Przetarłam kolejną łzę, która spłynęła z mojego policzka tego samotnego wieczora. Straciłam już rachubę, ale prawdopodobnie przechodziłam już trzecie załamanie nerwowe w ciągu ostatnich czterech dni odkąd oddałam swoją krew, zobowiązując się być jedną z nich. I chociaż cholernie tego żałowałam, zawsze gdy Draco zasypiał, zamykałam się w łazience lub szłam na taras aby w spokoju dać upust swoim emocjom. Było mi strasznie ciężko ukrywać przed nim, iż faktycznie zrobiłam coś przed czym mnie przestrzegał.
Nie daj się w nic wrobić.
Jednak nie miałam nic na swoją obronę, a nie mogłam się przecież sprzeciwić czyż nie? Może i byłabym na tyle odważna aby odwlec to w czasie gdyby nie obecność Belli, która skutecznie popchnęła mnie do jednej z niewielu decyzji jakiej będę żałować do końca życia. I chociaż wiedziałam w momencie, gdy moja skóra była naznaczana, iż robię cholerny błąd— nie miałam na tyle odwagi aby to przerwać.
— Jak się czujesz, kochanie?—spytała ciepło Narcyza.
Zawsze z samego rana odwiedzała mnie aby upewnić się czym mam się dobrze i chociaż musiałam kłamać jej w żywe oczy, wiedziałam, iż znała prawdę. Czułam się cholernie winna codziennie składając Draco fałszywe deklaracje na temat mojego samopoczucia, jednak nie chciałam, przynajmniej teraz, powiedzieć mu co wydarzyło się tej cholernej nocy w Departamencie Tajemnic.
— Jako tako.—westchnęłam z małym uśmiechem.
Odłożyłam kałamarz na miejsce ponieważ w końcu zabrałam się za napisanie listu do mojej matki, co lekko mijało się z sensem ponieważ już jutro mieli nas odwiedzić.
Draco wyszedł wraz z Lucjuszem dziś rano, tłumacząc iż ma do załatwienia pewne sprawy związane ze służbą dla Czarnego Pana, a ja naprawdę nie chciałam wnikać w głębsze szczegóły. Jednak spokój jaki towarzyszył Narcyzie jedynie utwierdził mnie w przekonaniu, iż nie udali się w żadne niebezpieczne miejsce ani tym bardziej nic im nie groziło, ponieważ zawsze gdy Lucjusz opuszczał gdzieś Dworek kobieta chodziła jak na szpilkach, a najmniejszy hałas wyprowadzał ją z równowagi. Dlatego gdy dziś sama zapukała do naszej sypialni z niemałym uśmiechem na twarzy, zrozumiałam, iż nie powinnam martwić się o Draco.
— Lucjusz chciał aby rozeznał się bardziej po Ministerstwie, wiesz, wprowadzono dużo zmian, a Draco będzie tam częściej przebywał.—powiedziała, gdy zadałam jej pytanie.
Nie mogłam się powstrzymać. Ta panika została we mnie zasiana wraz z momentem gdy dowiedziałam się, iż powinnam dbać o Draco podczas misji w Hogwarcie, zatem rozłąka na dłużej niż pare godzina sprawiała, iż wariowałam, zatem musiałam zapytać.
— Oh.—westchnęłam, znów wracając do pergaminu.— Rozumiem, mam nadzieje, że wrócą na kolację.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie i rozejrzała po pomieszczeniu w którym zdążyłam wprowadzić już pare zmian. Nasza sypialnia znajdowała się na końcu korytarza głównego na pietrze i naprawdę zapierała dech w piersiach. Gdy otworzyło się mahoniowe drzwi, na samym początku w oczy rzucało się ogromne łoże z mnóstwem poduszek i jedwabnej pościeli, po dwóch stronach posłania— wielka szklane drzwi prosto na taras. Po lewej stronie pomieszczenie nazywane łazienką. Ponadto znajdowały się tu też dwa biurka, przestronna szafa na ubrania i szaty, lustra, regały z książkami, przyjemne dywany oraz kominek, który służył przeważnie do teleportacji. Znajdowało się tu także osobne przejście do najwspanialszej biblioteki jaką kiedykolwiek widziałam na oczy.
Narcyza zadbała o wszystko.
— Zadomowiłaś się?—zapytała.
Kobieta zaczęła wędrówkę po pomieszczeniu, a ja podziękowałam w głębi serca Fileaszowi, który zdążył posprzątać bałagan jaki panował gdy Draco pospiesznie zbierał się na misje. Muszę dodać, iż w złym guście leżałoby znalezienie mojej bielizny na dywanie przez przyszłą teściową?
CZYTASZ
Bound to fall in love| D. M
Fanfiction- Rodzina Malfyów to nasi przyjaciele od dawna.-usprawiedliwiła się matka.- Nie możemy oddać Cię w ręce byle kogo. - Ale Draco Malfoy to właśnie byle kto!-pisnęłam lekko zirytowana. A tricky guy who doesn't like anyone ...