował wstać, co skończyło się tym, że wylądował z powrotem na tyłku. Brunet pokręcił z politowaniem głową, po czym wstał bez najmniejszego problemu.
— Wiemy już gdzie szukać, Zakazany Las.
— Jak to? — Keigo spojrzał na niego z dołu, odpuszczając sobie dalsze próby wstania na równe nogi.
— Wiemy — Toya zrobił z palców cudzysłów — Kto stoi za sprawą włamania, ale nie wiemy kim jest i czego szukał. Myślisz, że uwierzą nam na podstawie naszych zeznań? My to widzieliśmy, oni nie. Możemy jedynie bardziej oberwać za nielegalne tworzenie eliksiru, lub szlajanie się nocą po szkole.
Keigo zacisnął usta, wpatrując się zmęczonym wzrokiem przed siebie. O tym nie pomyślał, zbyt zapatrzony wizją wygranej. Niestety musiał się z nim zgodzić.
— Dobrze, chodźmy więc do tego lasu.
— Dzisiaj odpada.
— Czemu? — Westchnął chłopak, przez co brunet kucnął przy nim i uderzył go delikatnie dwoma palcami w czoło. Blondyn mruknął z niezadowoleniem.
— Pomyśl czasem, ok? Musimy się na to przygotować, a nie biec tam na wariata. To nie bez powodu zakazane miejsce.
Gryfon zarumienił się lekko, odwracając wzrok i kiwając głową. Co się z nim dzieje do cholery? Czy to efekty uboczne tego eliksiru? Przecież to były rzeczy tak oczywiste, że pierwszoklasista by je ogarnął.
Toya kręcąc lekko głową, wstał na równe nogi, lecz po chwili przyłożył dłoń do ust i przymknął na moment oczy, walcząc z pewnym odruchem. Keigo spojrzał na niego zaskoczony.
— Oi, wszystko gra?
Toya pokręcił w odpowiedzi głową, po czym szybko się odwrócił i odszedł od niego, by chwilę później upaść na kolana i zwymiotować w rogu sali. Blondyn zacisnął usta, odwracając wzrok oraz rozumiejąc już co miał na myśli, mówiąc o tych nieszczęsnych efektach ubocznych.
CZYTASZ
✏︎ 𝚑𝚘𝚐𝚠𝚊𝚛𝚝 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜
FanfictionCo mogło sprawić, że członkowie dwóch, rywalizujących ze sobą domów, są w stanie spojrzeć na siebie bez widocznej na co dzień nienawiści?