4. Otoczka zwyczajnego życia może skrywać największy koszmar

5.2K 297 359
                                    

Hej, słoneczka! Notka pod rozdziałem! Miłego czytania!

#międzywierszamiIN

***

Uwielbiam Lunę Maxine. Jest moim ulubionym człowiekiem na Ziemi i potrafi poprawić mi humor, po prostu będąc obok.

Ta zasada wygasa, gdy w grę wchodzi nauka. Ta ekstrawertyczna połówka, jak sama lubi się określać ze względu na swoje amerykańsko-francuskie pochodzenie, znajdzie milion powodów, by nie odrobić pracy domowej czy nie uczyć się do testu.

Tym razem chodzi o sukienkę, którą zaprojektowała na mój koncert.

– Przysięgam, że to zajmie dwie minuty. – Składa ręce jak do modlitwy.

Luna jest też osobą, której trudno mi odmówić.

– Dwie minuty – ostrzegam i odkładam na bok książkę o aneksji Teksasu w 1845 roku.

Dwie minuty zamieniają się początkowo w dziesięć, następnie w trzydzieści. Dopiero gdy budzik w moim telefonie się odzywa, zauważam, że już dziewiąta. Spędziłyśmy cztery godziny na plotkowaniu.

Powinnam być w domu! Tata pewnie już wrócił. 

Szybko żegnam się z przyjaciółką, nie tłumacząc powodu swojego zdenerwowania. Nie żałuję spędzonego z nią czasu, lubię rozmawiać o jej pasji. Żałuję tylko, że zapomniałam.

Drogę pokonuję w kilka minut dzięki temu, że mieszkamy niedaleko siebie. Kamień spada mi z serca, widząc, że nie ma auta ojca. Nie wrócił. Nie dowie się o moim spóźnieniu.

Przekraczam próg domu i układam starannie buty, torbę zanoszę do sypialni i wracam na dół.

Kładę się na kanapie i czekam na powrót mężczyzny. Włączam telewizor, by się odmóżdżyć. Jakaś telenowela pochłania mnie do tego stopnia, że nie dociera do mnie odgłos silnika samochodu.

Dopiero trzaśnięcie wejściowymi drzwiami wyrywa mnie z transu. Zrywam się, by biec do kuchni.

– Siedź – mówi do mnie, więc z powrotem zajmuję miejsce na kanapie. – Co robiłaś? Dopiero wróciłaś? – Patrzy na moje ubrania.

Zapominam.

– Nie – kłamię. – Czekałam na ciebie. Zaraz idę się wykąpać i położę się do spania.

Z twarzy taty nie jestem w stanie niczego wyczytać, ale to dobrze, bo wolę to niż zobaczyć złość. Obojętność jest lepsza.

– Odrobiłaś lekcje? – pyta, podchodząc do barku, z którego wyciąga szkocką. Jestem rozkojarzona i nie zwracam uwagi na wiele szczegółów. – Jak przygotowania do konkursu?

– Świetnie – kłamię ponownie. Zazwyczaj nie da się oszukać psychiatry, bo doskonale zna mowę ciała. Wychował mnie Jack Flores, to on uczył mnie jak dobrze kłamać. Nie spodziewał się pewnie, że będę wykorzystywać jego wskazówki przeciwko niemu. – Byłam na próbie i ćwiczyłam w domu. Dwa tygodnie i opanuję całość.

Teraz to poleciałam. Rok nie wystarczy, bym to opanowała.

Tata na szczęście nie zdaje sobie z tego sprawy. Kwituje moje zapewnienia cichym pomrukiem, po czym przykłada szklankę do ust, opróżniając jej dno z bursztynowego płynu. Powtarza to jeszcze pięć razy.

Ręce zaczynają mi się pocić.

– Umieram z głodu – stwierdza naturalnie.

Wchodzę do kuchni i chwilę zajmuje mi zrozumienie, co jest nie tak. Na pierwszy rzut oka kompletnie nic. Brudna miska w zlewie, pojemnik z zapiekanką stoi na blacie gotowy do odgrzania.

Między Wierszami [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz