11. Tajemnica Dash

116 7 0
                                    

Perspektywa Rainbow Dash

- Tutaj, szybko. - krzyknęłam.

- No ide, już idę... Nie drzyj się tak, bo nas złapią.

- A więc kto tym razem? - zapytałam.

- Nie wiem, imion nie znam, chłopak i dziewczyna, mam ich zdjęcia, więc dam ci znak kiedy.

- Dobra.

Cicho przemierzałyśmy klub, w którym owa para miała być. Nie zwracałyśmy na siebie uwagi i zachowywałyśmy się jak każdy. Na końcu budynku znajdowały się pokoje, w jednym z nich miały być nasze cele.

- Gotowa? - zapytała.

- Zawsze. - odpowiedziałam krótko.

- 1, 2, 3... - zaczęła odliczać.

Razem wparowałyśmy do pomieszczenia i to co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie.

- Kurwa... - szepnęłam.

Zanim ktokolwiek zdążył coś zrobić, było słuchać z klubu krzyki:

- Policja! Wszyscy spadamy!

Jak najszybciej wydostałyśmy się z budynku i nie wykonałyśmy zadania.

- Blada się zrobiłaś Dash. - odparła moja kompanka.

- Bo zobaczyłam osobę, która w teorii nie żyje...

Zsunęłam kartkę z lodówki i wrzuciłam do śmietnika, dochodziła godzina 3, ale wiedziałam, że nie zasnę. Usiadłam na jednym z krzeseł w jadalni i zaczęłam rozmyślać o tym, co tej nocy zobaczyłam. Chwyciłam do ręki telefon i weszłam na wszystkim znajomy portal, czyli Facebook i zaczęłam przeglądać stronę główną i oglądać jakieś głupie filmiki, byle by zająć głowę.

Zanim się obejrzałam za oknami już świtało, postanowiłam zrobić kawę, bo wiem że już nie zasnę. Gdy napój był gotowy chwyciłam kubek i wyszłam na balkon, oglądając wschód słońca trochę się odprężyłam, ale po tym co dziś zobaczyłam bałam się wciąż o ukochaną. Nagle z rozmyśleń wybił mnie dzwonek telefonu, jak się okazało była to Applejack.

- Dashie, gdzie jesteś? - zapytała.

- Porwali mnie. - powiedziałam.

- Co?! Jak to!? - krzyknęła, aż z balkonu ją słyszałam.

- Nie no, żartuje. Jestem na balkonie, już idę do ciebie. - zaśmiałam się.

- Głupek. - powiedziała krótko.

Weszłam do mieszkania i przywitałam się z blondynką. Razem postanowiłyśmy zrobić śniadanie. Zabawa była przy tym niezła, bo obrzucałyśmy się mąka robiąc ciasto na naleśniki. Zauważyłam, że często jemy naleśniki, ale no cóż.

- Słoneczko, ja za jakieś 2 godziny wychodzę z Rarity i dziewczynkami z ligii na basen, idziesz z nami? - zapytała zajadając śniadanie.

- Ja podziękuję, może następnym razem. Poćwiczę trochę moją grę na gitarze w tym czasie, chociaż nadal jestem świetna. - puściłam jej oczko.

- Cała Dash. - przewróciła oczami, a ja się zaśmiałam.

Trochę pogadałyśmy i ukochana zbierała się do wyjścia. Ja uszykowałam instrument, żeby faktycznie wyglądało, że chce na nim grać i czekałam aż dziewczyna opuści mieszkanie. Gdy wyszła, od razu chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Rarity.

- Dash? Co tam? - zapytała.

- Słuchaj Rar, Applejack już do ciebie jedzie, a ja mam do ciebie prośbę. Nie dopytuj, wszystko Ci wyjaśnię potem. Przyjdę do ciebie w okolicach godziny 2, wiem że późno, ale Applejack nie może się o tym dowiedzieć.

AppleDash... nowy początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz