Rozważania październikowe

33 4 2
                                    

Zeschłe liście klonu zaplątane w igły sosen
Strzępy nietrwałości przy zielonej wiecznie dumie
Idę poprzez mżawkę, gnana obcym w głowie głosem
I kto mnie zrozumie?

Łzami zdobne oczy oblewają parasole
Z chmur kasztany biją, czmycha z pól sarenka płocha
Niosę w przyszłość znamię pokonanej na mym czole
I kto mnie pokocha?

Żółkną z wolna lśniące wodospady liści brzozy
Słońca blask słabnący na ich blaszkach się wypalił
Czarne myśli łapią moją duszę w szpony grozy
I kto mnie ocali?

ŚnieżynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz