Rozdział trzeci

26 4 0
                                    

Dwa dni szalonej zabawy nie sprawiły, jak na początku myślałam, że choć trochę się rozluźnię. Bo gdy tylko nadszedł ten długo wyczekiwany dzień, nie potrafiłam usiedzieć na miejscu, a żołądek ścisnął się ze stresu. Nie pomagał też fakt, że za kilka godzin miałam wziąć ślub, a ja nawet nie miałam zrobionego makijażu czy fryzury. Jednak siostry Fabiana wczorajszego wieczoru obiecały, że należycie się mną zajmą.

Westchnęłam przeciągle i po raz kolejny spojrzałam na zegarek. Tkwiłam w pustym domu, nasłuchując otaczającej mnie ciszy.

Aż w końcu usłyszałam upragniony dźwięk podjeżdżającego samochodu. Odetchnęłam z ulgą, nie zdając sobie nawet sprawy, że najbardziej byłam zestresowana tym, że nikt po mnie nie przyjedzie. I dopiero wtedy zrozumiałam, że jeszcze nigdy wcześniej tak bardzo się nie denerwowałam, jak teraz.

- Monika?

Odwróciłam się ku Janette, która jako jedyna pojawiła się w domu. I na jej widok oniemiałam.

Nigdy wcześniej nie widziałam, aby Janette Torres ubrała sukienkę. Ta, choć nadal czarna, odkrywała o wiele więcej, niż jej ubiór codzienny.

Byłam gotowa na zwykłą, prostą suknię, bez żadnych dodatków. Ale dziewczyna ponownie mile mnie zaskoczyła.

Sukienka była bez rękawów, odsłaniająca blade ramiona Janette. Wielka kokarda pod biustem sprawiała, że trochę się on unosił. W dalszej części idealnie przywierała do ciała wampirzycy, by na końcu materiał rozkloszował się na boki, dzięki czemu efekt końcowy był piorunujący.

Oczywiście włosy pozostały takie, jak zawsze: rozpuszczone, proste, a przede wszystkim lśniące i lekko okalające jej twarz. Wszystkiemu jednak uroku dodawał jej lekki uśmiech.

- Wszystko w porządku?

Skrzywiłam się, jednocześnie mając świadomość, że nie ma sensu ukrywać prawdy.

- Oczywiście, że nie. Za kilka godzin biorę ślub i jestem cholernie zestresowana, jak nigdy przedtem. I odnoszę wrażenie, że z tego powodu zaczynam wariować.

Janette pokręciła głową.

- To chyba normalne.

- Owszem, ale nie dla mnie. Czuję się, jakbym szła na ścięcie, a nie na swój własny ślub.

- Pomyśl o tym tak – Janette podeszła do mnie i objęła ramieniem. - W tej chwili wsiądziesz do samochodu, który zawiezie cię do Limanowa, do pięknego miasta w górach. A tam spotkasz nie tylko całą rodzinę, lecz przede wszystkim Fabiana.

Spojrzałam na nią, unosząc brew.

- Zobaczysz najbliższe ci osoby, które będą się cieszyć twoim szczęściem. Jednak chodzi mi głównie o to, żebyś mówiła sobie, że jedziesz do Fabiana. Fakt, zobaczysz się z nim dopiero na ślubnym kobiercu, ale przecież oboje tego chcieliście. I oboje chcecie siebie nawzajem. Kieruj się tym, że już niedługo znowu go zobaczysz i myślą, że staniesz się jego żoną, bo w końcu jest ona prawdziwa.

Nie musiała już nic więcej mówić. Po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiechnęłam się, rozumiejąc, że po dwóch dniach rozłąki spotkam się z moim przyszłym mężem. I faktycznie ta myśl sprawiła, że wszystkie moje obawy zniknęły, a rozum podpowiedział, że moje zmartwienia są bezpodstawne.

Nieważne, jak wszystko się potoczy, każda najdrobniejsza rzecz prowadziła mnie ku Fabianowi. I czułam niewyobrażalne szczęście, ponieważ zaraz miałam znaleźć się w drodze do niego.

A o niczym innym bardziej marzyć nie mogłam.

- Więc nie zwlekajmy. - powiedziałam i ruszyłam ku drzwiom, za którymi czekał na nas samochód, a w nim Charlotte i Ann.

W zasięgu kłów - tom 3 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz