Naprawdę nie pamiętałam początku. To przychodzi powoli, oswaja się z tobą, zaczyna się w tobie zadomawiać, zanim zdasz sobie sprawę z tego, co się dzieje. Pierwszy cios nie boli tak bardzo. Szok hamuje odczuwanie bólu. Po prostu trzymasz się za policzek i nie dowierzasz, że książę z bajki miał odwagę podnieść na ciebie rękę. Wcale nie miał odwagi. Sprawdzał cię. Sprawdzał, czy pozwolisz, czy wybaczysz, czy nadstawisz drugi policzek. To test... A czas na odpowiednią reakcję ucieka. Masz zaledwie kilka sekund, żeby zdecydować, w którą stronę pójdzie twoje życie.
W tym momencie powinnyśmy z całych swoich sił krzyknąć, zagrozić, a później się spakować... tu nie będzie happy endu. Facet, który podniósł na ciebie rękę, na zawsze pozostanie facetem, który podniósł na ciebie rękę. Chciałabyś tego dla swojej córki, przyjaciółki, mamy, siostry? Nie? To dlaczego pozwalasz traktować tak siebie?
Nie bój się, nie oceniam, nie mam prawa. Sama źle zareagowałam, dlatego przestrzegam.A później tonie się w tym bagnie po kolana, po piersi, po szyję...
Nie pamięta się wszystkiego. W głowie pozostają strzępki awantur, przepychanek, różnych sytuacji. Za to niektóre momenty zapamiętuje się na zawsze, można je opisać ze szczegółami o każdej porze dnia i nocy.
Tamten wieczór też pozostanie ze mną na zawsze tak jak pierwszy cios, bo to on sprawił, że znów stanęłam przed wyborem. Miałam tylko kilka sekund na reakcję.
Czy tym razem postąpiłam dobrze? Ty mi powiedz.
***
– Wszystko jest przepyszne. – Uśmiechnęłam się do gospodarzy, po czym nerwowo spojrzałam w lustro wiszące na ścianie w salonie, upewniając się, że mój uśmiech pozostał równie nienaganny, co makijaż i fryzura. Cała musiałam być idealna, żadnej sałatki między zębami ani rozmazanej szminki.
– Dziękuję. – Pani domu odwzajemniła uśmiech, a jej mąż patrzył na mnie zbyt długo. Za to Cameron właśnie położył swoją wielką dłoń na moim drobnym karku, powodując nieznośne napięcie w ciele.
– Tak, dziękujemy, że nas zaprosiliście i tak wspaniale ugościliście, następnym razem to my zapraszamy. Prawda, kochanie? – Skupił na mnie swój wzrok, nie musiałam patrzeć, żeby wiedzieć. Wypalał mi wnętrzności.
– Oczywiście – odpowiedziałam grzecznie, zwracając się do gospodarzy, za bardzo bałam się spojrzeć w oczy Diabłu. Chociaż i tak musiałam wrócić z mężem do domu i już wyczuwałam jego zły nastrój, więc nie spodziewałam się miłego zakończenia wieczoru.
Po kolejnym drinku mój mąż poluzował krawat, tym gestem powodując u mnie deszcz dreszczy, ale nic nie dałam po sobie poznać. Siedziałam prosto i grzecznie się uśmiechałam, choć w głowie miałam wszystkie złe chwile z krawatami w roli głównej, nic nie mogłam poradzić na uwierające myśli, że już daje mi znaki, szykuje się do ataku.
Nadszedł czas, którego się obawiałam. Przekroczyliśmy próg domu. Zsunęłam z nóg szpilki, choć nogi drżały lekko, gdy wciąż wyczuwałam za sobą jego obecność. Na razie nie mówił nic, więc wolnym krokiem ruszyłam na górę, a gdy tylko zniknęłam mu z oczu, przyspieszyłam, zamykając się w łazience. Oparłam się o drzwi, biorąc głośny wdech. Nadal niczego nie mogłam być pewna, ale uspokoiłam się odrobinę. Zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic i wypielęgnowałam ciało. Po założeniu piżamy nie miałam już więcej powodów, żeby zostać w łazience. Podeszłam do drzwi, po czym nasłuchiwałam odgłosów domu. Niczym niezmącona cisza oznaczała, że mąż zasnął. Gdziekolwiek, ale zasnął. Przekręciłam zamek i przełykając ciężko ślinę, nacisnęłam na klamkę. Wyjrzałam, nie dostrzegając niczego niepokojącego, więc nareszcie opuściłam łazienkę.
CZYTASZ
Wydana / Słabosilna - Liliana (zakończona)
ChickLitLiliana Braun od lat znosi toksycznego męża. Pewnego wieczoru miarka się przebrała, a między nimi dochodzi do szarpaniny, która kończy się źle. Lili ucieka. Bez pieniędzy, bez planu, bez zastanowienia. Nie wie, co ze sobą zrobić, gdy stawia stopę w...