Rozdział czterdziesty

261 9 0
                                    

Męczy mnie jakiś sen, w którym migają mi przed oczami znajome mi twarze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Męczy mnie jakiś sen, w którym migają mi przed oczami znajome mi twarze. Liam, Molly, Nate, ogień, dużo ognia, Siostry, Siostra Elisabeth. Siostra Elisabeth? Dlaczego...

Zrywam się lekko, otwierając oczy i podświadomie wiedząc już, gdzie jestem i z jakiego powodu. 

- Kim ty, kurwa jesteś? - drobna postać przed posłaniem na którym leżę pochyla się w moją stronę z wyciągniętą ręką do przodu. Trzyma nóż. Moje serce zaczyna bić szybciej.

Nate wspominał, że pokój będę dzielić z jedną dziewczyną, którą poznam za jakiś czas, ponieważ jest na misji. Domyślam się, że to ona. Jest malutka, naprawdę niska. Drobna. Dałabym jej piętnaście lat, pewnie tyle też ma. Mimo to widzę na jej twarzy niesamowitą odwagę, dominację i złość. Niepewność, nieufność. Jestem pewna, że jeśli zaraz nie zareaguję, to skoczy mi do gardła z otrzem. 

- Takiej młodej dziewczynie nie wypada używać takich słów - odzywam się spokojnie, obracając to w żart.

- Och, już wiem. Panna z dworu. - spluwa - Tylko zastanawiam się co, ty, do cholery robisz w moim pokoju. Może mnie oświecisz księżniczko? A może przejdziemy od razu do rzeczy i chcesz znów zasnąć, tym razem na zawsze? - jej głos ocieka ironią i złością. Potężną. 

- Nie jestem panną z dworu. - podnoszę głowę. - Nigdy nie byłam.

- Ta? A tą sukienkę i te brylanty to znalazłaś może na bruku? 

- Przyszłam tu z Natem. To mój brat. - tłumaczę. Wpatruję się w ostry czubek noża nie wiedząc czego się spodziewać za kilkanaście sekund.

- Co ty wygadujesz do kurwy nędzy! - dziewczyna mną szarpie, wyciąga z miękkiego posłania na co od razu staję na nogi. Pcha w stronę ściany i zaciska dłoń na mojej szyi. Zaskakuje mnie to tak, że stoję sparaliżowana. Ma naprawdę niebywałą siłę. 

Wpatruję się w jej czarne jak noc oczy. Źrenice ma rozszerzone, zlewają się z jej ciemnymi tęczówkami niemal w całość. Próbuję odepchnąć ją ode mnie ale kiepsko mi to idzie, drapie po jej dłoniach, próbuję krzyczeć ale z moim ust wydobywa się tylko słaby jęk. Kiedy mam już poczucie, że zaraz odpłynę na amen, drzwi do pokoju się otwierają i wchodzi Nate.

- Lilian! Zostaw ją! - krzyczy. Podbiega do dziewczyny po czym jednym ruchem odtrąca ją ode mnie. Wszyscy w trójke dyszymy jakbyśmy przebiegli pół miasta. A więc ma na imię Lilian. Szkoda tylko, że tak delikatne i niewinne imię nosi ten mały potwór...

- Kto to jest?! - warczy do mojego brata. 

- To Jane. Wspominałem ci o niej. - złość nie schodzi z niego, ale patrzy już na nią łagodniej. - Wiedziałaś, że chcę ją odbić przecież.

- Nikt nie raczył poinformować mnie, że zrobisz to w przeciągu najbliższych dni. - dziewczyna chowa nóż za pasek przy spodniach. Nie spogląda na mnie jednak.

Królowa ColdwaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz