rozdział 2

15 4 3
                                    

Kiedy otworzyłam oczy to leżałam pośrodku skrzyżowania. Zerwałam się na równe nogi i rozejrzałam się dookoła. Ku mojemu zdziwieniu nigdzie nie widziałam swojego auta. Zdziwiona obejrzałam swoje ciało. Nie widniało na nim nawet najmniejsze zadrapanie.

Z naprzeciwka zauważyłam samochód jadący w moim kierunku z zawrotną prędkością. Nie zdążyłam nawet wykonać żadnego ruchu, gdy on po prostu przejechał przeze mnie jakby mnie tam nie było. Coś zdecydowanie było nie tak.

Z paniką wymalowaną na twarzy ruszyłam w stronę najbliższego budynku. Okazał się nim przydrożny antykwariat. Nigdy dotąd nie zwróciłam na niego uwagi. Wbiegłam do niego, rozglądając się chociaż za jedną osobą. Kiedy zobaczyłam staruszkę, która stoi przy kasie to ruszyłam w jej stronę.

- Przepraszam panią. Wie może pani gdzie podział się samochód, który niedawno miał naprzeciwko wypadek? - zapytałam się łagodnym głosem mimo paniki odgrywającej się w mojej głowie.

Cisza. Staruszka kompletnie mnie zignorowała. Co tu się do cholery wyprawia? Najpierw samochód przejechał przeze mnie jakbym nie istniała, a potem nawet durna starsza pani mnie nie słyszy.

- Halo?! Czy pani mnie słyszy?! - krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam w stronę staruszki. Powoli zaczęłam tracić moją anielską cierpliwość.

- Ona i tak cię nie usłyszy, skarbie - usłyszałam głos za mną.

Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam chłopaka siedzącego na jakimś starym fotelu. Jego włosy były lekko kręcone, koloru jasnego brązu. Oczy miały barwę pistacjową oraz dodawały mu uroku, kiedy lekkie zmarszczki pojawiały się podczas uśmiechania się. Miało się ochotę patrzeć na nie godzinami. Jego nos był strasznie mały zważywszy na wielkość jego głowy. Zarys jego kości policzkowych był ostro widoczny. Usta miały barwę jasnego różu. Ich wielkości nie jedna dziewczyna by mu zazdrościła. Na jego dłoni zauważyłam zarys węża chowającego się pod jego koszulką. Był on wyższy ode mnie o co najmniej głowę.

Cholerna ja i moje 160 cm wzrostu. Dlaczego zawsze musiałam być niższa od innych?

Ubrany był w czarną koszulkę, która idealnie opinała jego mięśnie. Musiałam przyznać, że miał czym się pochwalić. Na jego nogach znajdowały się spodnie tego samego koloru, a na stopach buty marki Converse. Kolejny plus dla niego. 

Każdy kto mnie zna to wie, że moją drugą miłością są trampki Converse. A pierwszą miłością jest oczywiście Arron Blackford.

Kiedy spojrzałam z powrotem w jego oczy zauważyłam, że wokół jego oczu powstało więcej zmarszczek.

- Jak już skończysz pożerać mnie spojrzeniem to powiedz - powiedział krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Wcale cię nie pożeram spojrzeniem - rzekłam czując, że się czerwienię.

- Ależ to robisz, buraczku - odparł prychając pod nosem. Nagle dostrzegłam zmianę na jego twarzy. Jego wyraz twarzy stał się poważny. - Pewnie chciałabyś się dowiedzieć, co u licha się tu dzieje. A więc spieszę ci z odpowiedzią. Do tego świata trafiają ludzie, którzy zapadają w śpiączkę. Ten świat przypomina ten nasz normalny, ale osoby, które się tu dostają nie są widoczni dla normalsów. Normalsi to kopie ludzi z naszego świata. Wyglądają i zachowują się jak normalni ludzie, ale nie widzą nas, więc proszę cię. Nie krzycz już na biedną panią Bogusię - rzekł uśmiechając się przy wspomnieniu starszej pani - Jeśli chcesz się stąd wydostać to musisz się mnie słuchać. Będę twoim wiernym przewodnikiem po tym świecie.

Nie wiedziałam co o tym myśleć. To wszystko wyglądało jak nie śmieszny żart albo sen. Najbardziej w tamtym momencie chciałam się obudzić z tego koszmaru. Inny świat? Normalsi? Starsza pani Bogusia?

Poczułam zawroty głowy od tego myślenia. Po chwili upadłam bezdźwięcznie na podłogę tracąc przytomność.

Między życiem a życiem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz