🎄🎁🎄
Była królową Toonvalnee od przeszło półtora roku, ale nadal nie przywykła do bogactwa oraz przepychu, które prezentował sobą cały królewski dwór.
Nie pochodziła z biednej rodziny – jej świętej pamięci ojciec był w końcu znanym archeologiem – i znała pojęcie bycia zamożną, jednak po śmierci jedynego rodzica szybko ich majątek został uszczuplony, aż w końcu się wyczerpał i spędziła ten okropny czas w ubóstwie, śpiąc przy piecu z okopconą twarzą. Tak, doświadczyła w swojej rodzinie wysokiego statusu materialnego oraz zabezpieczenia finansowego, ale to nie było nawet jedną tysięczną majątku, który posiadała korona królewska.
Pałac nie szczędził na niczym. Co rusz wydawano bankiety, przyjęcia i bale z różnych okazji; a to poprzednia królowa miała urodziny, to ojciec króla świętował dzień imienia, to seniorzy rodu Markinswellów wyprawiali rocznicę ślubu. Okazji nigdy nie brało i w zamku gościło wielu znakomitości i osób na wysokich stanowiskach zajmowanych w królestwie. Alexander – jako przykłady król – dbał o dobro swoich poddanych, wyprawiając małe przyjęcia w ogrodach królewskich, gdzie zjeżdżali się przedstawiciele poddaństwa i ludności mieszczańskiej, by porozmawiać z nim o naglących kwestiach.
Oczywiście odbyli swoje podróże po Toonvalnee, aby zintegrować się z ludźmi zamieszkującymi tamtejsze tereny i pokazać im się jako nowi rządzący. Była tym speszona. W głównej mierze robiła za ozdobę przy boku męża, raz po raz odnajdując spokój w spacerowaniu po wyludnionych uliczkach i podziwianiu architektury. Kochała swoje nowe życie – nie miało to nic wspólnego z bogactwem i statusem, który zajmowała po ślubie z Alexandrem. Uwielbiała to, że mogła podróżować po kraju, odwiedzać mieszkańców z odległych zakątków i dzielić się z nimi swoją radością, śmiechem oraz młodzieńczym spojrzeniem na świat.
Nawet nie mieli dwudziestu lat, gdy się pobrali.
Znów brała udział w kolejnym przyjęciu – tym razem bożonarodzeniowym; drugim, w jej karierze królewskiej. Pierwszego nie pamiętała. Zbyt wiele emocji w niej krążyło, by mogła delektować się wspaniałym Bożym Narodzeniem. Długo wychodziła z szoku po zobaczeniu przepięknie udekorowanej sali balowej i suto zastawionego, ogromnego stołu, który ciągnął się przez całą długość pomieszczenia, spokojnie mieszcząc około stu osób. Oczywiście było tam przejście do bardziej kameralnej części z tarasem widokowym, gdzie dżentelmeni wymieniali się politycznymi nowinkami, paląc najdroższe cygara. Wtedy to były jej pierwsze Święta jako królowej, a ona czuła się, jakby była małą, dziewczynką.
Teraz – drugim razem – zachowywała się bardziej, jak władczynię przystało, ale i tak oczy uciekały jej w stronę sufitu. Majestatyczny żyrandol stanowił centrum pomieszczenia, pyszniąc się swoim przepychem. Od ścian rozciągnięte zostały grube sznury, do których przyczepiono gałązki żywego świerku i przepleciono je światełkami. Bożonarodzeniowe girlandy umieszczono również nad łukami okien w towarzystwie długich, grubych, czerwonych zasłon ze złotym haftem. Mimowolnie zerkała również na wysoką i szeroką choinkę stojącą w narożniku sali balowej. Własnoręcznie ubierała ją z Alexandrem pod nadzorem jego matki, która dyktowała im, gdzie wieszać ozdoby.