Rozdział 6 - Śpiączka

180 5 0
                                    

17:02, 20 lutego 2022 roku
Marek:
Razem z Natalią, Emilką i moją ciotką czekamy na wieści od lekarza który operuje mojego brata. W końcu lekarz wyszedł z bloku operacyjnego.

M - Marek
N - Natalią
E - Emilką
CE - Ciotką Edyta
L - lekarz

M, N, E, CE, L: I co z nim?
L: Bardzo mi przykro. Pan Kacper nie dość że został odurzony dużą ilością narkotyków najprawdopodobniej amfetaminy to został dodatkowo jeszcze raniony w rękę szkłem, które przebiło ścięgno i jeden kawałek tam utkwił. Udało nam się zrekonstruować uszkodzone ścięgno oraz naczynia krwionośne. Lecz musimy wprowadzić Pana Kacpra w stan śpiączki farmakologicznej. Najbliższą doba będzie decydującą.
M: A czy można do niego wejść?
L: Przykro mi, ale na razie nie. Pacjent musi odpoczywać.
M: No dobrze.

Natalia:
Widziałam, że Marek bardzo posmutniał na słowa wypowiedziane przez lekarza. Ja w sumie też. Przez te prawie 5 lat mocno zakolegowaliśmy się z Kacprem. Ale niestety, trzeba było wracać na komendę, do wypełniania raportów.

Edyta:
Widząc, mojego młodszego siostrzeńca wtedy w tym skłocie w takim stanie, aż zmroziło mi krew w żyłach. Ale musiałam zachować zimną krew, aby Marek się nie załamał totalnie. I tak już nawet po słowach lekarza miał nietęgą minę. Niestety musiał razem z nami wrócić na komendę. Musiałam z nim poważnie porozmawiać...

CE: Marek - zaczęłam kładąc mu rękę na ramieniu. Chodź musimy wracać na komendę.
M: Mhm... już idę - odpowiedziałem szlochając.

Edyta:
Po pół godzinie wszyscy byliśmy już na komendzie. Było już przed 18, jednak mnie czekała jeszcze jedna trudna rozmowa tego dnia.

CE: Marek... odpocznij chwile i przyjdz do mnie do gabinetu, ok?
M: Dobra, przyjdę, ale zaraz.

Chwilę po 19 zjawił się u mnie Marek. Rozpoczęłam więc rozmowę.

CE: Marek, wiem że to wszystko jest dla Ciebie trudne, dla mnie zresztą też,  ale nie możesz się tak zachowywać.
M: Jak niby? No jak? To że chciałem uwolnić mojego brata, najbliższą mi osobę, to źle? To ja się zastanawiam co ja jeszcze robię w tym zawodzie - mówię podniesionym głosem- może powinienem zmienić fach.
CE: Uspokój się i usiądż. Zachowałeś się totalnie lekkomyślnie jadąc tam do tego skłot bez broni ani bez kamizelki kuloodpornej. Jeszcze tego by brakowało żeby tobie się coś stało. Nie myślałam, że kiedykolwiek coś takiego do ciebie powiem, ale cie zawieszam.
M: Świetnie. Poprostu świetnie.
CE: Połóż na biurku odznakę. Bo zapewne broni nie masz.

Marek:
Czułem się w tamtej chwili strasznie. Chciałem dobrze, a ciotką nie dość że mnie ochrzaniła, to do tego zawiesiła. Tak, wiem jakie są procedury. Ale dla rodziny zrobię wszystko.

Ciag dalszy nastąpi...

Policjantki i policjanci - patrol 06 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz