XVII

122 17 2
                                    

Zdenerwowany wróciłem do domu. Targały mną wszystkie emocje, mimo że po drodze wyżyłem się na dwóch krzakach czego żałowałem, bo natura mi nic nie się zrobiła.

ㅡ Jungkook? Już wróciłeś? ㅡ Spytał brat, którego ominąłem idąc do swojej komnaty. ㅡ Hyung? Co się stało?

ㅡ Daj mi spokój. ㅡ Warknąłem wchodząc do sypialni i zamykając drzwi na klucz. Usiadłem pod nimi wybuchając płaczem. ㅡ Co ja zrobiłem? ㅡ Szepnąłem czując rozrywające serce. Schowałem twarz w dłoniach płacząc.

Jungkook? ㅡ Usłyszałem po kilku minutach za drzwiami głos kobiety. Zakryłem usta by nie wydawać żadnych dźwięków. Nie chciałem by wiedziała, że płacze. ㅡ Synku co się stało? Jesteś tam?

Milczałem nie mając odwagi pokazać jej się w takim wydaniu. Cierpliwie czekałem aż odejdzie, ale to się nie stało. Wstałem z podłogi podchodząc do okna zauważając, że znowu padał śnieg.

Dobrze, wyjdź gdy będziesz gotowy.

Do końca dnia nie wychodziłem z pokoju nie mając na to ochoty przez co poczułem się głodny, jednakże bałem się wyjść. Będą chcieli wyjaśnień, a wtedy ojciec będzie kazał mi poślubić księżniczkę.

Wyszedłem z sypialni schodząc na dół do jadalni zastając w niej swoją rodzinę, która już jadła posiłek. Niepewnie zająłem swoje miejsce, a przede mną od razu został postawiony talerz z daniem. Nikt z nas się nie odzywał za co byłem naprawdę wdzięczny.

Kilka minut później wszyscy zjedli prócz mnie, dlatego z podziękowaniem wstali i wyszli. Cóż... Przyszedłem później niż oni. Tak, więc siedziałem sam bawiąc się daniem.

ㅡ Kochanie? ㅡ Spytała delikatnie kobieta siadając obok mnie. Myślałem, że również wyszła. ㅡ Coś się stało?

ㅡ Nie. Wszystko w porządku.

ㅡ Na pewno? Myślę inaczej, ponieważ zamknąłeś się na cały dzień. Jungkook... Możesz mi powiedzieć.

ㅡ Naprawdę nic się nie stało. ㅡ Odwróciłem głowę.

ㅡ Chodzi o Jimina?

ㅡ Nie chcę o tym rozmawiać. 

ㅡ Skarbie, ale...

ㅡ Odechciało mi się jeść. ㅡ Mruknąłem wstając i wychodząc. Zamiast do swojej komnaty poszedłem do biblioteki. Tam zawsze nikt mi nie przeszkadzał i miałem ciszę. Tym razem tak nie było. Wszedłszy do środka zastałem tam ojca, który czytał lekturę. Dobrze ją znałem. Tą samą książkę czytałem u Jimina. ㅡ Pójdę już. ㅡ Ukłoniłem się chcąc szybko wyjść.

ㅡ Poczekaj. ㅡ Rzekł poważnie. ㅡ Podejdź. Chcę porozmawiać. ㅡ Dodał zmieniając swój ton na łagodniejszy. Westchnąłem ciężko robiąc co kazał. ㅡ Usiądź. Nie będę pytał co się stało, bo na pewno mi nie powiesz, ale wiedz, że zawsze ci pomogę. Przesadziłem. ㅡ Westchnął. ㅡ Przepraszam cię synu. Dopiero co poznaję ciebie i twój charakter. Nie mam pojęcia jak zostałeś wychowany, ale wiem, że na dobrego człowieka. A ja na siłę próbuje to zmienić. Dlatego pozwolę ci być z Królem Park. Zaakceptuje was i pomogę w przygotowaniach do wesela. Słyszałem o zaręczynach. Gratulacje, synu.

ㅡ Wiem, że cię rozczarowałem już na pierwszym miejscu. Nie takiego syna sobie marzyłeś. Za co cię przepraszam. Ale wstrzymajmy się jak na razie ze ślubem. ㅡ Powiedziałem uciekając wzrokiem.

ㅡ Pokłóciliście się? Jestem już tyle lat z twoją matką, że wiem.

ㅡ Nie obchodzi go moja troska. Nie dba o siebie, mało je... Ja... Ja już nie wiem jak do niego przemówić.

ㅡ I najlepszym rozwiązaniem było zerwanie zaręczyn?

ㅡ Skąd...

ㅡ Twoja mama dała ci dwa pierścionki o czym powiedziała mi po twoim wyjeździe. Ty go na sobie nie masz, więc samo wszystko się narzuca.

ㅡ Po prostu...

ㅡ Kłótnie się zdarzają, Jungkook, ale to nie znaczy, że trzeba zrywać.

ㅡ Miałem pozwolić by się głodował?

ㅡ A tego teraz też nie będzie robił? Tym bardziej będzie, jeśli z nim zerwałeś. Chyba, że się opamięta i przyjedzie.

ㅡ Oby to drugie.

ㅡ Pamiętaj, że po kłótni zawsze najlepsza rozmowa. Chyba, że cię zdradzi bądź co innego.

ㅡ Już wiem.. ㅡ Westchnąłem.

ㅡ Skoro rozmawiamy już.... Opowiedz mi jak dorastałeś.

ㅡ Ale, że od początku?

ㅡ Tak i ze szczegółami. Nie widziałeś, że jesteś księciem, więc tradycja zachowania czystości cię nie dotyczyła.

ㅡ J-ja...

ㅡ Posłucham wszystkiego. ㅡ Usiadł obok odkładając książkę na stolik. ㅡ Mów.

***

Jimin POV.

Siedziałem na altanie patrząc na pierścionek Jungkooka. Minęły już dwa dni, a on się nie odzywał. Dlaczego mi to zostawił skoro to jest jego biżuteria? Dlaczego w ogóle mi to oddał? Dlaczego zerwał? Czułem się winny przez to wszystko. To przeze mnie tak się stało.

Rozpłakałem się ściskając obrączkę w dłoni i przykładając ją do serca. Już po kilku minutach poczułem jak coś opada mi na barki. Odwróciłem głowę widząc Tae.

ㅡ Jungkook miał rację. Nie dbasz o sobie. Jest zimno, a ty nie jesteś dobrze ubrany. Chcesz się rozchorować?

ㅡ Nie chcę by się o mnie martwił.

ㅡ Dlaczego? Co jest złego w troszczeniu się?

ㅡ Bo wtedy jestem słaby. ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Nie jesteś. Zawsze jesteś silny nie tylko dla niego. Troszczy się, bo cię kocha. Nie umiałeś tego docenić, ponieważ rodzice cię tak nie traktowali, dlatego odrzuciłeś jego pomoc. Jimin... Czas to zmienić. Teraz ty jesteś Panem tego Królestwa. Nie żyj tak jak nauczyli cię rodzice. Żyj tak jak chciałeś.

ㅡ Już za późno. Nie chcę mnie.

ㅡ Postąpił w ten sposób byś zrozumiał co tracisz. Jedź do niego i go przeproś.

ㅡ Boję się. ㅡ Spuściłem głowę.

ㅡ Jimin... Jutro jest wigilia. Nie lepiej sobie nawzajem wybaczyć?

ㅡ Tae. ㅡ Spojrzałem na niego. ㅡ Tym razem nie wyjadę. Nie w święta.

ㅡ Przestań. ㅡ Westchnął. ㅡ Jedź. Dobrze ci radzę.

ㅡ A-a królestwo?

ㅡ Ja się nim zaopiekuje na ten czas. Nie martw się. Jedź. Śmiało.

ㅡ Dziękuję Tae. ㅡ Wstałem przytulając kuzyna, a następnie pobiegłem do środka do swojej sypialni każąc po drodze służką przygotować mnie do podróży.

******************

08.12.22

Hejka
Jak wam się podoba?

Miłego dnia 💖

The Kingdom of Music/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz