-PRZESADZILIŚMY!!!- wydałam sie tak głośno ze byłabym zdziwiona gdyby nie przyszla do nas "ukochana" sąsiadka chłopców. Calum zerwał sie na równe nogi, jakby nie wiedział co sie dzieje i co miało miejsce. Nagle jakby sobie przypomniał. Automatycznie zbladł, chyba właśnie do niego doszło co przed chwila zrobiliśmy. Spojrzał na siebie, a gdy tylko zobaczył ze jest nagi wskoczył pod kołdrę.
- Czy my....,czy my naprawdę to zrobiliśmy?- zapytał roztrzesionym głosem
- Myśle ze tak, ale nadal jesteśmy tylko przyjaciółmi nie?-uśmiechnęłam sie nieśmiało
- Obiecuje ze nic sie nie zmieni- powiedział- moze lepiej nikomu o tym nie mówmy. Chyba ze życzysz mi bolesnej śmierci- uśmiechnął sie
- Co było tak źle ze chcesz rzucić sie pod pociąg?- zapytałam
- nigdy! Było cudownie ale wiesz Luke...- powiedział
- Było super, moge ci powiedzieć ze byłeś jednym z lepszych-Wybuchlam śmiechem na widok jego zdziwionej miny
- Ja jestem najlepszy!- wykrzyknął
- zamknij sie frajerze, bo nas usłyszą- powiedzialm
-Nigdy! Dopiero jak przyznasz ze jestem najlepszy!- dalej krzyczał
- Dobra dobra jesteś najlepszy- powiedzialm- a teraz stul dziob i ubierz sie.
- Po pierwsze: nie mam dzioba! Po drugie: co za różnica i tak nas napewno słyszeli.-na to zdanie wszelkie kolory odpłyneły mi z twarzy. Super napewno Luke nie jest zadowolony. -Po trzecie:obiecaj ze nikomu o tym nie powiesz,nie chce umierać!
-Obiecuje- rzekłam z powaga- a ty obiecujesz?
-Obiecuje- powiedział i juz miał sie podnosić zeby sie ubrać, gdy do pokoju Caluma wpadł Ashton. Przykryłam sie bardziej kołdrą.
-Nie chce wam przeszkadzać ale przyszła do nas w odwiedziny nasza ukochana sąsiadka i pyta sie kto sie tak drze-mówiłam! Ze ten babsztyl przyjdzie- juz nic nie musicie mowić znam odpowiedz- uśmiechnął sie i wyszedł. A ja nie wiedzialm co zrobic. Postanowiłam wziąć szybki prysznic i pobiec do szkoły.
- Cal musimy zdążyć do szkoły! - powiedziałam- wstawaj frajerze!
- Juz wstaje- rzekł
- powiedz mi gdzie jest łazienka i juz zmykam.- uśmiechnęłam sie
- na przeciwko drzwi do pokój Mikeya- mruknął
Wyszłam z pokoju ówcześnie zarzucając na siebie koszulkę Caluma i bieliznę. Oczywiście musiał, no kogoś wpaść, to musiał być Mike. Miał czerwone włosy i posyłał w moja stronę cwaniacki uśmiech. Nawet ten tępy chuj nie pomógł mi wstać. Podniosłam sie wyciągnęłam reke w jego stronę
-Ty musisz być Mike- powiedzialm- jestem Chloe
- Mało mnie to obchodzi-rzucił-i tak jutro Luke bedzie mieć inną laskę.
- Ale ja nie jestem dziewczyna Luke'a- popatrzylam mu prosto w oczy
- Wiem i raczej nie bedziesz bo jesteś szmata. Napewno przywlókł cie wczoraj z klubu.
- Nie znasz mnie to nie oceniaj- uderzyłam go w twarz i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i udałam sie pod prysznic. Szybko sie ogarnelam i poszłam na dół.
-Calum moze nie pójdziemy dzisiaj do szkoły?-zapytałam
- to właśnie chciałem zaproponować. Możemy inaczej spożytkować ten czas- powiedział ruszając brwiami. Wybuchnęlismy śmiechem. Nagle coś do mnie doszło przecież ja nie wzięłam wczoraj tabletki a nie miałam pojęcia czy sie zabezpieczyliśmy.
- Calum... Kurwa- zaklnelam- powiedz ze sie wczoraj zabezpieczyliśmy!
-Ymmm.... O moj Boże- zaczął panikować- ciesz sie ze masz mnie ja o wszystkim pomyślałem.
Dostał ode mnie po głowie. Nie musiał mnie stresować! Postanowiliśmy pójść do kuchni, żeby coś zjeść. Kiedy "moj chłopak" kończył robić naleśniki do nas doszedł Ashton z dla nie wyraźną mina.
-Zbiramy sie-powiedział cicho- ruszajcie sie
- Co sie stało?- zapytałam zaniepokojona
- Właśnie odebrałem telefon ze szpitala, Mike juz siedzi w samochodzie. Chodźcie- powiedział i wybiegł z domu. Wybiegliśmy równie szybko co on. A ja sie zastanawiałam komu sie coś stało?: ja byłam cała, Calum, Ash,Mike tez moi rodzice raczej nie dzwonili by do Ash'a szybciej to do Chrls, alie i tak oni mie nie interesują a Charlie mnie zostawiła. Jedno imie przyszło mi na myśl LUKE!
- Ashton co sie stało Lukey'owi?- zapytałam ledwo powstrzymując łzy.
- Wiem tylko tyle ze minął wypadek i nie jest z nim dobrze- powiedział smutny
- Chloe? Przepraszam za ta akcje rano przy łazience-powiedział skruszony Michael
- Nic sie nie stało tępy chuju- powiedziałam na co wszyscy zaczęliśmy sie śmiać. Chociaż trochę to poprawiło nam humor. Kiedy samochód sie zatrzymał wybiegłam niemal od razu.
- Przepraszam, moze mi pani powiedzieć gdzie leży Luke Hemmings podobno miał wypadek?!-wykrzyknelam
- sala 918 piąte piętro- juz dalej jej nie słuchałam. Biegłam co sił w nogach do Luke'a . Kiedy wbiegłam on leżał w bieli, twarz miał blada. Widziałam złamane nogę i reke. Miał wiele siniaków i rozcięte czoło. Nawet nie zauważyłam kiedy chłopcy wbiegli. Luke uśmiechnął sie na nasz widok.
- Luke tek bardzo sie bałam! Jak sie czujesz?- wykrzyknelam
- Chloe nic mi nie jest chce zostać sam z Ash'em. Wyjdź!- warknął , a ja nadal stałam jak słup soli- Zostaw mnie w spokoju !
Z łzami w oczach opuściłam pomieszczenie. Było mi cholernie smutno...
- Ide po kawę... Chcecie coś?- zapytał Mike
- ja nic a ty coś chcesz Chloe?- ja tylko pokiwalam głowa na tak
-Kawę... Jakąś taką mocną poproszę.- spróbowałam się uśmiechnąć ale wyszedł mi tylko grymas. Mike poszedł a ja zostałam sama z Apple.
- Nie martw sie bedzie dobrze- szepnął mi do ucha
-musi być- powiedzialm- ale dlaczego wyrzucił nas z sali? Jestem taką okropna przyjaciółką- nie wytrzymałam i sie rozpłakałam
-cicho juz dobrze... shiiii....- uspokajał mnie.
Na końcu korytarza zobaczyłam kogoś kogo juz nigdy w życiu nie chciałbym spotkać....
--------
HEJ! Jak obiecałam to dodaje :) oczywiście dziękuje wam za gwiazdki, komentarze i wejścia!!!! DZIĘKUJE ❤️. PROSZĘ WAS O POZOSTAWIENIE CZEGOŚ PO SOBIE ( komentarz, gwiazdka) teraz napewno nasuwa wam sie pytanie kogo spotkała? I o czym Luke chce pogadać z Ashtonem? Tego dowiecie sie w następnym rozdziale. PS na gorze macie zdjęcie pokoju Caluma a raczej widok z okna
ILY💕💕💕💕
CZYTASZ
ONE MORE CHANCE.../l.h.
FanfictionCześć mam na imię Chloe i mam 18 lat. Kiedyś moje życie nie układało się najlepiej ale miałam oparcie w NIM. To ON zawsze wspierał mnie po kłotni z rodzicami, był moim najlepszym przyjacielem. Zawiodłam się na NIM. ON wyjechał zostwił mnie samą z m...