Czasami czuję się jak Roszpunka, uwięziona w wierzy, mury które stoją między mną a moimi marzeniami. Codzienne patrzę przez okno mojej sypialni, obserwuję wschody i zachody słońca, i to mi się nigdy nie znudzi.
Każdy ma w sobie coś niesamowitego, ma swoje własne piękno. Te wszystkie barwy mieszające się na niebie, niczym rozlane farby. Chmury tworzące najróżniejsze kombinacje, przypominają mi różne przedmioty i wydarzenia. Świat jest wtedy inny, pachnie inaczej, wygląda inaczej, czas staje w miejscu i czujesz to. Szczęście.
Zachody przypominają mi o jeszcze jednej rzeczy - przetrwałam cały dzień. Udało mi się przeżyć całe 24 godziny. To jest dla mnie ogromny sukces.
Nigdy nie przypuszczałam, że uda mi się dożyc 16 lat, że uda mi się dojść do liceum. Ale udało się, jestem tu, ja Shirin.
Siedzę na parapecie w swoim pokoju, słońce już ostatecznie schowało się za choryzontem. Pełnia księżyca oświetlała każdą część ogrodu. Pojawiły się gwiazdy, zawsze uważałam, że to moje małe skarby. Kiedy byłam mała wierzyłam, że jestem księżniczką zamkniętą w wierzy, a gwiazdy to moi jedyni przyjaciele, którzy przychodzą tylko do mnie, kiedy wszyscy śpą. Bawiłam się, że to mój mały sekret, tylko ja i gwiazdy wiemy o naszych potajemnych spotkaniach.
Wierzyłam, że gwiazdy są w stanie przypomnieć mi wszystko. Całą moją przeszłość, zapamiętać ważne dla mnie osoby. Często spoglądając na rozgwieżdżone niebo, mam warżenie, że na nie nie zasługuję. Nie zasługuję, żeby każdej nocy wracać do moich przyjaciół, nie zasługuję. Zawsze patrzę na tą jedną najjaśniejszą gwiazdę przypomina mi osobę, którą straciłam kiedy byłam bardzo mała. Mój dziadek, który zawsze opowidał mi bajki na dobrnoc, nauczył mnie malować i wierzył, że mam dobre serce. Teraz Moja gwiazda o niej pamięta, przypomina mi każdej nocy, że kiedyś po tym świecie chodziła osoba, która była dla mnie całym światem.
Gwiazdy są prawdziwymi przyjaciółmi, wyglądają pieknie, potrafią słuchać, a jedno spojrzenie na niebo, daje ci siłę. One świecą przez miliony lat, są tu każdej nocy, czekają na mnie, więc i ja jestem w stanie przeżyć kolejny dzień, żeby znów doczekać ich widoku. Patrzę na drzewa, obserwuję świat żyjący za oknem, blask księżyca pozwala mi dojrzeć psa biegnącego po chodniku. Wyobrażam sobie, że to mój Dany. Mój mały czworonożny przyjaciel. Tak bardzo za nim tęsknię, patrzę też na jego gwiadę, nazwałam ją jego imieniem, kiedy go straciłam. Opieram głowę o szybę, a w moich oczach pojawiają się łzy. Mrużę powieki.
Zegar wybija 1 w nocy. Muszę pójść spać, ale tak bardzo nie chcę, bo im szybciej zasnę tym szybciej będzie ranek, a tego najbardziej chcę uniknąć.
Nadal siedzę na parapecie, mijają kolejne minuty. Myślę. O tym wszystkim czego nigdy nie będę mieć. O tym, że kiedyś byłam szczęśliwa. O tym, jakie niesamowite życie mają inni. O tych wsztkich marzeniach, których nigdy nie spełnię. O tych wszystkich rozczarowaniach w moim życiu.
Nie wiem czy potrafię być naprawdę szczęliwa, nie wiem czy moje szczęście jest udawane czy prawdziwe. Nie wiem jaka jest definicja szczęścia. Dawniej odczuwałąm szczęście, radość. Nawet jeśli trwało to krótko.Z każdym następnym zachodem słońca zdaję sobie sprawę, że nie wiem czy nadal czuję się szczęśliwa patrząc przez to samo okno na świat, każdego wieczoru od 16 lat. Zawsze starałam się cieszyć z najdrobniejszych rzeczy. Teraz czuję pustkę, brak emocji, jestem wrakiem, mam dość. Mam wrażenie, że jedyne co mi zostało to zachody i gwiazdy. Nie mam już nikogo kto by mnie zrozumiał.
Czuję puskę. Nie potrafię tego zrozumieć. Raz czuję smutek, innym razem gniew... a teraz nie czuję nic. Może moje serce się wypaliło. Może mnie już nie ma. Nie pasuję tu, nigdy nie pasowałam.
Dotykam bransoletki na nadgarstku, którą kupiłam zeszłego lata. Stebrna z gwizdą na środku, taka zwykła za 50 centów, ale dla mnie wiele znaczy. Kupłam ją w dzień przyjaźni. Widziłam jak inni świetnie się bawili, spędzali razem czas, żartowali, dawali sobie prezenty. Ja kupiłam bransoletkę, to prezent dla mnie od Danego. Każdy dzień przyjaźni spędzał ze mną w moim pokoju, oglądaliśmy jakiś film, później ja robiłam nam ciastka, a wieczorem szliśmy nad staw. Ale kiedy w tamtym roku zniknął, nie potrafiłam się pozbierać. To był dla mnie koniec. Świat mi się zawalił, mój jedyny przujaciel.
Patrzę na gwiadę Danego. ''Dziękuję, że mogłąm cię ponać”. Teraz już naprawdę płaczę.
Dotykam bransoletki, zamykam oczy. Zasypiam.
CZYTASZ
W Blasku Wschodzącej Nadziei
Teen Fiction16-letnia Shirin przeprowadza się do Teksasu i zaczyna nowe życie w jednej z najlepszych szkół z internatem. Na pozór pesymistyczna i odważna dziewczyna, ucieka przed samotnością i odrzuceniem. Już pierwszego dnia los stawia ją przed najgorszym wrog...