7. NOAH

1.2K 83 78
                                    

Pół godziny wcześniej...

Usłyszałem dźwięk żwiru chroboczącego pod stopami. Nie musiałem się odwracać. Wiedziałem, kogo zobaczę.

― Fascynująca z niej kobieta. Trudna do ułożenia, jednak... ― Orvaldi stanął tuż obok. ― Właśnie dla takiej kobiety warto zaryzykować wszystko.

Niezadowolony z usłyszanego komentarza, zacisnąłem szczękę. Wyrzuciłem filtr i przydepnąłem skrzący się niedopałek traperem. Wsunąłem ręce do kieszeni jeansów, wciąż wpatrując się w rozświetloną rezydencję.

― Tak się zastanawiam, Gambino, co dokładnie ma w sobie ta dziewczyna, że to właśnie dla niej chcesz oddać swoje dziedzictwo w moje ręce? Ryzykujesz.

― Moje ryzyko nie powinno być twoim zmartwieniem. Wyraziłem się jasno. Z czym masz problem? Procent za mały? ― spytałem prześmiewczo.

― Zastanawiam się, gdzie jest haczyk? GAMBINO Inc. , to propozycja nie do odrzucenia. Perspektywa twojego usunięcia się w cień jest wprost niewiarygodna... A jednak ― odwrócił się w moją stronę. ― Zaoferowałeś mi własny koniec. Dlaczego? Dlaczego nie wykorzystasz jej wpływów? Skoro dziewczyna nie jest obojętna na twoje wdzięki, nic prostszego. Wystarczy zaciągnąć ją przed ołtarz i po kłopocie. Jednak ty... Ty postanowiłeś ofiarować jej wolność. Naprawdę jesteś gotowy na upadek z samego szczytu dla jednej, małoistotnej... kobiety? Połączmy siły, Noah. Zapomnę o przeszłości i otworzę przed tobą drzwi do transakcji, do których nie miałeś wcześniej dostępu.

― Nie ― odparłem stanowczo, wciąż nie zaszczycając go choćby spojrzeniem.

― Przemyśl to, Gambino. Chociażby przez wzgląd na dawne czasy — jego oczy błysnęły złowrogo. — Razem bylibyśmy niepokonani.

Odwróciłem się, mierząc jego mizerną twarz beznamiętnym spojrzeniem.

― Powiedziałem – n i e.

Orvaldi, wyraźnie niezadowolony, prychnął lekceważąco pod nosem.

― Zastanawiałeś się, co właściwie się wydarzy, gdy dziewczyna nie wróci do ciebie? Pomyślałeś choć przez chwilę o tym, Gambino? A może jesteś tak próżny, że nie dopuściłeś do siebie scenariusza w którym, dziewczyna odda się w objęcia innego?

Wkurwiony złapałem za jego koszulę i przyciągnąłem w swoją stronę.

― Łoł! Pognieciesz mi koszulę, Romeo ― burknął, spuszczając wzrok na moje ręce.

Zacisnąłem palce na materiale. Skrzywiłem się, odczuwając rwący ból w barku.

― Nie po to ustępuję ci miejsca, byś wpierdolił mi się w paradę. Masz wystarczającą nagrodę, a moja motywacja gówno powinna cię interesować. Dziewczyna należy do mnie.

Puściłem go. Mężczyzna zatoczył się w tył.

― Obyś się nie przeliczył, Gambino.

― Nie zamierzam renegocjować warunków.

Nie podobał mi się ton jego głosu, a tym bardziej błysk, który pojawił się w jego oczach. Ruszyłem w stronę lasu rozpoczynającego się na skraju działki należącego do Ferro. Po kilku metrach wsiadłem do SUV'a. Jegor mierzył mnie bacznym spojrzeniem. Podniosłem do góry rękę, dając mu znak, że to nie czas na rozmowy. Sługus Orvaldiego ruszył, wywożąc nas z terenu Stefano. Kiedy zatrzymał się obok naszego samochodu, oboje wysiedliśmy, niezwłocznie kierując się w stronę auta.

― Twój nieodparty urok tym razem dał dupy? Gdzie Zoe? Z kolejną raną już nie jesteś tak przystojny? Przynajmniej facjatę masz w nie naruszonym stanie. Mówiłem, żebyś zgolił tę szczecinę z twarzy. Jednym słowem – spierdoliłeś, stary.

Podziemny układ. Vendetta [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz