Peter wracał właśnie ze szkoły, był to bardzo zimny dzień, w końcu jest zima i zbliżały się Święta Bożego Narodzenia gdy zostało mu już tylko 5 minut do domu dziecka usłyszał krzyk, krzyk kobiety od razu przebrał się w strój który zawsze nosił w swoim poszarpanym plecaku po chwili był już na miejscu, ale nigdzie nie widział kobiety która potrzebuje pomocy, ani nikogo kto by jej oczekiwał upewnił się, że na pewno nikt go nie potrzebuje i wrócił do zaułku w którym zostawił ciuchy i plecak.
-Cholera! znowu ktoś ukradł mi plecak, opiekunki mnie zabiją i to tak dosłownie- powiedział sam do siebie
Gdy dotarł już do swojego ulubionego miejsca na wejściu przywitała go Pani Natalia najgorsza ze wszystkich opiekunek to właśnie jej Peter obawiał się najbardziej i niestety spotkał ją na samym wejściu
-Peter! gdzie ty byłeś, powinieneś być tutaj 30 minut temu, dobrze wiesz jak nie lubię spóźnień. Jeszcze plecaka znowu nie masz. Nie jesz dziś obiadu ani kolacji, marsz do pokoju i żebym Cię do końca dnia poza pokojem nie widziała!- Powiedziała głośnym tonem opiekunka
-Dobrze już idę. - dodał krótko wystraszony Peter
-Znów dostałem opieprz i jeszcze znów dostanę pasem po plecach albo innych częściach ciała, mam je już całe w siniakach a ja tylko pomagam ludziom szkoda, ze nikt o tym nie wie, może to i dobrze?- rozmyślał Peter
Dobiegała godzina 18 Peter wiedział, że to czas sprawdzania porządków a one decydowały o tym czy dostanie się kolacje, chociaż on wiedział, że jej nie dostanie to posprzątał swój pokój bo wiedział, że za bałagan może dostać kolejna karę.
Na biurku miał pełno różnych części elektrycznych znalezionych w śmietnikach albo przyniesione z różnych miejsc. Chłopak lubił majsterkować odprężało go to tak samo jak bycie Spider-man'em.
Szybko wrzucił małe części do kartonika a następnie schował go pod łóżko, brudne ciuchy z podłogi schował do reklamówki by później wynieść je do pralni, resztę rzeczy ukrył w szufladzie do której zazwyczaj opiekunki nie zaglądały.
Peter w końcu sprzątnął swój mały pokoik a chwilę później rozległ się odgłos pukania w drzwi była to jedna z opiekunek Martyna. Była najmłodsza i chyba ulubiona Petera, kobiecie zawsze było żal tych bitych dzieci, ale nie mogła sprzeciwić się przełożonym ani zgłosić tego na policji, bo mogło się to tylko pogorszyć, każdemu dziecku które nie dostawało kolacji przynosiła jogurt i batonika
-Mogę wejść? - spytała kobieta-Tak proszę - Peter od razu rozpoznał głos miłej opiekunki
-Dziś chyba nie jest twój super dzień co?
-Nie dziś nie - chłopak lekko się zaśmiał
-Przyniosłam Ci tu batonika i jogurt, niedługo Natalia ma do ciebie przyjść
-Dziękuję bardzo, i tak robi Pani dużo świetnej roboty
-Oh dziękuję, a teraz idę rozdać resztę kolacji innym - Miło pożegnała się Martyna
Peter był zadowolony, że w tak złym miejscu jest jedna osoba która mu pomaga, w całym domu dziecka jest prawie najstarszy, najstarszy jest jego kolega Adam nie gadają ze sobą codziennie, ale zawsze mogą na siebie liczyć. Jest też mnóstwo młodszych dzieci, często gdy zrobiły coś źle Peter i Adam stawali w obronie za co obrywali dwukrotnie, ale nie chcieli, żeby tym młodszym stała się krzywda chociaż nie zawsze im się to udawało
-Peter otwieraj!- krzyknęła jedna z opiekunek Natalia
Peter otworzył drzwi a w nich stanęła najgorsza opiekunka, zawiązała chłopakowi ręce i nogi tak żeby nie mógł ich używać po czym zaczęła okładać go pasem a momentami razić paralizatorem, Peter jęczał z bólu, ale opiekunka nic sobie z tego nie robiła tylko uderzała mocniej, po ok. 20 minutach bicia Petera, Natalia przestała
-Jeszcze raz albo się spóźnisz, albo zgubisz plecak, albo zrobisz coś nie po mojej myśli to dostaniesz jeszcze mocniej, zrozumiano?!
Peter przełknął głośno ślinę i chciał coś powiedzieć, ale nie był w stanie przez co dostał paralizatorem po chwili odezwał się-Tak rozumiem...
-No i super a teraz do łóżka i spać!- krzyknęła i głośno trzasnęła drzwiami
-Cholera jak to boli- Peter przez dobre 10 minut próbował wstać z podłogi
w końcu mu się to udało chciał pójść jeszcze do łazienki by zmyć z siebie krew, ale nie był w stanie, każdy minimalny jego ruch powodował mnóstwo bólu.Chłopak przebrał się w swoją jedyna piżamę która była w okropnym stanie miał ją chyba juz dwa lata, nie myślał nad tym długo, położył się do łóżka i po chwili zasnął.Tej nocy nie miał koszmarów, ale wiedział, że niedługo powrócą.///////////
Hej wszystkim, jest to moja pierwsza książka jak i rozdział mam nadzieję, że wam się podoba, przepraszam za jakiekolwiek błędy, będę je na bieżąco poprawiać, dajcie znać co byście chcieli zobaczyć w następnych rozdziałach albo jak rozwinąć historie Petera a może zrobię coś w tym kierunku.
Miłego dnia/nocy ❤
CZYTASZ
Irondad /// Spiderson
Fanfic15 letni Peter Parker i jednocześnie Spider-man stracił rodziców w wieku 8 lat, później przejęła opiekę nad chłopcem ciocia May, jednak ta ginie w wypadku samochodowym gdy Peter ma 15 lat i trafia on do domu dziecka. W wigilię do ośrodka przyjeżdża...