8. My lovely Depression - 'Tylko raz'

139 9 17
                                    

~ 3136 słów ~

Siedziałem sobie w kawiarence i piłem herbatkę. Jest już październik i jest coraz zimniej, więc chyba coraz częściej będę tutaj siedział.

I oczywiście ten słodki Królik musiał mnie znaleźć nawet tutaj.

–Dzień dobry, Skarbie.– pocałował mnie w czoło.

–Och, cześć.– odsunąłem się, żeby mógł koło mnie usiąść.

–Jak się czujesz?– spytał, wyciągając z plecaka śniadaniówkę.

–Nie jest źle.– uśmiechnąłem się.– Wow... Nie wiedziałem, że w liceum ktoś jeszcze nosi śniadaniówki...– przyznałem ze zdziwieniem.

–Czasami zachce mi się zrobić sobie śniadanie do szkoły, to wtedy zabiorę je w śniadaniówce.– zaśmiał się.– Lubisz tortillę?

–Lubię.

–W takim razie jeden placek jest dla ciebie.– podał mi pudełko.

–Przewidziałeś, że się ze mną podzielisz?– spytałem, odpakowując tortillę z folii aluminiowej.

–Stwierdziłem, że zrobię też dla Ciebie, a jak nie będziesz chciał, to wcisnę ci to siłą.– uśmiechnął się słodko.

–Jesteś niemożliwy...– westchnąłem.

–Wiem.– parsknął, po czym cmoknął mnie w czoło.– Smakuje?

–Jest genialne. Możesz mi częściej przynosić jedzenie.– zaśmiałem się.

–Z chęcią. Będę cię pilnować, żebyś jadł.

–Kookie...– westchnąłem.– Dam ci dwie rady. Po pierwsze, to nie traktuj mnie inaczej tylko dlatego, że wiesz o mojej chorobie. A po drugie, to nigdy nie próbuj pilnować posiłków osoby chorej na anoreksję. W ten sposób nigdy nie wygrasz. Anorektycy to zajebiści manipulatorzy. Im bardziej ty mnie kontrolujesz, tym większą mam nad tobą przewagę.

–Ale... W takim razie jak pomóc takiej osobie?

–Są dwa sposoby. Albo dyskretnie i tak, żeby ta osoba czuła się dobrze z tym, że je. Albo zostawić ją samą sobie i czekać aż upadnie na samo dno i sama poprosi cię o pomoc.

–Brzmi... Dość niebezpiecznie.

–Niby tak, ale nie pomożesz takiej osobie dopóki ona sama nie będzie chciała tej pomocy. Na siłę nie ma co, bo tylko pogorszysz. A po anoreksji i tak zawsze coś zostaje. Jakieś nawyki, czy odruchy. Mi do tej pory zostało stukanie się w obojczyk przy stresujących chwilach, czy niechęć do jedzenia kiedy się stresuję lub czegoś boję.

–Nie fajnie...

–Nom... Ale idzie przywyknąć. Najważniejsze jest, że jem. Co prawda, czasami przyjdzie moment, w którym przychodzą potworne wyrzuty sumienia, ale już w miarę udaje mi się to kontrolować.

–To się cieszę. Ja nieraz nadal mam ochotę chwycić żyletkę i po prostu się pociąć, ale wiem, że nie mogę tego zrobić

–Jungkookie...?

–Hm?

–Obiecasz mi coś?

–Co takiego?

–Jeśli będziesz miał ochotę się pociąć... Nie ważne, o której porze dnia... Po prostu ubierz się i przyjdź do mnie. Dobrze? Wtedy się poprzytulamy, a ja wybiję ci z głowy samookaleczanie się. Dobrze?– popatrzyłem mu w oczy.

–Dobrze, Kochanie.– uśmiechnął się. Po chwili poczułem jego dłoń na swoim udzie, przez co się spiąłem.– I ty też jak będziesz chciał się głodzić, to masz przyjść do mnie. Ja ci wtedy zrobię pyszny obiadek i też cię wyprzytulam.

"Telepathy" || Jikook || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz