W niedzielę 4 grudnia miał miejsce czwarty koncert z serii Accantus Live w Krakowie - trzeci, w którym ja miałam okazję uczestniczyć. W porównaniu z poprzednimi koncertami było sporo zaskoczeń, więc zapraszam na recenzję.
Jak wiecie, nie było to moje pierwsze spotkanie ze Studiem na żywo, ponieważ od pięciu lat dość regularnie bywam na ich występach, jednak z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że było to spotkanie najlepsze. Poprzednie koncerty czy recitale zawsze były dla mnie na wysokim poziomie, ale w każdym wyczuwałam też drobne zgrzyty, które nie wpływały na odbiór, ale zostawiały niedosyt. Tutaj nic takiego nie było, ani razu nie miałam myśli, że jakaś interpretacja nie do końca pasowała albo że ktoś wykonywał piosenkę, która się z nim nie zgrywała. Wiadomo, jedne utwory jako odrębne byty podobają mi się mocniej, inne mniej, ale żaden nie był ,,podany" źle i nawet potrafiłam się bawić przy piosence, której nie znoszę i która zajmuje zaszczytne drugie miejsce w rankingu moich nielubianych piosenek musicalowych, czyli ,,Siostry Schuyler" XD Jeśli natomiast chodzi o wykonania zmienione w stosunku do tego, co możemy znaleźć na YouTubie, to były świetnym zaskoczeniem i pokazywały zupełnie nową odsłonę wokalistów - Sylwia Przetak wspaniale poradziła sobie z rolą ekscentrycznej Pepy, a Adrian Wiśniewski jako Abuela to coś, czego wszyscy potrzebowali.
Bardzo się cieszę, że Accantus zachował znaną z poprzedniego koncertu bardziej teatralno-teledyskową formę wykonań - nie mamy już tylko wykonawców stojących na scenie, ale widzimy różne interakcje, obecność tła podczas solówek. Bardzo mi się to podoba, bo po pierwsze jest żywsze i barwniejsze, a po drugie mam poczucie, że ktoś dodatkowo musiał się postarać przy wyreżyserowaniu tego, że artyści wychodzili na scenę, nawet gdy nie śpiewali i mogliby mieć chwilę wolnego. Cały koncert jest bardzo ładny pod względem technicznym - piękne światła, stroje (jeśli ktoś wie, gdzie można kupić sukienkę Pauliny Grochowskiej, niech się do mnie odezwie), rewelacyjna oprawa muzyczna. Niestety, znowu siedziałam przy głośniku, więc przy bardzo energicznych utworach czasem pogłos zagłuszał artystów, ale to już nie wina twórców.
Zdecydowaną większość wykonawców widziałam już na scenie wielokrotnie, z dwoma wyjątkami, ale może najpierw o osobach, które już oglądałam. Bardzo chciałam zobaczyć na żywo Patrycję Mizerską i początkowo byłam trochę zawiedziona, że nie trafiłam na nią w trasie, ale nie mogło potrwać to długo, ponieważ Paulina Grochowska była po prostu rewelacyjna, zarówno w energetycznych wspomnianych już ,,Siostrach Schuyler", pełnym rozpaczy ,,Potworze", romantycznym ,,Wyroku Gwiazd" aż po przepiękną, wywołującą dreszcze ,,Wilczą zamieć", podczas której zamknęłam oczy i po prostu zachwycałam się tym, co słyszałam. Świetnie było po raz kolejny usłyszeć na scenie Natalię Piotrowską, która całkowicie czarowała przebojowym ,,Upiorem w operze", gniewnym ,,Jesteś mój" i piosenką, na którą najbardziej czekałam - ,,Shadowland" z Króla Lwa w wykonaniu Natalii to prawdziwa petarda i bomba emocjonalna. Z kolei Sylwia Przetak oprócz rewelacyjnej Pepy, rozczuliła jako romantyczna Roszpunka, rozbawiła jako Elle Woods, wzruszyła jako Kim z ,,Miss Saigon", a w piosence-niespodziance (której nie zdradzę) pokazała się z bardziej dramatycznej strony.
Jedyną panią, którą widziałam po raz pierwszy, była Małgosia Chruściel i to na jej występ czekałam najbardziej. Musiałam poczekać aż do drugiej połowy, ale było warto - ,,No nie" na żywo ma jeszcze więcej mocy, siły i poweru niż w Studiu (niech recenzją będą krzyki jakiegoś starszego pana z tyłu sali, który stwierdził, że Henryk jest głupi), podniosłe ,,Wstanę" wywołuje dreszcze, Gosia bardzo ciekawie wypadła też jako Mirabel w ,,Nie mówimy o Brunie". Jestem bardzo zadowolona, że w końcu udało mi się ją zobaczyć i może to nie będzie ostatni raz w tym sezonie.
Jak zwykle, prawdziwą perełką są występy Adriana Wiśniewskiego, którego ,,Konfrontacja" na żywo naprawdę przeraża i jest majstersztykiem - w jednej chwili patrzymy na zagubionego, delikatnego Jekylla, by wkrótce ujrzeć emanującą złem i ,,szataństwem" twarz Hyde'a. Podobny, chociaż bardziej szalony klimat wprowadziło ,,To całe bycie martwym", z kolei w ,,Po raz pierwszy widzę blask" pokazał swoją bardziej delikatną i romantyczną stronę. Paweł Skiba pokazał się w bardzo zróżnicowanym repertuarze - był bucem w ,,Serio", zagubionym nastolatkiem w ,,Jestem tu", a w ,,Cieniu tego światła" wprowadził nieco melancholii i zadumy. Kuba Jurzyk całkowicie podbił moje serce wykonaniem ,,Nie śpiesz się" (tą piosenkę akurat lubię XD), które jest o wiele bardziej poruszające niż wersja z YT i trochę zdziwił mnie brak innych solówek. Natomiast świetnie wypadł w duetach - zarówno we wspomnianych już ,,Wyroku gwiazd", ,,Upiorze w operze", gdzie z Natalią zrobili prawdziwe show, oraz w energetycznym i rozbudzającym ,,Otwórz się na inny świat" wykonanym z Bartkiem Kozielskim.
W porównaniu do poprzednich koncertów nowością jest pojawienie się gości znanych z kanału. W Krakowie wystąpił Paweł Erdman, aktor związany z Teatrem Muzycznym w Łodzi, gdzie można oglądać go chociażby jako Kajfasza w ,,Jesus Christ Superstar" czy Javerta w ,,Les Miserables". Na koncercie wywołał prawdziwy entuzjazm wykonaniem ,,Nadszedł czas" z Króla Rozrywki, a ,,Pod drzewem" w jego wykonaniu miało w sobie mnóstwo mroku i wręcz budziło strach.
Oczywiście, koncert to także miejsce na zbiorówki - podniosły ,,Krąg życia", energetyzujące ,,Zaczynamy show" czy śpiewane na bis ,,Nie mówimy o Brunie" i ,,Mam tę moc", robią ogromne wrażenie i zostają w pamięci na długo.
Koncerty Studia Accantus to wydarzenia, które będę polecać zawsze, ponieważ jest to po prostu idealna dawka rozrywki, energii, ale też emocji i wzruszeń, podana tak perfekcyjnie, że możemy nawet przekonać się do songów czy głosów, które wcześniej nas nie powalały. Czekam na następną trasę i wierzę, że sprawdzi się zasada ,,Sky is the limit" i będzie jeszcze lepiej.
Kilka piosenek na zakończenie:
CZYTASZ
Shitpost musicalowy
РазноеPo prostu shitpost o różnych musicalach, piosenkach, spektaklach. Więcej informacji w pierwszej notce. Okładka autorstwa @VaeVia z @WNTGOfficial, dziękuję jej bardzo :)