Szybko wstaliśmy, nie mogąc uwierzyć w to co się stało.
Osłupieni, zaczęliśmy się rozglądać dookoła.
- Jak to możliwe?- Zapytała niedowierzając Zuzka.
- Ale to tylko twoja bujną wyobraźnia.- Parskneła Łusia.
- Nom tak po prostu nie mogliśmy ci uwierzyć.- Przyznał Piotrek.
- Naturalnie.- Zaśmiała się i żucila w blondyna śnieżką. Zasmielismy się i zaczęliśmy się obkładać śniegiem do puki Zuza nie trafiła w Edka.
-... Okłamałeś nas!
- A wy jej wierzyliście?
- Przeproś. Przeproś!
-... Okej! Przepraszam.
- W porządku. Dzieci po prostu takie są.
- No śmieszne, śmieszne.
-...może wracajmy?
- N-nie chcecie się rozejrzeć?
- Niech łucja podejmie decyzję.
- Chodźmy do pana Tumnusa!
- Więc chodźmy.
-... Ale jest z-zimno.- Odezwałam się, dotychczas siedziałam cicho cały czas dochodząc do siebie.- Dlatego... Pożyczymy płaszcze.- Blondyn wyją pięć narzut i zaczą nam je podawać. Ja dostałam piękne brązowe.
- Ale to dla kobiet!?
- A myślałeś że dla kobiet?
- Edek nuż nie odpowiedział i założył futro od brata.Wzięłam młodsza za rękę i zaczęliśmy się kierować do pieczary fauna...
Łucja opowiadała nam o panie Tumnusie. Musi być świetnym faunem.
Nagle poczułam mocne pociągnięcie do przodu, przez co prawie co się nie przewróciłam...
Wbiegliśmy do pieczary. Wszystko było rozwalone i zwalone na ziemię. Coś strasznego.
-... To tu?- Zapytał Piotr.
Małej zaszkliły się oczy i puściła mnie.Blondyn zdjął ze słupa kartkę i zaczą ją czytać. W trakcie tego podeszłam do zdięcia w rozbitej ramce, który przyciągną moją uwagę. Podniosłam je i się mu przyjrzałam. Był na nim dorosły faun... Może ojciec pana Tumnusa? Nie wiem. Ma przyjazny uśmiech. Jak mój tata...
-... Niech żyje biała królowa.- Skończył czytać, a ja wyjęłam szybko papier z obramowania i ukryłam do kieszeni płaszcza.
- Nie, to koniec. Wracajmy do domu!- Zmartwiła się Zuzka.
- Nie możemy.- Zaprotestowała łusia.- To moja wina. Przeze mnie został zabrany.
-... To może wezwiemy policję?
- Piotrek, policja nuż tu była.
- właśnie.- Edmund poparł siostrę.- To przestępca, więc po co mu pomagać?- Spojrzałam na siostrzyczkę.
-... Pomoże...- Wypowiedź przerwał mi ptak. Jakby chciał coś powiedzieć. Wyszliśmy z domku.
-... Chce byśmy za nim poszli.- Popatrzyliśmy się z Piotrkiem po sobie i ruszyliśmy za ptakiem.
Cały czas słyszałam niezadowolenie starszej siostry, ale ona taka nuż jest, więc...
Zwierzę odleciało, a po chwili zza skały wyszedł... Bóbr.
- Hssszzzz. Hej, no już.- Najstarszy z nas zaczą coś gadać do zwierzątka, wystawiając rękę.
-... Co ty, mam ci paznokcie poobgryzał?- Zapytał, a my wszyscy Popatrzelismy na niego z oszołomieniem. Nom, prócz Łucji.
Piotr się odsuną, a my się zasmielismy.-... Łucja Pevensile?- Bóbr wyją z kąś biała chustkę, która podał dziewczynce.
- Kazał mi ci ją przekazać.
-... z kąd wiesz jak mam na imię?
-... Był u mnie przed zabraniem go. Opowiadał mi o tobie. I kazał mi przekazać chusteczkę... Zejdźmy lepiej z widoku.- Szepnął i zaczą zawracać.
Zanim się ruszyliśmy, Zuzu oczywiście nas zatrzymała.
- Serio!?
- Noo zna tego fauna.- Wytłumaczyłam.
- Nie dziwi was, że mówi ludzkim głosem?- Na to zmarszczyłam brwi.
- Zuzia, to moja wina, że go wsadzili. Musimy mu pomóc!
-... Idziecie?
-... Musimy się naradzić.
- Nie no, świetne miejsce.
- Racja. Drzewa to szpiedzy.- Wyszeptała najmłodsza. Westchneliśmy i poszliśmy za bobrem.Po jakimś czasie udało nam się w końcu dotrzeć do ich domku.
- Bardzo ładniy.- Skomplementowałam ich miejsce.
- Jeszcze nie dokończone, ale zbliżam się do końca.- Odpowiedział i zaprowadził nas pod sam dom gdzie stała chyba ta jego pani bobrowa.
-... No w końcu jesteś... O! Nie spodziewałam się gości.- Zaśmiała się skrępowana... -Trzeba było mówić że będą odwiedziny, no a ja cała poczochrana.- Burknęła i zaprowadziła nas do środka.
Zdieliśmy płaszcze i usiedliśmy przy stoliku. Jedyne co Zuza pomogła naszykować koacyjkę.-... Więc nie można mu jakoś pomóc?- Upewniał się Piotr, a ja oparłam głowę o ramię Edka.
- Zabrali go aż do zamku tej wiedźmy, a jak się tam pójdzie to się nie wróci.
- Ale spokojnie, pomożemy mu jakoś. Oh, weź coś normalnego powiedz!- Skarciła męża pani bobrowa, widząc zasmuconą Łusię.
- Ale dobre wieści też są! Ponoć... Aslan ma wrócić.- Jakoś tak na te słowa zrobilo mi się cieplej na sercu. Czemu? Nie mam pojęcia.- Kto to Aslan?- Zapytał Edek, poprawiając się na siedzeniu przez co o mało nie zleciłam ze swojego.
- Hah, kto to Aslan!?
- To może im wytłumaczysz.
-... To jest nasz taki... Szef. Znaczy król nom. On tu tak na prawdę rządzi.
- Bardzo długo go tu nie było, ale z waszym przybyciem odrodziła się nadzieja. Czeka na was przy kamiennym stole!
- Na nas czeka?
- Nie znacie proroctwa!? Co, wy z choinki się urwaliście!?
- Jesteśmy tu ledwo parę godzin.- Stwierdziłam.
-... Okej, Aslan wraca, Tumnus siedzi, a to wszystko przez was!
- Przez nas?
- Ale to zasługa.
- Dobra, teraz przepowiednia. ,, Kiedy na tronie Ker-parawel zasiądą dzieci człowiecze, a każde w koronie, zło tego świata zostanie zgładzone.
- Słabe rymy.- Powiedziała Zuza.
- Nie o nie chodzi.
-... Prastare proroctwo mówi, że gdy dwóch synów Adama i trzy córki Ewy pokonają Białą czarownicę i przywrócą pokój w Narnii.
-... Więc tu mowa o nas?- W raz z rodzeństwem popatrzyliśmy się na siebie.
- No chyba nie o nas.- Było widać że bóbr zaczą do nas tracić cierpliwość.- Aslan dla was szykuje armię!
- Armię!?- Gdy to wypowiedziałam, poczułam jak mój bliźniak wstaje, ale byłam tak pochłonięta rozmowa, że nie obchodziło mnie to.
- Mamie chodziło by uniknąć wojny.
-... Przepraszamy, lecz to pomyłka. Nie jesteśmy bohaterami.
- Tak, jesteśmy z Finchley!
-... Było bardzo miło, teraz musimy już wracać.- Podniosłam się z rodzeństwem, wołając Edka.
- Edek... Edmund!?... Urwę mu łeb.- Sykną Piotrek.
- Może być już za późno.- Powiedział pan bóbr.-... czy on już się tu kiedyś sam nie przybłąkał?-Na te słowa, nie myśląc za dużo, wybiegłam z chatki pod prawie sam zamek wiedźmy.
- Edmund!- Krzyknęłam lecz brat zasłonił mi budzię. Poczułam jak zaraz się miałam rozpłakać.
- Nie możecie tam iść.- Wyjaśniło zwierzątko.
- No ale musimy mu pomóc!- Odpowiedziała poddenerwowana Zuzia.
- Nie widzicie, że to podstęp!? Ona tego właśnie chce! Zwabić was i zabić by się proroctwo nie wypełniło.
-... On zginie, zginę i ja.- Wyrwałam się z objęć Piotrka i pobiegłam pod sam zamek...Gdy byłam jeszcze w miarę blisko, słyszałam jak mnie wołają i zaczynają się klucić. Typowe jak na nas, ale wolałam być przy Edmundzie. Muszę wiedzieć czy jest bezpieczny...
-----------------------------------------------------------
![](https://img.wattpad.com/cover/327916441-288-k960157.jpg)
CZYTASZ
,,Jedna Krew"
RandomElizabeth & Edmund. Jeszcze niedawno nie wiedzieli co ich czeka... jakie oddanie i poświęcenie... lecz od zawsze wiedzieli jedno. Że razem przezwyciężą wszystko. ~~~~~~~~~~ Wydaje mi się, że nikt jeszcze nie napisał opowiedania o takiej tematyce zwi...