Prolog

114 9 2
                                    

23 listopada 2013

Młody chłopak zataczał się, wracając do domu. Kolejny wieczór z rzędu spędził w klubie ze znajomymi. Nie widział nic złego w swoim stylu życia. Korzystał z młodości i bawił się tak często, jak tylko mógł. Schował zmarznięte dłonie do kieszeni kurtki. W zasięgu wzroku miał już budynek, w którym mieszkał razem z rodzicami i siostrą. Mentalnie przygotowywał się na kazanie, jakie go czekało. Wciąż był pełen podziwu, że jego matce chciało się mu je prawić. Nie zrozumiała jeszcze, że nie ma zamiaru tańczyć tak jak ona mu zagra?

Gdyby nie jego młodsza siostra już dawni opuściłby to miejsce. Wyjechałby gdzieś tak daleko, jak tylko byłby w stanie. Zostawiłby za sobą długi swojego ojca, a z nową tożsamością, mógłby zacząć gdzieś z czystą kartą. Długo namawiał na to swoją siostrę, jednak ona był zbyt młoda i naiwna, aby się na to zgodzić. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że żyjąc nadal w tej ruderze z rodzicami, nic nie osiągnie w przyszłości. Ściągną ją jedynie na dno, tak jak jego.

Ale to nie szkodzi. Poczeka. Za rok czy dwa, młoda zrozumie, że musi wyjechać. Jeśli nie, w końcu sam się na to zdecyduje, a dziewczyna zostanie pozostawiona sama sobie. Ciekawe jak wtedy poradzi sobie z rosnącym długiem ojca, alkoholizmem matki i ciężarem życia?

Bawiło go to, że rodzice tak bardzo lubili go pouczać, a sami byli dnem społecznym. Naprawdę sądzili, że tacy jak oni dadzą radę wychować go na porządnego dzieciaka? Cud, że jego siostra nie zaczęła jeszcze pić i ćpać, ale to tylko dzięki niemu. Był czujny i pilnował, aby chociaż mała dziewczynka wyszła na ludzi. Chciał, żeby skończyła dobrą szkołę, skupiła się na swojej edukacji. Choć ona w tej rodzinie musiała coś osiągnąć, a on miał zamiar jej w tym pomóc. Oczywiście, wszystko ma swoją cenę, ale o tym mała przekonać się miała dopiero za parę lat.

Gdy wszedł do mieszkania, nie od razu zauważył, że coś jest nie tak. Ich lokum było ruderom, a jego rodzice nie przykładali dużej wagi do sprzątania. Bałagan i syf był więc dla niego codziennością, ale dziś wydawało się, jakby było coś inaczej. Nie był w stanie powiedzieć, co dokładnie. Butelki po piwie leżały porozrzucane po całym korytarzu, zamiast grzeczne stać ustawione pod ścianą, a ramka ze zdjęciem ślubnym jego rodziców, która zazwyczaj wisiała na ścianie, teraz leżała na ziemi. Wszystko wyglądało tak, jakby ktoś się tu z kimś przepychał.

Niesiony złymi przeczuciami, wszedł w głąb mieszkania. Swoją matkę spotkał w salonie. Kobieta, która zdecydowanie najlepsze lata życia miała dawno za sobą, siedziała sztywno na wysłużonej i dziurawej kanapie. Wpatrywała się uważnie w wyłączony telewizor i początkowo zdawała się nie zauważyć obecności swojego syna.

Nigdzie za to nie dostrzegł swojej czternastoletniej siostry i ojca. Uznał, że dziewczyna musiała spać, więc nie zamierzał nawet zaglądać do jej pokoju, aby jej niepotrzebnie nie budzić. Nie była typem dziecka, które włóczyło się po nocy, co swoją drogą było również jego zasługą. Lubił straszyć swoją siostrę różnymi historiami o zaginięciach dzieci, których nigdy nie odnaleziono.

Jeśli chodziło o jego ojca, to był niemal pewien, że znowu leżał gdzieś pijany pod śmietnikiem. Nie miał jednak zamiaru iść go szukać, a następnie tachać po schodach na górę. Jeśli miał siłę, aby się upić, powinien też mieć ją na powrót do domu. Chłopak sam pił i to sporo, ale jednak za każdym razem potrafił bezpiecznie wrócić, bez angażowania do tego osób trzecich.

Dlatego tak bardzo gardził ojcem. Był dorosłym mężczyzną, który nie potrafił zadbać o siebie. Jak więc miał być głową rodziny?

Miał się wycofać z salonu, gdy wzrok matki trafił na niego. Jej dawniej błękitne oczy były mętne i wydawały się być kompletnie bez życia i uczuć. Jednak tym razem, chłopak dostrzegł coś, co błysnęło w oczach jego matki. Był to dziwny widok, bo odkąd pamiętał, nie pozwalała sobie na jakiekolwiek okazywanie uczuć. A może nie potrafiła ich już odczuwać?

Przeszedł go dreszcz na widok jej bladej cery. Poczuł prawdziwy niepokój, gdy jego matka przemówiła.

- Przyszli po niego – wyszeptała, ściskając w dłoniach brudny koc. – Zabrali go. To koniec.

_______

He's goneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz