- Zacznij opowiadać. - powiedziała kobieta, gdy usiadłam naprzeciwko niej.
Od razu otworzyłam się przed brunetką. Zaczęłam opowiadanie swojej historii od poznania chłopaka. Nie wiedziałam, czy to też powinnam mówić, ale powiedziałam. Wygadałam wszystko, wylewając przy tym sporo łez.
Po skończonej historii, kobieta stwierdziła, że na szczęście szybko do niej przyszłam, a nie zwlekałam, ponieważ mogło dojść do stanów depresyjnych. Wtedy musiałabym brać leki, a bardzo tego nie chciałam.
Umówiłyśmy się na kolejną wizytę w przyszłym tygodniu. Najpierw będziemy się spotkać raz na tydzień, a jak będzie poprawa to rzadziej. Liczyłam na to, że szybko się zakończą nasze spotkania, lecz obawiałam się, że prawda będzie inna. I tak byłam zadowolona, że udało jej się mnie wcisnąć, przecież bez znajomosci musiałbym długo czekać, może nawet kilka miesięcy..
—————
Od mojego zerwania z chłopakiem minęły trzy tygodnie. Pierwszy tydzień przepłakałam i przesiedziałam w domu, a następne dwa nie ruszyłam się z domu, poza wyjściem na uczelnię. Nie miałam na to ochoty. Alicja mnie odwiedziala parę razy w tygodniu, za co byłam jej jak zwykle cholernie wdzięczna. Gdyby nie ona i pani psycholog, nie wiem gdzie bym teraz była.
Bartek wykończył mnie psychicznie. Niestety dotarło to do mnie zdecydowanie za późno. Za późno o jakieś półtorej roku. Teraz otworzyłam oczy i zaczęłam zauważać to, czego nie widziałam wcześniej. Był, jest i będzie okropnym człowiekiem. Takie osoby jak on nie powinny się rozmnażać.
- Lila, wpadnę dziś do ciebie o siedemnastej. - odparła przez telefon przyjaciółka.
- Czekam z niecierpliwością. Kup jakieś jedzenie.
- Pizza?
- Może być. Do zobaczenia. - rzekłam i zakończyłam rozmowę.
Żeby zająć czymś głowę, zaczęłam się więcej uczyć. Robiłam wszystko, byleby wyrzucić z głowy wszystko co związane z Bartkiem. Nauka mi pomagała, tym razem naprawdę. Do tej pory strasznie mnie przytłaczał jej nadmiar, zachciało mi się studiowania medycyny w Warszawie.
W trakcie robienia notatek z ostatnich wykładów, usłyszałam otwieranie drzwi i bardzo dobrze wiedziałam kto to był. Jedyna osoba, która wchodzi tutaj jak do siebie.
- Siema! - usłyszałam z korytarza,
- Już do ciebie idę. - odparłam.
Widząc uśmiechniętą blondynkę, aż chciało mi się rzygać. Przechodziłam najgorszy moment swojego życia, a dziewczyna zawsze napawała optymizmem, którym mnie zarażała. Lecz nie tym razem.
Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy spożywać pizzę, którą Ala przyniosła. Opowiadała mi o tym jak spędziła ostatnie dni. Ja natomiast pochwaliłam jej ciocię, była naprawdę cudowną kobietą i znała się na swoim zawodzie.
Włączyłyśmy nasz ulubiony serial i oglądałyśmy go do około dwudziestej.
- Wstawaj, mam pomysł. - powiedziała nagle.
- Nigdzie nie idę.
- Lilka chodź. Musisz się rozerwać. Nie będziesz wiecznie siedzieć w łóżku i płakać całymi dniami i nocami.
- A właśnie, że będę. - odparłam. - Poza tym, nie płacze ciągle, jeszcze się uczę.
- Chuj mnie to obchodzi. Wstawaj, idziemy gdzieś. - powiedziała blondynka i z całych sił próbowała mnie podnieść. Udało jej się, zawsze jej się wszystko udaje.

CZYTASZ
Umrzemy szczęśliwi | Kinny Zimmer
Fanfiction- Znowu na mnie wpadłaś. - powiedział znajomy mi brunet. - Tym razem to ty wpadłeś na mnie. - odpowiedziałam i szybkim krokiem wyminęłam chłopaka. - Wiesz, że to nie musi tak wyglądać... ----- Liliana tkwi w toksycznym związku, z którego nie potra...