— N-nie, proszę, przestań! Przepraszam, przepraszam! — Xiao zakrył się ramionami, siedząc skulony na ziemi. Tak bardzo bał się kolejnych ran oraz siniaków. Szczególnie, że jutro w szkole mieli zajęcia na basenie. Co by powiedział nauczycielom? Z pewnością by się zainteresowali, a chłopak nie chciał żeby wszystko co działo się u niego w domu, ujrzało światło dzienne. Wiedział jakby to się na nim odbiło. Byłoby tylko gorzej, bo służby nie zabraliby go do domu dziecka. W końcu w tym roku miał uzyskać pełnoletność. Ostatni rok stałby się jeszcze bardziej nie do zniesienia niż dotychczas. Więc siedział cicho. Zresztą nie miał nikogo, komu mógłby się zwierzyć.
— Przepraszasz? A KTÓRY TO JUŻ RAZ!? NIC WIĘCEJ NIE POTRAFISZ POWIEDZIEĆ?!!
— Poprawię się, obiecuję — wyszeptał cicho, drżąc ze strachu. Spomiędzy palcy lśniły jego złote tęczówki, przepełnione lękiem. Obserwował z wielką uwagą jak jego ojciec ostatecznie odpuszcza i ciężko opada na kanapę.
Nim nastolatek ruszył się z miejsca minęła jeszcze dłuższa chwila. Wstał bardzo powoli oraz cicho, nie chcąc zwracać na siebie uwagi. Przeszedł z kuchni pod drzwi do łazienki. Nacisnął na klamkę, ale ta nie puściła. Zaczął za nią szarpać, jednak ta dalej uparcie nie pozwalała mu na wejście do środka. Westchnął cichutko, wyglądając zza rogu na ojca, oglądającego telewizję.— M-mógłbym wejść d-do łazienki? — spytał najdelikatniej jak mógł, przestępując z nogi na nogę. Oczywiście mężczyzna zanim się na niego popatrzył, musiał przekląć na głos, że syn ma czelność się odzywać.
Zwrócił na niego swoją uwagę, lustrując zgarbionego chłopaka swoimi stalowymi tęczówkami, w których czaiło się zimno. Przewrócił oczami, szperając w kieszeni.— Ojej, nie mam kluczy — powiedział po chwili prześmiewczo. Klepnął się mimo wszystko po piersi, gdzie pod przepoconym podkoszulkiem zabrzęczały dwa malutkie kluczyki. Prawdopodobnie powiesił je sobie na szyi.
— Ale- proszę cię. Ja muszę.
— A mnie gówno obchodzi co TY musisz. Szczaj w spodnie.
Xiao już się miał odwrócić i iść do swojego pokoju, gdy usłyszał głośne oraz ciężkie kroki. Mężczyzna podszedł do niego, łapiąc za włosy. Przeciągnął go przez cały salon, który był dość spory i rzucił w stos butelek po alkoholu. Kilka pustych przewróciło się.
— Za co los mnie pokarał kimś takim jak ty! — złapał za jedną z pełnych butelek, zamachując się.
— Nie-!!
Szkło rozbiło się na plecach Xiao, który w porę się uchylił. Przeźroczysta, śmierdząca ciecz wsiąkła mu w ubrania, jak i skapywała na podłogę.
— Zobacz jakie gówno kupiłeś. — Uniósł mu stopą głowę, podsuwając pod twarz butelkę wódki. Uśmiechał się wrednie. Xiao zaś zaczął żałować, że się odezwał. Z drugiej strony pewnie i tak nie obeszłoby się bez kary. Już chyba z dwojga złego wolał teraz, niźli miałby go wyciągać z łóżka w środku nocy.
— Przepraszam, nie mogłem znaleźć tamtej wódki.
Ojciec kucnął przed synem, ściskając go silno za policzki.
— W takim razie sam to będziesz pił.
Xiao poczuł jak zimna szyjka od butelki jest mu wciskana siłą do ust. Alkohol wlewa mu się do gardła i spływa w dół. Kapie spomiędzy warg wraz ze śliną oraz słonymi łzami, które nagromadziły się w oczach. Nie chciał tego przełykać. Opierał się, ale tylko zaczynał się krztusić i ostry oraz gorzki smak był jeszcze gorszy oraz wychodził mu dodatkowo przez nos. Zacisnął palce na ręce ojca, chcąc go od siebie odsunąć. Zaczął nawet kopać mężczyznę po nogach, ale ten szybko mu je przygniótł swoimi.
CZYTASZ
Zasada Przyjaźni //Xiao & Aether// *one-shot*
Fanfic"Kopał w twarde drzwi bez opamiętania. Jedyne czego chciał to jak najszybciej dostać się do środka. Nie mógł pozwolić mu na tak ogromny błąd..." °Napisane: 13.03.2023° 》Wiek Xiao/Aether'a: 17 lat《 [Zrzekam się wszelkich praw do użytych tutaj postac...