1. Nowe postanowienia.

1.1K 41 11
                                    

"Lucy była bardzo szczupłą brunetką o błękitnych, oceanicznych wręcz oczach. Dziwne, prawda? Zazwyczaj brunetki mają ciemne oczy. Od zawsze jednak wiedziałem, że jest wyjątkowa."

Siedziałam na parapecie przeglądając Facebooka, gdy usłyszałam krzyk mamy
-Lucy! Zejdź proszę na dół!
Rany... Co znowu? Odłożyłam tablet na łóżko i zeszłam po schodach do salonu.
-tak? - mama siedziała na kanapie oglądając wiadomości i pijąc kawę.
-Dzwonił tata. Chce żebyś razem z Rayanem (czyt. Rajanem) przyjechała do niego na weekend. Przyjedzie po was o 15.
-Ale... Obiecałam Amy, że będę u niej nocować w ten weekend. Wiedziałaś o tym.
-No to przykro mi. Chyba będziecie musiały to przełożyć! - No tak. Tak to właśnie jest, gdy twoi rodzice się rozwodzą.
-Mamo... Ale skoro mam plany... - przerwała mi
-Bez dyskusji! Jedziesz do ojca w sobote o 15 i wracasz w niedziele wieczorem. Możesz przecież się z nią spotkać rano?
-Super... - Powiedziałam bardziej do siebie niż do mamy. W sumie... Chyba zaczynam się przyzwyczajać, że ciągle krzyżuje mi plany. Jak nie wyjazd do ojca, to trzeba zosatać z bratem bo przecież "pięciolatek sam się sobą nie zajmie" jak mówi. Powoli zaczynam mieć tego dość. Czy nie mogę mieć życia jak normalna nastolatka? Wychodzić ze znajomymi gdy tylko mam na to ochotę, czy nawet spędzać czas z rodziną? Od rozwodu rodziców minęło już trochę czasu, bo ponad rok, jednak nadal mam z nimi gorsze relecje od tamtego czasu. A w szczególności z mamą. Już nie pamiętam kiedy normalnie z nią rozmawiałam. Bezintresownie, po prostu. Jak matka z córką. No i jeszcze Rayan. Smarkacz czasem nieźle mnie irytuje. No tak... Zaraz zliczują mnie za to, bo to przecież dziecko. Nie zrozumcie mnie źle, to w końcu mój brat!
Nie chcąc dłużej wysłuchiwać marudzenia ze strony mojej rodzicielki poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko zabierając wcześniej stamtąd tablet.

"Hej kochani :) co u was?
U mnie jak zwykle, nieprzyjemna konfrontacja z mamą,
która poraz kolejny postanawia zarządzać moim życiem ;_; "

Wrzuciłam szybkiego posta na bloga, po czym po prostu podłączyłam słuchawki do telefonu i odpłynęłam.
Ze snu wyrwał mnie nieznośny dźwięk budzika. Tym budzikiem był Ray (czyt. Rej). Wspominałam wam już, jak bardzo ten mały robal działa mi na nerwy? Korzystając z okazji, że mam jeszcze 20 minut do budzika, starałam się zasnąć, oczywiście naderemnie. Odłączyłam telefon od ładowarki, po czym leniwie przeglądałam instagrama. Po 20 minutach bezczynnego leżenia, pomyślałam, że najwyższy czas wstać. Zabierając z pokoju czystą bieliznę oraz trochę kosmetyków, ruszyłam pod prysznic. Gorąca woda relaksowała moje ciało i rozluźniała moje mięśnie. Czy jest coś przyjemniejszego? Gdy wyszłam spod prysznica, ręką wytarłam zaparowane pod wpływem gorącej wody lustro i zaczęłam się malować, prostować włosy i ogólnie ogarniać. Stojąc na przystanku i, jakby nie było, marznąc, z przykrością stwierdziłam, że mimo iż mamy połowę maja, nadal jest zbyt zimno na chodzenie w samej bluzie.
Przechodząc przez próg tego znienawidzonego przez większość nastolatków miejsca, jakim jest szkoła, zobzcyłam moją przyjaciółkę, Amy, zawzięcie dyskutującą z Nicole (czyt. Nikol), której przecież "nie lubimy"
-co tam? - przywitałam się przytulając Amy i mimo wszystko posyłając lekki uśmiech Nicole.
-OMG dziewczyno czemu ty musisz przychodzić do szkoły zawsze tak późno? - zwróciła się do mnie gestykulując przy tym zabawnie rękami, tak jak miała to w zwyczaju robić gdy była czymś zafascynowana.
-przepraszam w imieniu kierowcy autobusu! Powie mi ktoś wreszcie co tu się właściewie dzieje? - Amy złapała się teatralnie za czoło. Widząca to Nicole zaśmiała się, i postanowiła odpowiedzieć za nią.
-dosłownie chwilę temu wparował tu pijany mąż babki od anglika i zrobił mega awanturę, że ta zdradza go z dyrektorem. Gdybyś to widziała! Dyro był kompletnie zdezorientowany! - mówiła nie mogąc powstrzymać śmiechu. Z jendej strony było mi żal tego faceta... Już dawno chodziły plotki, że Pani Gabriella kręci z Dyrektorem. Nikomu z nich jednak widocznie nie przeszkadzał fakt, że oboje mają dzieci i obrączki na palcach. Nie mówiąc już o różnicy wieku, która przekraczała 15 lat. No i niech ktoś mi powie, że nie chodzi o pieniądze! Szkoda tylko jej męża. Można było się spodziewać, że w końcu się dowie. -No i co dalej? Gdzie są teraz? - dopytywałam się.
-Gościu zażądał rozwodu i wyszedł. Nie mówiąc o całej wiązance przekleństw, którą wcześniej obrażał obydwóch. - Nicole była widocznie rozbawiona całą sytuacją, mnie z kolei było dość przykro. To znaczy... Po prostu było mi szkoda tego faceta. Rozwód to nic przyjemnego, wiem coś o tym. Zadzwonił dzwonek na lekcje i razem z Amy pożegnałyśmy się z Nicole.
-lubimy ją? - zapytałam cicho mojej przyjaciółki zmierzając w kierunku klasy matematycznej, w której właśnie miałyśmy lekcje.
-sama już nie wiem... Wydaje się być w porządku, nie? - przytaknęłam na potwierdzenie. W sumie... Możemy się polubić.
Lekcje dłużyły mi się w nieskończoność. Jeszcze bardziej niż codzień. Do tego pała z historii, mama nie będzie zadowolona. Dosłownie niczym zombie przekroczyłam próg domu i jak zwykle zdejmując pleckak na korytarzu, leniwie opadłam na kanapę. Włączyłam sobie MTV i uznałam, że pora coś zjeść. Otworzyłam lodówkę i na górnej półce zobaczyłam wielki garnek z czymś czerwono-pomarańczowym w środku. Czy to jest jadalne? Z niesmakiem zamknęłam drzwiczki, i dopiero wtedy zobaczyłam na nich karteczkę

Mam parę spraw do załatwienia na mieście. Rayan jest u babci. Jak będę wracała to go odbiorę. W lodówce masz obiad, odgrzej sobie.
Mama.

Ostatnio bardzo częsro "miała coś do załatwienia". Zdążyłam się przyzwyczaić, że gdy wracam dom świeci pustkami. Jedno było pewne. Za nic w świecie nie zamierzam jeść tego świństwa w lodówce. Spowrotem wróciłam do oglądania tv. Nagle puścili program o dziewczynie, która miała manię odchudzania się. Miała anoreksję. Nie, żebym wcześniej nie słyszała o tej chorobie, ale ten dokument dał mi do myślenia. Przedewszystkim dlatego, że przedtem ta dziewczyna była mojej postury. Mam 165 cm wzrostu i waże 58 kg. Do tej pory uznawałam, że to w porządku, jednak teraz stałam przed lustrem w samej bieliźnie zalewając się łzami. Ja na prawdę jestem gruba. Fałdki na brzuchu, boczki i te uda stykające się ze sobą. Pora coś zrobić ze swoim ciałem. Czułam głód, ale postanowiłam, że od dziś jestem silna, i dążę do ideału, do chudości. Do smukłych ud, płaskiego brzucha, lepszego samopoczucia. Wzięłam kanapki z plecaka i chwilę się zastanawiałam jaki tak właściwie jest plan, po czym zgniotłam w dłoni papierek z chlebem i wepchnęłam go głęboko w śmietnik tak, by mama
Nie widziała. Od dziś chudnę. Dążę do ideału.

****
Kochani! Pierwszy rozdział za nami :). Czy tylko ja tak się jaram? *.* Piszcie proszę czy wam się podobało czy nie, wyraźcie swoją opinię :) kocham was, do następnego!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 02, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pro Ana butterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz