𝐬𝐞𝐜𝐫𝐞𝐭 𝐫𝐞𝐥𝐚𝐭𝐢𝐨𝐧𝐬𝐡𝐢𝐩 | tony stark x reader

420 22 0
                                    


  Siedząc wraz z Avengers tuż po spotkaniu z sekretarzem myślałaś tylko o położeniu się do łóżka. Twoje ciało nadal było obolałe po misji w Lagos a dawka stresu skutecznie odbierała Ci poczucie komfortu.
 
Do tego dochodził jeszcze protokół z Sokovii które rzekomo miał zakładać rozwiązanie problemu przed jakim Was postawiono.
 
Jako członkini drużyny nie wiedziałaś co o tym myśleć. Z jednej strony protokół zdjąłby z Was piętno morderców oraz winnych wszystkich katastrof. Jednak z drugiej utracilibyście wolność będąc zmuszeni złożyć broń i stawiać się wyłącznie na wezwanie przełożonych.

  Powiedziałabyś, że to niezbyt wygodna sytuacja.

  Może nawet miałabyś czas żeby w spokoju to przemyśleć gdyby nie wykłócanie się Wilsona oraz Rhodes'a na ten temat.

Odcięłaś się od tego co działo się wokół, zajmując miejsce na jednej z kanap i będąc pogrążona w zamyśleniu, ignorując przy tym ból w skroniach.

  — Ziemia do T/I...

  Drgnęłaś, mrugając parę razy i spostrzegłaś, że wszystkie pary oczu były teraz skupione na Tobie.

Wszystkie oprócz tych należących do Tony'ego.

  — Jakie było pytanie? — zapytałaś roztargniona, przecierając twarz.

  — Nie było. Chcemy wiedzieć czy się z tym zgadzasz.

  Poczułaś jak poziom stresu w Twoim ciele wzrasta. Cisza jaka zalała pomieszczenie jedynie bardziej Cię pogrążyła. Nie byłaś w stanie jasno myśleć a żadne słowa nie chciały Ci przejść przez gardło.

  — Ja uh- nie do końca... — spojrzałaś w stronę gdzie siedział Steve. — Znaczy myślę, że to dość...

  Urwałaś nie mogąc nic z siebie wykrztusić. Twój oddech przyśpieszył a serce obiło się o żebra.
Byłaś zbyt wytrącona z równowagi i nie zapowiadało się byś mogła z tego wybrnąć.

  Westchnęłaś krótko po czym wstałaś ze swojego miejsca i obdarzyłaś ich przepraszającym spojrzeniem.

  — Pójdę do siebie. —oznajmiłaś, owijając się ramionami i ruszając w stronę schodów, które prowadziły na piętro mieszkalne.

  Nikt z pozostałych nie poruszył się ignorując ten fakt poza Tony'm który odprowadził Cię swoim wzrokiem, nie skupiając na toczącej się w tle dyskusji.

***

  Spotkanie zakończyło się chwilę później. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, zmęczeni i kompletnie wybici z racjonalnego myślenia.

  Akurat przebywałaś w swoim pokoju, składając swoje bluzki gdy usłyszałaś za plecami czyjeś kroki. Nie odwróciłaś się a jedynie lekko spięłaś kiedy drzwi od pokoju zistały zamknięte.

  Moment później zostałaś objęta przez parę silnych ramion a Twoja szyja ozdobiona pocałunkami.

  — Coś się stało? — usłyszałaś pytanie od swojego chłopaka. W odpowiedzi pokręciłaś głową na chwilę przestając wykonywać jakiekolwiek czynności. — T/I wiesz, że zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć.

  Kolejny pocałunek został złożony na lini Twojej szczęki.

  — Źle się poczułam. — odparłaś zgodnie z prawdą, opierając na nim swój ciężar. — Przepraszam, nie chciałam wyjść na niekulturalną, po prostu...

  — Już dobrze, maleńka. — Tony pogładził Twoje ramiona i odgarnął kosmyk włosów za ucho. — Nikt nie ma Ci za złe. To zrozumiałe, że się tak czujesz. Ta sytuacja jest dość trudna dla wszystkich.

  Obróciłaś się by znów na niego spojrzeć i jak za każdym razem poczułaś znajome Ci motylki w brzuchu. Stanęłaś na palcach by złożyć na jego ustach krótki pocałunek, który został przez niego pogłębiony.

  Uwielbiałaś gdy to robił.

  — Chcesz się położyć? — pogładził Cię po policzku skradając w tym czasie ostatniego buziaka.

  — Mhm. — przeciągnęłaś po czym owinęłaś wokół niego swoje ramionai pozwoliłaś mu się podnieść do góry by zaraz potem wylądować na łóżku w jego objęciach.

— Tony? — odezwałaś się po chwili ciszy.

— Tak, najdroższa?

— Podpisujesz prawda?

  Miliarder milczał. Nie musiał nawet nic mówić bo dobrze wiedziałaś jaka była jego decyzja w tej sprawie.

  — Niestety. — odparł cicho, spuszczając wzrok. — Wiedz jednak, że nie będę Cię do niczego zmuszał. To jest Twoja decyzja i cokolwiek postanowisz nie zrezygnuję z Ciebie.

  Uśmiechnęłaś się pogodnie i przeczesałaś ostrożnie jego włosy.

  — Wiem o tym, tylko...nie chcę Cię stracić. — wyznałaś, wzdychając drżąco. — Mam złe przeczucie Tony. Boję się, że coś pójdzie nie tak.

  — Nie pozwolę by stała Ci się krzywda, maleńka.  Obiecuję, że po tym wszystkim zabiorę nas na wakacje, co Ty na to?

  Ucałowałaś go czule i uśmiechnęłaś się ku uldze. Od jakiegoś czasu marzyłaś o przyjwmnie grzejącym słońcu i koktajlach na plaży w towarzystwie swojego ukochanego.

  Z Tony'm byliście razem już prawie dwa lata, utrzymując to w tajemnicy przed resztą drużyny i świata. Oboje wiedzieliście, że przyznanie się do tego miałoby pewne konsekwencje. Papparazzi, magazyny plotkarskie po brzegi wypełnione bezsenswonymi opiniami i hejtem...Nie byliście jeszcze na to gotowi, więc woleliście się ukrywać.

  Momentami było naprawdę trudno bo Wasza dwójka po prostu nie mogła wytrzymać bez pokusy dotknięcia drugiego. Było to niezwykle trudne bo Tony jak to Tony ma bardzo lepkie rączki i nigdy nie przepuścił okazji by dotknąć Twojej klatki piersiowej czy zjechać swoimi rękoma na Twoje pośladki.

   Mimo to, nie wyobrażałaś sobie bez niego życia, ciesząc się, że oboje znaleźliście szczęście. Nigdy nie zastąpiłabyś go żadnym facetem, nawet gdyby był to cholerny Brad Pitt. Dla Ciebie Tony był kimś znacznie więcej niż bohaterem czy geniuszem. Był Twoim oparciem, Twoim przyjacielem oraz osobą która zawsze cierpliwie Cię wysłucha i pocieszy.

  Za to kochałaś Go najbardziej.

  — T/I... — jego głos wyrwał Cię z myśli.

  — Hm? Mówiłeś coś?

  — Tylko, że Cię kocham.

  Zaśmiałaś się cicho, pozwalając by rumieniec rozgrzał Twoje policzki.

  — Ja Ciebie też Tony. — powiedziałaś, cmokając go przelotnie w usta.

krótki ale fajny.

przynajmniej z tego jestem zadowolona, lol.

TONY STARK ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz