- Lilusia, słyszałam że rodzice nie przyjeżdzają do ciebie na święta. Przykro mi. - zaczęła mama Alicji. - Wpadnij do nas, zjesz z nami i spędzisz czas w naszym gronie.
- Nie chce się tak narzucać. To są święta z rodziną, a ja do niej nie należę. Ale dziękuję za zaproszenie, poza tym Alicja mówiła, że wyjeżdżacie do rodziny.
- Plany się pozmieniały, jednak zostajemy. Także naprawdę, zapraszam. - uśmiechnęła się pani Borowska.
- Nie chcę się narzucać. Dam sobie radę sama, naprawdę. - odparłam speszona.
- Nie narzucasz się. Sama cię zaprosiłam.
- Lila, proszę przyjdź. Nie wytrzymam tu sama. - zaśmiała się blondynka.
- Dziękuję. Przemyślę to i dam Pani znać. Do widzenia. - powiedziałam opuszczając dom przyjaciółki.
Naprawdę zrobiło mi się mega miło na sercu. Odkąd mieszkam tutaj, mama Alicji zastępuje mi moją. Mieszkają tylko we dwie w dużym domu w centrum Warszawy. Rodzice Alicji są pięć lat po rozwodzie, po którym tata dziewczyny wyprowadził się do młodszej od siebie o dziesięć lat partnerki. Nie znałyśmy się wtedy, ale nieraz o tym rozmawiałyśmy. Blondynka mówiła, że strasznie to przeżywała, ale teraz już jest dobrze. Była cholernie zła na tatę, że im to zrobił, ale już się z tym pogodziła. Zawsze mi powtarza ‚jeśli ktoś ci bliski ma być szczęśliwy z inną osobą, niech odejdzie i będzie szczęśliwy'. Mądre słowa.. Zwłaszcza jak na nią.
Wróciłam do domu i zaczęłam się znowu uczyć do egzaminu. To najważniejszy w tym semestrze, muszę go zajebiście zaliczyć.
————-
- Zaliczyłam egzamin na piątkę! - krzyknęłam do telefonu.
- Zajebiście. Świętujemy. Będę u ciebie o dziewiętnastej.
Od jakiegoś czasu razem z Alicją praktycznie co tydzień wychodzimy na imprezy. Oczywiście chodzę nadal do psychologa, ale już jest zdecydowanie lepiej.
Po powrocie do mieszkania postanowiłam się zdrzemnąć. Pół nocy nie spałam, żeby wkuć wszystko do egzaminu. Gdy wstałam z drzemki, poszłam się wykąpać i zjeść późny obiad, po czym zaczęłam się szykować na wyjście. Postawiłam na krótką, brązową sukienkę i czarne szpilki na niskim obcasie. Makijaż był nieco mocniejszy, składał się z wymalowanych brwi, mocnych kresek, doklejanych rzęs oraz czerwonej szminki. Nigdy jej nie używałam, bo Bartek mówił, że czerwona szminka pasuje do kurew. Gówno prawda.
Przed dziewiętnastą do mojego mieszkania zawitała uśmiechnięta blondynka. Wzięłam torebkę i wyszłyśmy w kierunku naszego ulubionego klubu. Na wejściu od razu zamówiłyśmy drinki, a po ich wypiciu ruszyłyśmy na parkiet. Przetańczyłyśmy kilka piosenek bez przerw, czułam że moje nogi zaraz odpadną.
- Pijemy? - krzyknęłam do blondynki, ponieważ było cholernie głośno.
- Chodźmy.
Chwilę później stałyśmy przy barze zamawiajac
kolejne shoty, które zniknęły w niecałą minutę. Alicję złapało szybciej, ponieważ przyszła do mnie już lekko wstawiona. Nie wiem dlaczego, kiedy i z kim, ale to chyba nie był za dobry pomysł.- Pójdziesz ze mną na dwór? Muszę się przewietrzyć. - wybełkotała Ala.
Dziewczyna usiadła na ławce, wyglądała jakby ledwo kontaktowała. Tak chyba było, bo przez dobrych kilka minut się nie odzywała.
- Hej Lila. - usłyszałam znajomy głos.
- Hej, znowu sie spotykamy.
- Żyje? - zapytał wskazując na blondynkę, która siedziała z głową opartą o swoje nogi.

CZYTASZ
Umrzemy szczęśliwi | Kinny Zimmer
Fiksi Penggemar- Znowu na mnie wpadłaś. - powiedział znajomy mi brunet. - Tym razem to ty wpadłeś na mnie. - odpowiedziałam i szybkim krokiem wyminęłam chłopaka. - Wiesz, że to nie musi tak wyglądać... ----- Liliana tkwi w toksycznym związku, z którego nie potra...