Rozdział XX

14 4 0
                                    

Luigi miał dar do mówienia dużo i na okrętkę. Alois jednak pomyślał o opowieściach Fulke. Teraz mogły rzucić światło na przebłyski żywotu Leadra, ale Kershaw zapomniał je przez swoją ignorancję. Wobec tego starał się zapamiętać każdą myśl w słowotoku mechanika. Ostatecznie, lawirując pomiędzy robieniem z siebie głupka bądź ze swojego rozmówcy, Luigi zdradził coś użytecznego.

Wprawdzie nigdzie nie padło słowem, że dzielenie snów ze swoim oprawcą było normalne, a nawet w ogóle nie poruszono tego tematu, ale przynajmniej wkrótce Alois miał zapomnieć o siniakach... A zacząć przyzwyczajać do sierści.

Luigi potwierdził przypuszczenia pani Deve, że jako południowiec wiedział więcej o chorobie niż człowiek północy. Dysponował wiedzą tajemną podobnie jak wędrowne plemiona Drwali czy magowie, i podobnie jak oni, zdradzał bardzo niewiele informacji.

Na przykład: Alois miał szybko wrócić do siebie. Za sprawą magii, która dostała się do jego ciała, było kwestią godzin nim wrócił by do pełni sprawności. Luigi nie tłumaczył jednak, czemu Alois miał nosić na twarzy ciepłe okłady, ani z jakiej racji w miejscu siniaka wyrastała kępka czarnych włosów. Unikał też tematu, jak kończą zarażeni, jeśli jednak nie dopadłby ich jakiś żądny wiedzy badacz Szarych Koszul.

Przynajmniej pani Deve wróciła do domu zadowolona. Jej łowy może nie były szczególnie udane, ale przynajmniej otrzymała długą listę zaleceń od Luigiego. Zapędy do zostania gosposią idealną znajdowały szansę spełnienia. Potem jednak Alois już nie dowiedział się niczego więcej, choć udało mu się odzyskać kopertę, którą odebrał mechanik.

Minęły trzy dni, a Luigi prawie w ogóle nie zaglądał do domu. Przeważnie umawiał się z panią Deve gdzieś na zewnątrz. Tam dostawał listę sprawunków oraz odpowiednią sumę. Gosposia tłumaczyła mu, jak kupować poszczególne produkty u różnych sprzedawców, aby się nie kapnęli na ich fortelu. Wtedy mężczyzna nie wykazywał się nadmierną uwagą, ale za to przynosił wszystko, czego kobieta sobie zażyczyła.

Alois nie wiedział, czy ostatecznie Luigi spał w jego domu, czy wrócił do kamienicy spłoszony perspektywą podglądania przez paparazzi. Okazało się bowiem, że w tym zepsutym świecie ktoś pragnął usłyszeć drugą stronę konfliktu, nawet jeśli tylko dla zrobienia kolejnej sensacji.

Za to mechanik nie czuł krępacji, aby wpaść do domu, pogrzebać w gabinecie Aloisa, a następnie zasugerować pisemnie, żeby przeczytał jakąś książkę. Ba! Miał tupet dodać w postscriptum, że „Pieśniarz" wygląda interesująco! Przynajmniej dał przesłankę, że jednak włamał się do zamku, a nie został do niego wpuszczony.

Zaś choroba Aloisa postępowała. Pazury ciął bezlitośnie parę razy dziennie, ale odrastały w towarzystwie czerwonawej poświaty nad bliznami. Na kły z kolei nie mógł nic poradzić. Choć były mniej masywne niż na zdjęciach chorych w gazetach, niemal dorównywały im długością. W międzyczasie zaś przybyła mu jeszcze jedna łata sierści, tym razem na barku i zarazem obszerniejsza niż na plecach. Dziękował Bogu, że godziny chodzenia po domu z gorącą ścierką na twarzy jak jakiś kretyn, opłaciły się. Jak dotąd sierść nie pojawiała się na jego twarzy, a te poza nią mógł ukryć pod ubraniem. Co zaś się tyczyło chwili teraźniejszej i listu sprzed paru dni...

Komenda przyśpieszyła termin przeprowadzenia rozprawy, nie podając uzasadnienia. Tylko dzięki gazecie było wiadomo, że Butler tracił cierpliwość do stołecznych polityków i chciał przeprowadzić osąd bez udziału sędziego.

Alois nie mógł się nie wstawić, choć godziny posiedzenia były wyjątkowo podejrzane. Wieczorem jednak mógł zachować swój kamuflaż, co w południe byłoby niemożliwe. Zaś aby uprzykrzyć milicjantom pracę, mógł także ubiegać się wówczas o dyspensę od ciszy nocnej, uzasadniając przeciągającymi się czynnościami na komendzie.

Seria Noruk: Dziecię Nieba cz.IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz