Breeze
- Będziesz ją tak tutaj trzymał?- zapytała się Tara, dziewczyna, która miała spróbować postawić na nogi mojego przyjaciela.
W moim życiu naprawdę wszystkich wykorzystywałem. W tym przypadku miałem dobre intencje, które utworzyły się jednak przez mój egoizm. Nie przejmowałem się tym, że być może w jakimś sensie niszczę tej dziewczynie życie. Jednak naprawdę nie wiedziałem w tamtym czasie co to empatia.
Od jakiegoś czasu zrobiła się naprawdę wrzodem na dupie, a szczególnie po tym jak ujrzała Delilah. Nie ufała mi, nienawidziła mnie, a jednocześnie irytowała mnie swoim wielkim sercem bo przyglądała mi się nie raz z jakimś żalem. Tak jakby było jej przykro z powodu tego jak wygląda moje życie.
- Tak.- odpowiedziałem krótko nalewając sobie wody do szklanki, to był pierwszy dzień, w którym postanowiłem być całkowicie trzeźwy odkąd wszyscy myśleli, że nie żyję.
Widziałem kątem oka jak zakłada ręce na piersi i opiera się biodrem o ścianę.
- Wiesz, że to co robisz jest złe?- po krótkiej ciszy na nowo się odezwała.
Coś mnie w tej dziewczynie naprawdę mocno fascynowało. Nawet po tym do czego ją zmusiłem- ona nie próbowała na siłę mnie naprawić, Tara bardzo często chciała mnie zrozumieć. Wiedziała, że jestem surowy, oschły i obojętny, jednocześnie zdawała sobie sprawę, że pomimo iż nie rozumiem emocji, to doskonałe umiałem je wyczytać i rozumiałem co oznaczają.
Bardziej zachowywała się jak moja matka lub nauczycielka w szkole. Dopytywała i nie komentowała moich gównianych zachowań, po prostu moje odpowiedzi dawały jej czas na analizę. Analizę mnie.
Spojrzałem na nią znacząco, natychmiast pojęła co ono oznaczało. Doskonale wiedziałem, że jest to złe.
- Oddasz ją?- ponowne pytanie.
Postarałem się zachować spokój.
- Tak. Przyda mi się, w chwili, gdy będę mógł i chciał wrócić do życia.- mój głos zawsze, ale to zawsze był nad wyraz spokojny.
Westchnęła ciężko.
Wiedziała kim jest niemowa. Sam jej o niej powiedziałem. Potrzebowałem pomocy. Nie umiałem zajmować się kobietami, chyba, że chodziło o seks. Reszta była mi nieznana.
- Myślę, że ona przeszła coś strasznego.- skomentowała, a ja mimowolnie na nią spojrzałem.
Twarz Tary była poważna.
- Co masz na myśli?- zapytałem.
- Ona ma rany na całym ciele, niektóre oszkodzenia raczej nie są świeże. Zwróć uwagę nawet na jej palce u lewej ręki. Są dziwnie wykrzywione. Tak jakby ktoś je złamał i niechlujnie lub wcale ich nie nastawił. Zostawił je tak po prostu, żeby same się zagoiły.- tym razem jej mina się zmieniła, ukazywała ból, potrafiła wyobrazić sobie jak strasznie to musiało być uczucie.
A ja nie do końca, chociaż niejednokrotnie miałem coś złamane. Nie mogłem zrozumieć tej strony emocjonalnej. Jak miałem żałować kogoś kogo nie znałem?
Zamyśliłem się, pomimo jej uważnego wzroku, który śledził każdy mój ruch. I dlatego, że rzadko mogła coś takiego u mnie dostrzec, ale też była zawsze przy mnie ostrożna, jakby chciała przewidzieć każdy mój ruch.
Nawet nie mrugnęłaby, a ja bym już skręcał jej kark gdybym chciał...
- Co z Vein'em?- zakończyłem temat Delilah, a ona oczywiście zdawała sobie sprawę, że nie ma ze mną dyskusji na ten temat.
CZYTASZ
Lost Girl | MC #3 | The Ice Riders
RomantikOd zawsze byłem śmiercią. A teraz stałem się także oszustem. Nienawidzili mnie moi przyjaciele i mieli do tego prawo. Lecz ich nienawiść mogłem znieść. Ale to wyraz twarzy tej małej niemowy, gdy ją oddawałem nawiedzał mnie w snach. Wykorzystałem j...