Rozdział czterdziesty drugi

279 15 0
                                    

Czasem gdy patrzę z boku na Lilian, przypominam sobie siebie z dawnych lat

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czasem gdy patrzę z boku na Lilian, przypominam sobie siebie z dawnych lat. Kiedy miałam jakieś trzynaście lat i z niebywałą siłą i determinacją walczyłam o życie swoje i swoich braci. Nie złamało mnie nic, chociaż noży w moich plecach miałam wiele. Dziewczyna ma to coś, co miałam ja, ale z biegiem lat utraciłam. Chciałabym nie bać się życia i stawać twardo na ziemi. Odciąć emocje, odłożyć na bok i zająć się nimi później. W chaosie zachować zdrowy rozsądek.

Człowiek uczy się przez całe życie, choć mogłabym stwierdzić, że to raczej życie uczy człowieka. To dla mnie nowa lekcja, trudny temat ale do przerobienia.  Czy będę musieć poprosić kogoś o pomoc w nauce?

Wczoraj, po tym kiedy zrobiłam coś bardzo głupiego w łazience, nie miałam zbytnio siły i ochoty by wychodzić z pokoju. Wrócił Nate z informacją, że możemy zacząć moje ślubowanie jak najszybciej czyli już na drugi dzień, gdzie główny dowódca będzie w stanie się u nas zjawić. To dość wielka uroczystość w której biorą udział niemal wszyscy. Na samą myśl robi mi się słabo. Nie jestem przygotowana psychicznie na to, by dziesiątki obcych ludzi mnie otaczało i patrzyło na mnie oceniająco. 

Idę korytarzem, przede mną Nate, a za mną pozostali plus trójka nowych ludzi, których poznałam dosłownie przed kilkoma minutami. Reszta mieszkańców naszego oddziału. Para, małżeństwo niewiele starsze od Nate'a - Adam i Aisha oraz ich ośmioletni syn Martin. Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam tego małego chłopca. Nie sądziłam, że wśród Bojkotowców są też dzieci, jak mniemam, szkoleni na wojowników od urodzenia. W głowie od razu pojawili mi się Tommy i Robert, w sercu bardzo mocno zatęskniłam za nimi. Wszyscy idziemy do głównej sali, ale nim tam dojdziemy, czeka nas wędrówka przez hole i kręte schody. Szokuje mnie rozległość tego miejsca. 

Siostry prowadzą mnie do prezbiterium. Miejsca, gdzie zaraz złożę przysięgę. Ich szaty szeleszczą z każdym krokiem, a mnie dopada zimno, gdy wędrujemy przez wielki krużganek. Spoglądam przez jedno z wielkich okien ale nie dostrzegam wiele - pada mocno, dzień jest pochmurny i chłodny. Myśl, że właśnie stąpamy po starych grobach zakonnic pod posadzką, przeraża mnie. Są tam od wieków, kto wie jak dawnych. Cały klasztor jest ogromny, podejrzewam, że jeden z większych w Coldwater. Na moim ciele pojawia się gęsia skórka.

Zdaje mi się, że mijają lata, kiedy w końcu docieramy na miejsce. Jest oświetlone latarniami i pochodniami, więc mimo, że nie ma okien bo znajdujemy się w podziemiach, to jest jasno przez blask ogni. Jest dlatego też dość gorąco. Poprawiam kołnierzyk przy szyi, bo robi mi się duszno. Sama nie wiem czy przez lęk, czy odczuwalny żar. Możliwe, że to i to. Rośnie we mnie panika, rozlągam się po moich towarzyszach i natrafiam na spojrzenie Nate'a. Jego oczy mówią jedno: Nie martw się, będzie dobrze. Cały czas to powtarza, jak mantrę. Aż chce się uwierzyć w to. Stoję w progu sali, gdzie czekają już wojownicy. Jest gwar, każdy rozmawia, niecierpliwią się, bo chcą już zobaczyć kogo przyjmą do swojej rodziny. Brat popycha mnie lekko dając znak, abym weszła do środka. Waham się, ale nie mam innego wyboru. Robię krok do przodu, potem dwa i trzy. Nagle czuję się mała, zbyt mała i nieznacząca na to potężne miejsce.

Królowa ColdwaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz