1

582 16 1
                                    


Miesiąc później

Pov. Merghani

- Streszczaj się Rokicki - słyszałem za sobą chrypowaty głos mojego szefa.
Szybko wziąłem worek z białym proszkiem i uformowałem trzy kreski, które po chwili znalazły się we mnie.
Mężczyzna za mną zaczął do mnie podchodzić, złapał mnie za bluzę i popchnął na drzwi które po chwili otworzyli jego ochroniarze.
- zaćpie cię na śmierć kiedyś i będę patrzył jak zdychasz kurwo - ledwo co słyszałem oddalający się głos tego starego idioty. Po chwili poczułem ukłucie w klatce piersiowej i zemdlałem.

Pov. Mela

Idę jak zawsze pochodzić po moim ulubionym lesie. Słuchałam muzyki, na playliście widniał utwór Echo- merghani
Kochałam jego twórczość, ma ziomek talent. Trochę się zciemniało ale to tylko dodaje klimatu temu miejscu. Moją uwagę przykóła jasna bluza leżąca w trawie. Podeszłam do niej.
- co jest kurwa...- zobaczyłam że to jakiś mężczyzna. Co ja mam zrobić, spanikowałam.
- halo, słyszy mnie pan ?
Może jest nachlany , albo ktoś go pobił albo.... nie mogłam przestać o tym myśleć.
- dobra raz się żyje - weztchnęłam i kucnęłam przy nim.
- halo.. proszę pana.
Odwróciłam go twarzą do mnie.
Oczy mi się rozszeżyły.
TO BYŁ MERGHANI
- o boże, o boże co mu się stało, co ja mam zrobić
Nawet nie wiem jak nakierować karetkę do lasu, no w który miejscu.
- o japierdolee - usłyszałam pod sobą cichy głos.
Spojżałam szybko w kierunku źródła dźwięku. Zobaczyłam że się budzi, kamień z serca, czyli żyje.
- nie podnoś się narazie
- co się... gdzie ja jestem- spojrzał na mnie.
- znalazłałam cię tu nieprzytomnego.
Podniósł się do pozycji siedzącej i patrzył w jeden punkt.
Popatrzyłam w tym kierunku, totalnie zapomniałam że od wielu lat jest tu opuszczony bunkier.
- wiesz że tu jest bardzo niebezpiecznie? - nagle zapytał bez emocji na twarzy.
- wiem
- to czemu tu jesteś
- chodzę tu bo to moje ulubione miejsce w którym się mogę wyciszyć... a mogę zapytać dlaczego tu leżałeś?
Zaóważyłam jak mu się napięły mięśnie.
- wiesz, długa historia
- mam czas, raczej rzadkością jest że znajdujesz znaną osobę nieprzytomną w lesie.
- znaną?
- słucham twoich piosenek
On tylko na mnie spojżał a kącik jego ust się lekko podniusł. Jakie on ma piękne prawie czarne oczy. Chyba zauważył jak się wpatruję w jego oczy bo zaczął się uśmiechać.
- co ?
- nic, możesz sobie zdjęcie strzelić, będziesz mogła się dłużej przyglądać.
Spaliłam totalnego buraka. Podniosłam się szybko i pomogłam mu wstać. Jaki on jest wysoki przy mnie.
- dobra, ty pewnie już znasz moje imie ale twoje to nadal tajemnica
- Mela
- ładne, a ile masz lat jeśli mogę wiedzieć ?
- 18 a ty ?
- 23
- dobra chodźmy stąd bo już nic nie widać
- dobry pomysł, daleko mieszkasz ?
- z dwa kilometry stąd.
- to chodź cię podwiozę- wyciągnął kluczyki z kieszeni.
Nie wiem czemu ale się zgodziłam, czemu ja mu ufam jak może mnie gdzieś wywieźdź.
- jak ty będziesz prowadził w takim stanie?
- dobrze się czóję

Po chwili znaleźliśmy się przy drodze prowadzącej przez ten las przy niebieskim bmw.
Głupia jestem że wchodzę do obcego mi auta z obcym typem a na dodatek podaje mu gdzie mieszkam ale cóż.
Jedziemy dosyć szybko, szybkiej jazdy się boję więc odruchowo złapałam się drzwi.
- Kuba możesz zwolnić trochę ?
Odrazu po moim zdaniu zwolnił.
- masz chłopaka?
- nie, a ty masz dziewczynę?
- tak - dodał szybko i obojętnie
Dowiózł mnie do domu po czym wykonałam codzienną rutynę i poszłam spać.

A Może Da Się Inaczej 《Merghani》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz