Miecz dalej leżał na ziemi, wpatrywałam się w niego. Zauważył to jeden z tych mężczyzn. Podszedł bliżej, chciał sięgnąć po niego ale mu na to nie pozwoliłam, ostrzegłam go,że może się to dla niego skończyć fatalnie. Powiedziałam to z lekkim uśmiechem na twarzy. Mężczyzna mnie nie posłuchał ,tylko go dotknął, zaraz padł na ziemię. Martwy. Kiedy reszta grupy to zobaczyła, byli wstrząśnięci.
-Co się stało?!-krzykneła kobieta, zwracając się do mnie.
-Mówiłam mu, żeby nie dotykał mojego miecza. Nie posłuchał.
-Kim ty jesteś, że masz taki miecz?!-odpowiedziała
-Nikim istotnym, zwykłym człowiekiem ale mój miecz nie jest normalny. Nie robi krzywdy tylko mnie. Tak więc radzę go nie dotykać.
Kobieta porozumiewawczo kiwneła głową, choć było po niej widać, że jest nieco zdezorientowana. Wydała rozkaz, aby nikt tego miecza nie tykał, potem ruszyliśmy do ich obozu. Stwierdzili, że z taką bronią mogę im się przydać. Jakże naiwni są ci ludzie.
Do obozu prowadziła długa droga przez las. Przez cały czas , słyszałam odgłosy bestii ciemności, czaiły się. Miałam tylko nadzieję,że nie zaatakują. Wtedy mój plan dostania się do ich obozu, nie udał by sie. Byłam ciekawa, gdzie on konkretnie jest skoro nie widziałam go lecąc. Nagle coś z lewej strony drożki w krzakach coś się poruszyło. Cała banda od razu wyjeła swoją broń. Jakby myśleli,że to coś im pomoże. Czekali, aż to co się tam kryje wyskoczy. Nie doczekali się, wyszła stamtąd mała dziewczynka. Znowu ona. Znów kobieta pierwsza zabrała głos.
-Kim jesteś dziewczynko?
Spojrzała na nią, zrobiła zagubioną minę i odpowiedziała.
-Jestem.... Elissa
-Co tutaj robisz, zgubilaś się ?
-Tak, proszę pani. Byłam z rodzicami kiedy zaatakowały te potwory. Teraz jestem sama..
-Nie masz już nikogo?
Teraz spojrzała na mnie, łzy zaczęły jej lecieć z oczu.
-Nie zupelnie, znam ją.
Wskazała palcem w moją stronę.
Kobieta spojrzała na mnie i zapytała.
-Znasz ją ?
Ta mała jest sprytna. Musi być demonem trzeciego stopnia. Oni zazwyczaj tacy są. Mimowolnie uśmiechnełam się.
-Tak-odpowiedziałam.
Dziewczynka stanęła koło mnie, już się na mnie nie patrzyła , teraz jej uwagę przykuł również chłopak.
-Co o nim wiesz?-zapytałam ją.
Odpowiedziała , nawet nie zwracając na mnie uwagi.
-To anielski vir.
A więc dlatego przeżył. Jest anielskim virem. Viry to glownie żniwiarze ciemności, potrafiące zmieniać postać, posiadają również skrzydła. Mniejsze od moich lecz równie skuteczne. Viry anielskie od virów ciemności różnią się tylko tym, że ci pierwsi są dobrzy, nienawidzą mordować ludzi oraz mają białe skrzydla, ci drudzy mają , niekoniecznie czarne, ale ciemne skrzydła . Więc co on tu właściwie robi? Anielscy żniwiarze, od kiedy Bóg dał rozkaz zniszczenia rasy ludzkiej, woleli zostać w swoim wymiarze niż kogoś mordować. Dlatego też Bóg, poprosił swego brata, którego śmiertelnicy nazywają diabłem, by ten wysłał wszystkie swoje istoty ciemności by te wykończyły ludzkość. Mimo, że trwa to już dobrych kilkanaście lat, wysłannikom diabła nie udało się do końca unicestwić ludzkości. Nie potrafią się skutecznie bronić, za to doskonałe się ukrywają. Nienawidzę za to tych tchórzy. Właśnie dlatego, Ojciec zesłał mnie z misją zniszczenia ich. Mam zamiar wypełnić to zadanie. Nie mogę zawieść Pana.Kiedy dotarliśmy na miejsce, zdziwiłam się. Nie było tu żadnego obozu. Wtedy kobieta kiwneła głową do jednego z jej grupy. Ten również porozumiewawczo kiwnął i podszedł do drzewa. Pociągnął za gałązkę, nagle z pod ziemi wyłonił się panel z dwoma przyciskami. Wcisnął pierwszy po prawej. W tej chwili, tam gdzie przed chwilą niczego nie było, stał ich jakże ogromny obóz. Tylko skąd wzieli takie pole maskujace. Czyżby ludzka technologia, posunęła się tak bardzo naprzód? Na pewno zauważyłabym ,no chyba ,że ktoś im pomaga... Skierowałam wzrok na vira, rozmawiał z tym małym demonem. Po jego twarzy mogłam poznać , że nie zorientował się iż jestem tym Gabrielem, ani nawet to że ona jest demonem. Skończył z nią rozmawiać, odwrócił się w moją stronę i podszedł do mnie mówiąc :
-Cześć, witaj w naszym obozie.
Nie odpowiedziałam.
-Chcesz mogę cię oprowadzić , pokazać ci twoje miejsce do spania.
-Jak to zbudowaliście?-zapytałam nie zwracając uwagi na jego pytanie.
-No ... to nie było trudne.
-Nie było trudne? Jeszcze nie widziałam, żeby ludzie posiadali coś takiego. To nie jest ich technologia. Ile zbudowałeś takich ochron?
Zaskoczyłam go tym pytaniem
- Uwierz ,naprawdę ja to stworzyłem. Od dziecka, posiadam zdolności do tworzenia różnych , przydatnych wynalazków.
-Przydatnych wynalazków? Przecież żeby to zbudować musiałbyś posiadać anielski kamień.
-Anielski kamień? Nie używałem żadnych kamieni, choć muszę ci się przyznać ,że posiadam taki jeden kamień od urodzenia, który nawrt wygląda na anielski.
Dotknął łańcuszka na szyji i wyciągnął go z pod koszulki. Tak, to ewidentnie anielski kamień , co oznacza że napewno jest anielskim virem. Tylko one takie posiadają , te kamienie potrafią spełniać ich życzenia. Czy on o tym nie wie? Może nawet nie wie ,że jest virem? Zapytałam :
-Co się stało z twoją rodziną?
-Zgineli. Zabiły ich te stwory
-Jesteś pewien, że była to twoja prawdziwa rodzina?
Zrobił zdziwioną minę. Czyli jednak, nie wiedział, że jest virem, a może wiedział tylko się ukrywał. Postanowiłam go o to wypytać ale w bardziej dyskretnym miejscu.
-Wiesz, to może jednak zaprowadzisz mnie tam gdzie będę spać?
-Jasne, ale najpierw musisz odłożyć miecz do naszej zbiorowni broni.
Mam rozstać się z moim mieczem? Trudno, może ktoś go dotknie i umrze? Podoba mi się ta wizja.
-No do zaprowadź mnie do zbiorowni broni.
CZYTASZ
Lewa ręka Boga
AçãoBóg ma już dość niegodziwości ze strony rasy ludzkiej, chce On na nowo stworzyć człowieka. Dlatego też chce ich zniszczyć. Kiedy armia brata nie wystarcza, Bóg zleca mi zadanie. Jestem Gabriel, tym zadaniem jest zniszczenie was.