WIKTORIA
Przepiękny księżyc oświetlał mi drogę do piekła, jego blask zdawał się drwić z moich lęków. Czułam się jak na haju, jakby gwiazdy nad moją głową szeptały mi tajemnice, których nie chciałam znać. Całą drogę zastanawiałam się, jaką dzisiaj karę dostanę. Nie udało mi się kupić alkoholu dla diabła, a to oznaczało tylko jedno - dzisiaj znów przyjdzie mi zmierzyć się z nieznośnym światem pełnym bólu i lęku.
Przystaję przy drzwiach, zastanawiając się, czy wejść, a w głowie cały czas powtarzałam, że jeśli nie wejdę, spotka kogoś innego kara; myśl o cierpieniu innych przez mój strach była nie do zniesienia. Wchodzę do domu i widzę, jak mój ojciec śpi na kanapie przed telewizorem, zszokowany bezruchem, którego wolałabym nie widzieć. Dzisiaj mam spokój, pomyślałam, ale czy na pewno? Jego obecność oznaczała, że nigdy nie mogę być pewna, jak zareaguje, gdy się obudzi. Nie widzę nigdzie matki; musiała pojechać do dziadków, gdzieś, gdzie może nie odczuwała smutku.
Spoglądałam na niego i zastanawiałam się, dlaczego mi to robi. Jestem jego damską wersją, twierdzili wszyscy, ale ja tego nie widzę. Popatrzyłam jeszcze chwilę na jego spokojną twarz, zanim odeszłam do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi jak najgrubszy mur. Mój ukochany pies od razu na mnie wskoczył, w jego oczach dostrzegłam bezwarunkową miłość, która była dla mnie jedynym promykiem nadziei w tej szarej rzeczywistości. Karmel zaczął mnie wąchać z niepokojem, co oznaczało jedno - znów wyczuł krew.
Pogłaskałam go delikatnie, szukając pocieszenia w jego obecności, i poszłam do łazienki w nadziei, że może tam znajdę chwilę wytchnienia. Rozebrałam się z munduru, a zaraz zauważyłam plamy na bluzce, znaki porażki, które ciągle za mną kroczyły. Wiedziałam, że znowu pękły mi szwy, a ból pulsujący w moim ciele był przypomnieniem mojej walki. Nie miałam już nici ani opatrunków; jedynym, co mi pozostało, był papier i waciki, które mogły nie wystarczyć. Ta myśl potęgowała moje poczucie bezradności. Mimo to, wiedziałam, że muszę spróbować.
Rozebrałam się do końca, a woda wydawała się błogosławieństwem. Gdy lejąca się woda przybrała barwę czerwieni, jak róże mojej babci, uświadomiłam sobie, że to wszystko trwa dalej. Wykąpana, staję przed lustrem i patrzę na swoje zmarnowane odbicie, które zdawało się mówić, że moja walka ciągle trwa. Od razu rzuca się w oczy rana - znak mojego oporu i walki, który muszę mieć w sobie.
- Muszę zrobić prowizoryczny opatrunek. - Wyszeptałam, czując, że to moje życie, które ukrywam przed światem, lekko się kruszy. Wychodzę z łazienki i idę do pokoju, gdzie otwieram szafę, wyciągam białą bluzkę i szal, a następnie ruszam do kuchni po spirytus. Po drodze biorę ze szafki nożyczki, chociaż nie wiem, czy będą mi pomocne. Wracam po cichu, każdy dźwięk podłogi sprawia, że serce bije mi szybciej. W momencie, gdy jestem prawie w pokoju, podłoga zaczyna skrzypieć, a ja boję się, że obudził się i idzie po mnie. Kroki się zbliżały, a ja nie wiedziałam, czy się ruszyć, czy pozostać w cieniu, gdzie mogłabym się schować.
W ostatniej chwili, gdy miałam już uciekać, za rogiem wychyliła się mordka mojego wiernego Karmela.
- Boże, Karmel, myślałam, że na zawał zejdę. - Wystraszona, ale jednocześnie ulżona, uśmiechnęłam się do niego.
- Choć idziemy do pokoju. - Zawołałam, a on, jak zawsze, w skoku przeskoczył przez moje uczucia strachu i niepewności, przynosząc mi pocieszenie.
Weszliśmy, a ja od razu zabrałam się za opatrywanie rany. Polałam spirytusem ranę, i przy tym jęku z moich ust wydobył się ból, jakiego się bałam.- Jezu, jak to kurwa boli. - Miałam łzy w oczach. Położyłam na ranę bluzkę i obwinęłam się szalem, myśląc, że powinno na noc wystarczyć. Spojrzałam na Karmelka. Cały czas na mnie patrzył, a w jego pasujących do otaczającego piękna zielonych oczach dostrzegałam smutek, który odzwierciedlał moje własne cierpienie.
- Choć do mnie. - Powiedziałam do niego, czując, że wsparcie przyjaciela daje mi siłę. Przytuliłam się do niego, bo był dla mnie wszystkim. Wzięłam go na ręce i poszłam na parapet, gdzie usiadłam. Posadziłam psinę na kolanach i w tej chwili zrozumiałam, że nie jestem sama, nawet w obliczu najciemniejszych myśli.
Patrzyliśmy razem na piękne gwieździste niebo, które miało tak wiele obietnic i tajemnic.
- Niedługo stąd odejdziemy. Obiecuję. - Na moje słowa odwrócił swój pyszczek w moją stronę, jakby chciał mi powiedzieć, że wierzy we mnie. Siedzieliśmy tak do drugiej w nocy, otuleni wszechświatem, a ja musiałam iść się przespać, bo jutro muszę iść do szkoły, gdzie znowu założę maskę, aby ukryć to, co czuję głęboko w sobie.

CZYTASZ
Niechciana "PISANA NA NOWO"
RomancePISANA NA NOWO 🐾 (2-24) ZAKOŃCZONE Historia o dziewczynie co straciła wszystko. Wiktoria, dziewczyna z pozoru zwyczajna, skrywa w sobie mroczne tajemnice. W jej życiu, pełnym iluzji i fałszywego uśmiechu, kryje się ból, który nieustannie ją dręczy...