S02E11

386 23 1
                                    

Patricia w tym momencie miała ochotę udusić swojego brata.

-Te demopsy posługują się inteligencją roju, nie? - zaczął tłumaczyć chłopak. -Odbiegły od autobusu na wezwanie. Możemy odwrócić ich uwagę..

-I odciągnąć je od laboratorium. - dokończył za niego myśl Lucas.

-Przejście będzie dostępne. - dodał Mike.

-Tak, a później wszyscy zginiemy. Nie ma takiej opcji. - zaśmiała się sarkastycznie siedemnastolatka.

-To twoja opinia. - powiedział Dustin.

-To żadna opinia, to fakt! 

Rodzeństwo zaczęło się kłócić.

-Tu znajduje się centrum. - przerwał im Mike, wskazując na rysunek na ścianie. -Wszystkie tunele się tu zbiegają. Możemy wzniecić pożar..

-Nie ma mowy! - przerwał mu Steve.

-Łupieżca odwoła psy. - ciągnął Wheeler.

-Zbiegną się tam. - zauważył Lucas.

-Wtedy zawrócimy do wyjścia. - wytłumaczył Mike.

-Czy wy nas w ogóle słuchacie? - zapytał pretensjonalnym tonem osiemnastolatek.

-Nim się zorientują, Nastka tam dotrze. - dodała Max.

-Hej! - podniosła ton Patricia. -Wykluczone.

-Ale.. - zaczął Mike.

-Żadnych ale. Nie i tyle. - powiedziała dziewczyna.

-Zgadzam się z Pat. Obiecaliśmy się wami opiekować i taki mamy zamiar. - dodał już lekko poddenerwowany Steve. -Siedzimy na ławce i czekamy aż drużyna wykona swoje zadanie. Rozumiemy się?

Max przewróciła na to oczami.

-To nie jakiś głupi mecz! - oburzył się trzynastoletni Wheeler.

-Pytam, czy się rozumiemy? - powtórzył poważnym tonem licealista. -Macie przytaknąć.

-Słuchajcie, on ma rację. Wiem, że ciężko tak siedzieć bezczynnie, ale naprawdę.. - zaczęła Pat, jednak wymijająca ją Max wybiła ją z rytmu. Dziewczynka usiadła na kanapie pod oknem.

Nagle wszyscy usłyszeli warkot silnika. Patricia obróciła się, by zobaczyć co się dzieje. Ruszyła za Max. 

-To mój brat. Nie może wiedzieć, że tu jestem. Zabije mnie i nas wszystkich. - powiedziała na jednym wydechu.

Henderson spojrzała na nią ze współczuciem.

-Nie martw się. Załatwię to. - powiedziała, wstając z kanapy. -Steve, pilnuj ich.

-Co? Daj spokój, ja z nim pogadam. - powiedział w jej stronę chłopak.

-Zostań tu z nimi. Dam sobie radę. - dodała lekko lekceważącym tonem i zniknęła za drzwiami.

Stanęła na werandzie, opierając się o słupek. Blondyn wysiadł ze swojego auta i zatrzasnął za sobą drzwi. Zaciągnął się dymem ze swojego papierosa i rzucił:

-Czy ja śnię, czy to ty Henderson? 

-Tak, to ja. Nie podniecaj się. - powiedziała, podchodząc w jego stronę. 

-Co tutaj robisz? - zapytał śmiejąc się.

-Mogłabym cię zapytać o to samo. - założyła ręce na piersi dziewczyna.

-Szukam siostry przyrodniej. Ptaszek mi wyśpiewał, że tu jest. - zaciągnął się dymem siedemnastolatek.

-Nie kojarzę. - odpowiedziała Pat.

GWIAZDA MOGŁA TYLKO SPAŚĆ |  Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz