Obudził mnie cichy, dziecięcy płacz. Zerwałam się na równe nogi. Dziewczynka leżała i płakała.
- Już wszystko dobrze. Ciiiii- powiedziałam glaszcząc ją kojaco po głowie.
- Moi rodzice- wyszlochala- oni tam byli, oni........nie..nie...
Chciałam ją jakoś pocieszyć. Ale jak? Jak pocieszyć dziecko które straciło rodziców, które prawie samo straciło życie?! Przytlilam ją mocno do siebie. Wtulilaa się we mnie i płakała.
Do pokoju weszła Alma.
- Prim, pozwól ze mną- powiedziała.
Ułożyłam malutką nieszczęśnice w lużku i ruszyłam za Almalą.
Poszłaysmy do dyzurki.
- Nazbieralo się sporo ludzi ktorych należy dostarczyć w bezpieczne miejsce- powiedziała- ty, Eric i Kejt pojedziecie do Polski razem z chorymi. Dostarczycie ich w bezpieczne miejsce i wrocicie.
- Których pacjentów masz na myśli?- zapytałam
- Tą dziewczyne która krzyczała tej nocy, Matha, czyli tego z czworki i tą nowa dziewczynke. Zajmiesz się nią.- odpowiedziala. Właśnie tego nie chciałam usłyszeć.
CZYTASZ
Marzenia nie do wyrzucenia tylko do spełnienia
RandomWitam. Jest to moja pierwsza książka więc nie spodziewajcie się jakiejś mega porywającej historii. Książka to powstała na podstawie moich snów i wyobrażeń mojej przyszłości. Powstała ona już dawno w wersji papierowej, ale mój przyjaciel namówił mnie...