Drogi pamietniku.

5 0 1
                                    

Czerwiec.
Drogi Pamiętniku... zaczynam znowu się okaleczać. Nie daje sobie rady. Cieszę się, że jadę do babci na całe wakacje. Znaczy mam taki Zamiar...
jak wyglądał mój cały rok? Matka zapisała mnie na siłownię, bo mówiła mi że jestem gruba i brzydka.  Z dnia na dzień coraz więcej awantur. Uciekanie ze domu, gdy tylko ktoś podnosił rękę lub głos. Nie chodzenie do szkoły przez to, że moja mama wolała wydawać ostatnie pieniądze na papierosy i alkohol dla swojego Partnera. Popychanie, poniżanie, wywiązanie swoich dzieci i co najgorsze Sam znalazł sobie nową zabawę. Przypala moje ciało papierosami. Za to, że jestem bardzo nie grzeczna. A ja tylko domagam się ciszy i spokoju.. a nie mogę tego nawet doznać w swoim domu.

Czerwiec. Tuż po zakończeniu tego całego pierdolnika, co niektórzy nazywają po prostu szkołą.

Czasami wszystko idzie nie po naszej myśli, wtedy coraz bardziej się denerwujemy i wychodzą z nas negatywne emocje.

Właściwie czym była cierpliwość? Każdy od samego początku mówił i powtarzał, że to jest klucz do szczęścia. Więc czemu ja tego klucza nie dostałam.

Pierwsza klasa minęła mi w mieniu oka. Nie był to mój najlepszy okres w życiu, jak cała szkoła średnia. Bywały lepsze chwile, ale i również bywały najgorsze w moim życiu dni. Cóż żyje się dalej. Moje relacje z mamą i ojczymem się pogorszyły. Nie wiedziałam, że nie miałam prawa głosu we własnym domu. Nie dawałam sobie rady ani w domu ani w szkole, nigdzie.
Siedzę na huśtawce, trzymając swoje stypendium. To było moje piekło. Nie chciałam nikomu pokazywać tego. Nie miałam najlepszych ocen, były nijakie. Opieram się o deski plecami i wzdycham czerwcowe powietrze. Chciałabym aby taka pogoda była zawsze ale cóż, za marzenia nikt nie kara. Pomarzyć zawsze można.  Wiedząc, że idą wakacje, cieszyłam się. Cieszyłam się z tego faktu, że nikt nie będzie musiał  na mnie patrzeć. Od jakiegoś czasu mam wielki kompleks. Mój brzuch, który odstawał i lekki cellulit na udach. Chciałam to zrzucić w we wakacje.

— Pakuj się. — Powiedział Sam, wchodząc do ogródka. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Przecież oni nigdzie mnie nie zabierali. Gdyby mogli to by mnie zamknęli w domu na zawsze. — Wyjeżdzasz do babci na wakacje. — Te słowa, które wypowiedział były najlepsze jakie usłyszałam z jego ust. Uratowało mnie to. Wystrzeliłam jak strzała z procy i jak pieprzona biegłam do domu. Moja babcia była najlepszą babcią, jaką mogłam mieć. Zawsze potrafiła mnie wysłuchać czy doradzić. Nie lubiłam Sama, ale z resztą to lubi alkoholików? 

Po paru dłuższych minutach byłam gotowa opuścić na dwa miesiące mój dom. Nie było szkoda nikogo. Chciałam czuć się wolna.  Wiedziałam, że czekała mnie długa podróż do niej. Mieszkała bardzo daleko. Musiałam latać do niej aż samolotem. Pakuje się w locie. Aby znaleźć się tam jak najszybciej.

**

Rozglądam się w każda stronę aby odnaleźć swoją zgubę. Widząc wysoko kartę, ze moim imieniem odrazu pobiegłam z całym bagażem w jego stronę. Widząc Babcię, mojego starszego brata oraz Paulo. Cieszyłam się jak nigdy nic. Oni sprawiali mi szczęście. Właśnie przy nich czułam się dobrze.

— Babciu!!! — Zawołałam rzucając się w jej ramiona. Nigdy jej nie przeszkadzało to, że byłam taka a nie inna. Ona jedyna mnie kochała, za to kim się stałam.

— Wnusiu tak się stęskniłam! — Krzyknęła dumna obejmując mnie. Babcia miała akcent portugalski. W Brazylii językiem ojczystym był portugalski. Nie liczni się obsługiwali hiszpańskim.  Na ogromnym kontynencie Ameryki Południowej wszędzie mówi się po hiszpańsku. Akurat to państwo było wyjątkowe. Babunia od zawsze mieszkała w swoim pięknym domu, gdzie przy nim panowało lato. Miałam tam swój pokój, przyjaciół i rownież jednego z trzech braci. — Você é tão lindo Lizzy!  — Powiedziała okręcając mnie wokół osi. Często mawiała do mnie po portugalsku. Kochałam gdy mnie komplementowała. Chociaż jedyna potrafiła mnie uszczęśliwić.

— Nie przesadzajmy babciu. — Odpowiedziałam mają ściśnięte dłonie przez jej. Mój wzrok poleciał na Theo. Theo był średnim bratem, który jak skończył osiemnaście lat wyjechał do babci aby nią się zajmować. Mój brat był brunetem gdzie jego włosy kręciły się jak  puch owczy. Jego  oczy wyglądały jak wodospad, były takie jasne i nikt nigdy nie potrafił się na nie napatrzeć. — Tęskniłam— Przyznałam przytulając się do Theo. Byłam od niego nieco niższa. Chłopak urósł przez ostatni rok. Na moje oko, miał z metr- dziewięćdziesiąt. Jego ciało było wytatuowane, to dlatego nie chciał przyjechać. Bo bał się reakcji naszej matki.

Nie dziwię się, sama się jej boję nawet kiedy śpi.

— Ja za tobą tez młoda. — Powiedział obejmując mnie swoimi dużymi dłońmi. To był mój właśnie ulubiony brat. Nigdy nie wstydził się swoich uczuć. Zawsze mi pokazywał je, traktował najlepiej jak tylko potrafił. Gdy tylko dokuczali mi w szkole, on zawsze się zjawiał w odpowiednim momencie i to uciszał a jak skończył gimnazjum i szkołę średnią, wszystko wróciło do mnie z podwójną siłą.  Tuląc się do brata, widziałam jak się przyglądał mi jego kolega, z którym grał w piłkę.

Richard Silva.

Cóż nie za bardzo, przepadałam za chłopakiem który jak co roku niszczył mi wakacje. Szanowałam go, był przyjacielem mojego brata to musiałam szanować no nie?

Nie, nie musiałam ale to chciałam. Chciałam i to robiłam. Chciałam być dobrą siostrą. Nie zawsze mi wychodziło, ale starałam się to jakoś okazywać.

— Hej, Richard— Rzuciłam nijak w jego stronę wciąż będąc w obięciach swojego brata. Chłopak mierzy mnie lekko wzrokiem i uśmiecha.

Jesteś obleśny.

— Cześć El.

**

— Jak minęła ci pierwsza klasa? — Zapytał Theodor gdy jechaliśmy do domu. Theo siedział z przodu wraz z babcią a obok mnie, Paulo. Jak na złość. Babcia była kierowcą wiec mniej się odzywała, bardziej była skupiona na drodze.

— Całkiem dobrze.

— Mówisz tak, żeby dał ci spokój, zgaduje? — Zwrócił się w moją stronę chłopak. Przełknęłam silne dosyć głośno i pokiwałam głową.  Richy  może, nie był moim przyjacielem ani kolegą a po prostu, znajomym. Widział po mnie zawsze, że coś jest nie tak.  Jego wytłumaczeniem było to, że  niby moje oczy mnie zdradzały. Nadal nie wiedziałam jakim sposobem.

— Nie lubię rozmawiać o szkole, gdzie każdy patrzy na inne osoby. — Mówię patrząc zza okno. Widoki były takie przepiękne. Co roku przyjeżdżając do Brazylii, kochałam patrzeć na te wszystkie łąki pełne kwiatów. — Chce skorzystać z wakacji, jak najlepiej.

Miałam nadzieję, że tak się stanie.

do something today that your future self will thank you for. | l000zakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz