Co się ze mną działo ? Nie wiem. Obudziłam się w jakimś białym pokoju. To zapewne pokój szpitalny. Super. Jestem w szpitalu. Ale co się stało ? Ach tak. Zemdlałam bo nie zjadłam śniadania, a dzień wcześniej kolacji i byłam pół dnia na przymierzaniu sukni.
- Ale jak to możliwe ? Czy to pewne ?- to chyba moja mama. Zapewne rozmawia z lekarzem. Usiadłam na łóżku i czekałam jak moja mama wejdzie do pokoju. Od mojej ręki szedł wężyk od kroplówki. Super. Nie zwracałam już uwagi na głosy dochodzące z korytarza, zajęłam się oglądaniem pokoju, w którym aktualnie przebywam. Nie za duży, nie za mały ale dla mnie w sam raz. Obok mojego łóżka stoi szafka nocna, a na niej mój telefon. Postanowiłam sprawdzić godzinę. 7:22. Że co ? Byłam nieprzytomna przez pół dnia i całą noc ? Nagle do pokoju weszła moja mama z tatą oraz lekarzem. Zdziwili się gdy zobaczyli, że już się ocknęłam.
- Ach. Kochanie. Tak się martwiliśmy- powiedziała mama przytulając mnie. Tata także mnie przytulił.
- Ja też się cieszę- odpowiedziałam- czy mogę dziś wrócić do domu ?
Po moim pytaniu mama spojrzała wyczekująco na lekarza, który zgodził się bez żadnych problemów. Przepisał mi tylko jeszcze jakieś leki i kartkę z zaleceniami.
O 11:09 byłam już w domu. W samym progu przywitała mnie Fel rzucając mi się na szyję. Mama szybko ją ode mnie odciągnęła gdyż muszę uważać.
- Chodź na śniadanie kochanie- powiedziała mama.
- Dobrze. Tylko najpierw pójdę się odświeżyć- mówiąc to udałam się do ,,MOJEGO" pokoju. MOJEGO gdyż ostatnio zostałam wyeksmitowana do innego lokum.. Więc udałam się do pokoju. Gdy byłam już w środku zobaczyłam na biurku piękny bukiet kwiatów i list. Postanowiłam go schować i udać się na śniadanie. Odświeżyłam się i udałam do jadalni. Wszyscy przywitali mnie bardzo serdecznie. Nawet Państwo Miller mnie przytulili. O dziwo zauważyłam, że nie ma w jadalni Dylana. No nic. Poszukam go później. W czasie śniadania była bardzo miła atmosfera. Jeszcze nigdy nie było u nas tak gwarno. Wszyscy rozmawiali. Nawet mała Fel włączyła się do rozmowy Nate z Natanielem i Frankiem.
- Ann. Po śniadaniu masz się udać z młodymi na spacer, tylko masz się nie przemęczać- powiedziała mama. W prawdzie nie miałam ochoty na spacer ale się zgodziłam. Prawie cały dzień spędziłam na dworze, oprócz przerw na jedzenie. Przez cały ten czas zapomniałam o tajemniczym liście i o tym, że nie ma Dylana. Wieczorem udałam się do mojego pokoju i byłam tak zmęczona, że zaraz po kąpieli zasnęłam.
_
CZYTASZ
To nie tak mój koszmarze...
Genç KurguCzy życie normalnej nastolatki może odmieniać się z każdym kolejnym dniem ? Czy upora się ze swoim największym koszmarem ? Czy Anabell będzie potrafiła odgadnąć swoje uczucia ?