Przerywając tą długą ciszę usłyszałam za sobą dziwne odgłosy. Odwróciłam powoli swoją głowę, bez większych obaw, lecz gdy ujrzałam to co się za mną znajdowało, moje serce przestało bić, a nogi od razu poprowadziły mnie do pionu, gotowe do ucieczki.
Moim oczom ukazał się GwiNam, a na jego ustach pojawił się szeroki, niepokojący uśmiech. W jednej chwili wskoczył na dach i znalazł się tuż obok mnie. Jeszcze raz się mi przyjrzał, a jego oczy zabłysnęły.
— To ty — syknął, a następnie złapał za bluzę, szarpiąc w swoją stronę.
— Min! — usłyszałam krzyk Cheong Sana, a GwiNam momentalnie mnie puścił. Spojrzał w stronę szatyn, a na jego usta wpłynął jeszcze większy uśmiech, po czym ruszył w jego stronę.
Zachwiałam się lekko, łapiąc za głowę. Przetarłam twarz, by sprowadzić się na ziemię. Nie miałam czasu, na to by dochodzić do siebie. Jednak gdy byłam już w stanie zapanować nad swoim ciałem ze stresu, zauważyłam GwiNama, który przyciskał Cheong Sana do ziemi, przesuwając swój palec w kierunku jego oka. Szatyn wydał z siebie zduszony krzyk. Podbiegłam w ich stronę i szybkim kopnięciem zepchnęłam GwiNama z mojego przyjaciela. Chłopak rzucił się tym razem na mnie, lecz SuHyeok go wyprzedził wymieniając z nim kilka ciosów. Walka była jednak niewyrównana i już po chwili SuHyeok leżał na ziemi.
GwiNam zatrzymał się i omiótł nas wszystkim wzrokiem. Stanęłam obok dziewczyn nieruchomo, czekając na kolejny ruch chłopaka. Bałam się co może nam zrobić. Zdecydowanie miał jakąś nad ludzką siłę.
— Kim wy kurwa jesteście? — zapytał.
— A ty? — odkrzyknął mu DaeSu.
— Nie znacie mnie? Jak możecie mnie nie znać?
— Ja cię znam — zaczął Cheong San. — I mówiłem ci to wiele razy. Byłeś sługusem łobuzów.
— Kurwa — przeklnęłam pod nosem.
Czy ten idiota chociaż raz, może wiedzieć kiedy się zamknąć? Za każdym razem wpadamy przez niego w kłopoty.
— Powtórz to jeszcze raz, a zginiesz — wysyczał GwiNam.
— Nie byłeś ani łobuzem, ani dobrym uczniem. A teraz nie jesteś ani zombie, ani człowiekiem. Jak wtedy jak i teraz jesteś nikim — dokończył.
— Nie zabiję cię tak od razu — warknął. — Najpierw zabiję twoją dziewczynę — wskazał palcem na mnie. — Później wydłubię ci oczy i rzucę na pożarcie zombiakom. Tak. Uciekajcie wszyscy poza nimi — rozkazał. — Chyba, że też chcecie umrzeć.
Ruszył w naszą stronę, ale nikt się nie ruszył. Pokiwał z niedowierzeniem głową i tym razem bez zawahania pobiegł nam na spotkanie. Cheong San wybiegł przed nas i złapał go za szyję, uniemożliwiając mu ruchy. Podbiegłam do niego i pomogłam mu przytrzymać chłopaka, a po chwili dołączyło do mnie kilka innych osób. Joon Yeong złapał za kij leżący obok i zamachnął się na GwiNama. Ten czując obrażenie, odepchnął nas wszystkich z całych sił. Zachwiałam się kilka kroków, po czym poczułam na sobie dłonie OnJo.
— Wszystko w porządku? — zapytała, a ja pokiwałam twierdząco głową.
Stojąca z boku NamRa chwyciła deskę leżącą obok ogniska, podbiegła do GwiNama i walnęła go mocno. Chłopak odwrócił się w jej stronę i złapał ją za włosy.
CZYTASZ
Will we survive? || Lee Cheong San
FanfictieNikt nie spodziewał się tego co miało nadejść tego pięknego, słonecznego dnia. Uczniowie liceum w Hyosan tym bardziej nie byli na to przygotowani. Zaczęli swój dzień jak każdy inny, prowadzili swoje zwyczajne, nastoletnie życie, do czasu gdy w ich s...